Niemcy też wieszają!

 

Różnego rodzaju zachowania chuligańskie w Niemczech, Włoszech czy Hiszpanii są często zdecydowanie bardziej „spektakularne” niż w naszym kraju, co tyczy się także kontrowersyjnych transparentów.

W Niemczech najczęściej dotyczą one „wojen” z Niemieckim ZPN-em (czyli standard), atakowania klubowych tradycji, które są tam dla fanów wyjątkowo ważne, komercjalizacji a od kilku lat również… RB Lipsk, czyli najbardziej znienawidzonej drużyny w Bundeslidze.

Praktycznie wszyscy ultrasi w Niemczech wyrażają dezaprobatę dla klubu Red Bulla, uważając go za skrajną formę wspomnianej komercjalizacji – ot, zespół założony w celu promocji napojów energetycznych, bez tradycji i sportowej duszy.

Transparenty obrażające RB, często bardzo wulgarnie, są tam na porządku dziennym, czego dowodem w niedzielę mógł być ogromny napis „Fuck RB” (tłumaczenie chyba zbędne) wywieszony tuż za bramką, na sektorze najzagorzalszych kibiców Bayernu Monachium. Bawarczycy podejmowali właśnie Lipsk.

Największe „wrażenie” zrobiła niegdyś słynna dortmundzka żółta ściana, stojąca trybuna, na której co mecz znajduje się prawie 25 tysięcy kibiców Borussii. Podczas spotkania z Lipskiem pojawiły się na niej… dziesiątki (!) transparentów atakujących ekipę RB, mówiące o szlachtowaniu byków (jak mawia sie na ten zespół), mordowaniu, hańbieniu i innych zwrotach, których lepiej tu nie przytaczać.

Problemów dortmundzcy fani narobili sobie w meczach z małomiasteczkowym Hoffenheim, drużyną nielubianą z racji tego, że w Bundeslidze znajduje się dzięki pieniądzom inwestora Dietmara Hoppa.

Kibice regularnie wywieszali transparenty obrażające blisko 80-letniego już przedsiębiorcę, wyzywające jego rodzinę i… grożące mu nawet śmiercią.

Z drugiej strony w Niemczech normą są hasła antynazistowskie i antyrasistowskie, choć… zdarzają się też przypadki odwrotne, głównie (ale nie tylko) na terenie dawnego NRD.

 

Na zdjęciu: Czy u siebie, czy na wyjeździe – Niemcy zawsze znajdą okazję do wyrażenia swojego zdania.