Niemcy. Nie za wszelką cenę

Najnowsze doniesienia sugerują, że drogi Kaia Havertza i Bayernu nieznacznie się rozjechały. W monachijskich planach transferowych jest jeszcze kilka innych znaków zapytania.


Tygodnie mijają, a sytuacja w Bayernie wciąż jest niezmienna – głównym priorytetem zakupowym pozostaje Leroy Sane, z tym że choć porozumienie jest już o krok, to… wciąż nie zostało osiągnięte. Wydaje się jednak, że prędzej czy później do tego dojdzie, ale na tym w Bawarii nie poprzestaną.

Nie ma przekonania

Czymś naturalnym jest, że z mistrzami Niemiec łączy się największą obecnie niemiecką perłę młodego pokolenia – czyli 21-letniego Kaia Havertza. Bayer Leverkusen chciałby go zatrzymać u siebie jeszcze na rok, ale sam zawodnik, według „kickera”, liczy na transfer już tego lata. W Monachium są pozytywnie nastawieni do Havertza, z tym że „Die Werkself” oczekują za niego co najmniej 100 mln euro i nie mają zamiaru schodzić z ceny – a to się już Bawarczykom nie podoba. Kryzys wirusowy nie zagrozi co prawda Bayernowi, ale także nie pozwoli na wydanie tylu pieniędzy na wzmocnienia, ile pierwotnie planowano.

Monachijczycy chcieliby Havertza, ale „kicker” twierdzi, że nie są do niego przekonani w takim stopniu, aby ściągać go do siebie wszelkimi kosztami – wyjątkiem od tego stanowiska jest trener Hansi Flick, stojący murem za tym transferem. Środowisko młodego pomocnika także jest tego świadome, dlatego – w przeciwieństwie chociażby do Timo Wernera w zeszłym roku – nie nastawia się tylko i wyłącznie na przeprowadzkę do Bayernu. Dla 21-latka to tylko jeden z możliwych kierunków, bo oprócz tego w jego stronę zerkają Real Madryt, Liverpool, Chelsea czy oba zespoły z Manchesteru.

Pytania o kontrakty

Kolejną sprawą, nad którą pracuje się w Monachium, są kontrakty Davida Alaby i Thiago Alcantary, wygasające w czerwcu przyszłego roku. W obu przypadkach negocjacje utknęły w martwym punkcie, choć jeszcze przed majowym wznowieniem Bundesligi wydawało się, że Thiago uzgodnił już z klubem wszystkie warunki. W ostatniej chwili Hiszpan miał się jednak wycofać i obecnie jego przyszłość pozostaje niepewna. Bayern chciałby go zatrzymać na kolejny sezon, nawet jeśli oznaczałoby to oddanie go potem za darmo. Jeśli jednak 29-latek poprosi o tegoroczne odejście, monachijczycy mają ustalić jego cenę na 60-80 mln euro.


Przeczytaj jeszcze: Schalke na ostrym zakręcie


Co do tematu Alaby, Austriak jak na razie odbija w mediach pytania o prolongatę jego umowy. Bayern proponował jednej ze swoich obecnych ikon lepsze warunki finansowe, ale dla Alaby równie ważne jest to, aby spróbować swoich sił na nowej pozycji. Od lat wiadomo, że blisko 28-letni zawodnik chciałby grać wyżej, podczas gdy nominalnie lewy obrońca występuje teraz jako stoper. Inne drużyny mogłyby dać mu taką szansę, na co raczej nie może liczyć w Bayernie. Alaba miał się czuć lekko zaniedbany i nie ma pewności, że uda się go przekonać do pozostania. Tak jak w przypadku Thiago – Bawarczycy chcieliby zatrzymać go w kadrze jeszcze przez rok, nawet jeśli potem straciliby go za darmo.

Młody i utalentowany

Co ciekawe, „kicker” podaje również, że Bayern rozgląda się za młodym i utalentowanym środkowym obrońcą, który – co istotne – może również występować jako defensywny pomocnik. Taka charakterystyka grania bardzo przypomina Javiego Martineza, który ostatnimi czasy również pozostaje blisko odejścia z Monachium. Konkretów co do tego, kogo Bayern ma na oku, na razie jednak nie ma.


Pieniądze za uzasadnieniem

Gdy jasne stało się, że przez pandemię koronawirusa kibice w Niemczech nie będą mogli chodzić na stadiony, zaczęto rozwiązywać kwestię sprzedanych już biletów i karnetów. Niektóre kluby oddawały pieniądze, niektóre nie oddawały, ale oferowały kibicom różne bonusy (np. kiełbaski i piwo stadionowe po powrocie na trybuny, zniżki na koszulki), a z drugiej strony wielu fanów rezygnowało ze zwrotów, żeby wspomóc swój ukochany klub. Wtedy pojawiło się Schalke, znajdujące się w beznadziejnym sytuacji finansowej, które jakiś czas temu poprosiło kibiców, żeby zrezygnowali z pieniędzy dla dobra zagrożonego klubu. W tym tygodniu S04 strzeliło sobie jednak w kolano, gdy do kibiców wysłało pismo z informacją, że… jeśli chcą odzyskać swoje pieniądze, muszą najpierw uzasadnić, po co im te pieniądze są. Jeśli dobrego uzasadnienia nie będzie, na zwrot środków mogą liczyć dopiero w 2022 roku. Takie działania są prawnie uzasadnione, jednak z marketingowego punktu widzenia wypadły fatalnie. „Koenigsblauen” już przeprosili za nietrafiony komunikat.


Na zdjęciu: W Monachium bardzo cenią Thiago Alcantarę (przy piłce), ale możliwe, że pomocnik pożegna się z klubem.

Fot. Paweł Andrachiewicz/Press Focus