Niemcy. W Schalke idzie nowe

Piotr Tubacki

Przegrana 0:3 z przeciętnym Mainz była ostatnim gwoździem do trumny Christiana Heidela. W sobotę przestał pełnić funkcję dyrektora sportowego Schalke. Pierwotnie miał on pozostać na stanowisku do czasu, aż klub znajdzie kogoś, kto przejmie po nim schedę, ale to poszło mu dość szybko. Pierwsze zmiany zostały ogłoszone już we wtorek, chociaż… to jeszcze nie koniec rewolucji.

Grzechy ciężkie dyrektora

Głównym grzechem Heidela były nieudane transfery. Jasne, że za jego kadencji ruszono z rozbudową klubowej infrastruktury i zdobyto (mocno szczęśliwe) wicemistrzostwo. Jednak przez 2,5 roku wydano też ponad 150 mln euro, głównie na chybione transfery. Nie udało mu się także zarobić odpowiednich pieniędzy na sprzedaży najlepszych zawodników, bo jak wiadomo Leon Goretzka, Max Meyer czy Sead Kolasinac odeszli z klubu za darmo. W tym sezonie Schalke prezentuje się w lidze fatalnie, za co w pewnym sensie jest odpowiedzialny trener Domenico Tedesco – mający pierwotnie świetne recenzje, zatrudniony przez Heidela, ale teraz bliski zwolnienia. Oczywiście ma on ograniczone pole manewru, ponieważ kadra drużyny jest bardzo uboga, a za to już odpowiada były dyrektor sportowy, który nie był w stanie nic zdziałać, choć o potrzebie wzmocnień trąbiono na prawo i lewo.

Poszukiwania na dużą skalę

Heidela w Gelsenkirchen już jednak nie ma, a od wtorku jest Jochen Schneider, którego wcześniej nie łączono zupełnie z Schalke. Przybył on z RB Lipsk, gdzie pełnił funkcję koordynatora drużyny, działając w cieniu Ralfa Rangnicka, i odpowiadał za sprowadzenie Timo Wernera czy Taylera Adamsa. W Gelsenkirchen nie został on jednak dyrektorem sportowym (choć przez 11 lat był nim w Stuttgarcie), a szefem działu sportowego, zaś jego głównym zadaniem – jak możemy przeczytać na stronie klubu – jest znalezienie faktycznego dyrektora sportowego. Może to oznaczać, że kompetencje, które z marnym skutkiem dzierżył jednoosobowy organ w postaci Heidela, będą rozdzielone na dwie osoby, przynajmniej w jakimś stopniu.

Transferów nie będzie?

Kto może pomagać Schneiderowi? Tutaj niemieckie media nie ograniczają się w podawaniu nazwisk. Jednym z głównych kandydatów jest Jonas Boldt, który z bardzo dobrymi efektami pracuje w Bayerze Leverkusen – jego kontrakt z „Die Werkself” wygasa jednak dopiero z końcem czerwca. Przewijało się także nazwisko Michaela Reschkego, który z dużym impetem działał ostatnio w Stuttgarcie, a wcześniej pracował w Bayernie. Najnowsze doniesienia sugerują mocnego kandydata, jakim jest Alexander Rosen z Hoffenheim, a nawet… Svena Mislintata, który przez wiele lat odpowiadał za fantastyczne transfery Borussii Dortmund, a ostatnio zaliczył nieudany epizod w Arsenalu. Nieważne jednak kto przyjdzie do Schalke, będzie miał spory problem, bo oszczędności na transfery… podobno prawie nie ma.

 

Na zdjęciu: Christian Heidel ze świetnym skutkiem działał w małym Mainz, ale w dużym Schalke już sobie nie poradził.