Niemcy grają już o nic

Hansi Flick doznał pierwszej porażki w roli selekcjonera reprezentacji Niemiec. Nastroje w „Die Mannschaft” dalekie są od idealnych.


Fakty nie są dla naszych zachodnich sąsiadów korzystne. Może i po 5 spotkaniach grupy śmierci Ligi Narodów mają na koncie tylko 1 porażkę – tę piątkową z Węgrami (0:1) – ale z drugiej strony mają na koncie też tylko 1 wygraną – przedostatni mecz z Włochami (5:2). To, co zaprezentowali w trakcie ostatniego spotkania, przypominało okres schyłkowy za czasów Joachima Loewa. A jak wiadomo, „Jogi” nie odchodził bynajmniej w glorii chwały i rewelacyjnej gry.

Drgania to za mało

– Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu najgorszą, odkąd tutaj jestem. Było mało pewności, intensywności, okazji bramkowych, za to popełniliśmy mnóstwo błędów. Nie spodziewałem się tego. Każdy musi popracować nad sobą, bo czas na eksperymenty dobiegł już końca – rzucił bez ogródek po meczu Hansi Flick, który w 14. spotkaniu w roli selekcjonera w końcu znalazł swojego pogromcę. Nie udało się to Holendrom, Włochom czy Anglikom, choć mimo pozytywnych suchych liczb gra niemieckiej drużyny wcale nie napawała przesadnym optymizmem.

Było kilka dobrych meczów, które pozwalały wierzyć, że po marazmie pozostawionym przez wypalonego Loewa coś w „Die Mannschaft” drgnie. I owszem, drgało, ale na drganiu się skończyło. Nadal nie ma u Niemców przełamania, stabilizacji formy, odnalezienia kompletnego pomysłu, który sprawdzałby się w zespole. Do fiaska jednej z idei przyznał się sam Flick, biorąc na siebie winę za nieudaną próbę przemianowania Jonasa Hofmanna – uniwersalnego ofensywnego pomocnika z Gladbach – na prawego obrońcę.

Najlepszy Niemiec

Wiele o postawie „Die Mannschaft” w piątek mówiły noty wystawione przez tamtejsze media. „Bild” cały zespół ocenił w przedziale 4-5, gdzie nota 6 oznacza skrajną beznadzieję. Jedynie bramkarz Marc-Andre ter Stegen, zastępujący „covidowego” Manuela Neuera, otrzymał świetną notę 2. To mówi wiele, podobnie jak wiele mówią noty węgierskie – wszystkie w przedziale 2-3. Jedynym niemieckim piłkarzem z pola, który otrzymał trójkę, był 19-letni Jamal Musiala, który wszedł na boisko z ławki. Znamienne jest, że młody pomocnik to najlepszy zawodnik w reprezentacji oraz w… Bayernie Monachium, gdzie jako jedyny ani przez moment nie zawodzi. Można więc chyba stwierdzić, że Musiala jest aktualnie najlepszym niemieckim piłkarzem (i że słaba forma pozostałych monachijczyków odbija się na reprezentacji).

– Ta porażka nas nie załamuje – podkreślił Flick. – Otworzyła nam oczy, bo lepiej przegrać teraz niż na mistrzostwach świata – powiedział selekcjoner, a w podobnym tonie wypowiedział się jeden z liderów kadry Joshua Kimmich. – W Lidze Narodów mamy jeszcze ostatni mecz przed mundialem, z Anglikami. Musimy zagrać w nim lepiej. I zrobimy to – zadeklarował pomocnik.

Każdy ma pracować

„Die Mannschaft” w tych rozgrywkach nie gra już o nic. Jednak zawsze prestiżowy wyjazd na Wembley będzie istotny, aby poprawić nastroje i pokazać wszystkim – zarówno kibicom, jak i samym sobie – że Niemcy potrafią grać dobrze. A do poprawy nadal jest sporo, bo z Węgrami po raz kolejny objawiony został kilkuletni problem naszych zachodnich sąsiadów: brak stabilności w obronie, problemy z kreacją w ataku i kłopoty z kontrolą spotkania.

– W kontekście Anglii nic się u nas nie zmienia. Oczekuję, że każdy będzie nad sobą pracował. Tylko wtedy zyskamy przekonanie i jakość, której potrzebujemy. To zachęta dla każdego gracza, aby w meczu dał z siebie wszystko i wykorzystał kolejne 6 tygodni na przygotowanie się – apelował Hansi Flick.


Fot. PressFocus