Niemcy zawładnęli Ligą Mistrzów

To sytuacja absolutnie bezprecedensowa. Jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby w półfinałach Ligi Mistrzów było aż trzech trenerów tej samej narodowości. Niemcy stały się kuźnią wielkich trenerów.


Julian Nagelsmann w RB Lipsk, Thomas Tuchel w PSG, Hansi Flick w Bayernie Monachium. Niemieckie grono w półfinałowej czwórce dopełnia Francuz hiszpańskiego pochodzenia Rudi Garcia, którego wraz z jego Olympique Lyon nie spodziewał się w tej fazie turnieju chyba nikt.

Wielka trójka

Zresztą tegoroczny półfinał Champions League sam w sobie jest bardzo oryginalny, bo nie dość, że ma w nim rewanżów, to jeszcze zabrakło tam choćby jednego przedstawiciela Anglii, Hiszpanii czy Włoch, co wydarzyło się po raz pierwszy w historii tego turnieju – trwającego w obecnej formie od 1992 roku. Trudno było wytypować obecne rozstrzygnięcia, podobnie jak niemiecką dominację szkoleniową. Dla Lipska to dopiero drugi udział w Lidze Mistrzów w historii i na pewno nie stawiano go wśród faworytów, podobnie jak – o ironio! – Bayernu, który na jesień, z Niko Kovacem na ławce, prezentował się o wiele gorzej niż obecnie. PSG Tuchela można było traktować jako jednego z potentatów, lecz klub ten już nieraz w minionych latach pokazywał, że do bycia najlepszym w Europie jeszcze daleka droga. Obecność tych trzech panów w półfinale Ligi Mistrzów to rzecz historyczna, ponieważ jeszcze nigdy nie zdarzyło się, aby trzech trenerów tej samej narodowości dotarło do tego etapu Champions League.

Baby Mourinho

Każdy z nich to gwarant trenerskiej jakości i o każdym powiedziano już wiele. Julian Nagelsmann jest z nich chyba największym oryginałem i choć świat futbolu już się do jego obecności przyzwyczaił, to i tak wciąż jest to historia niebywała. To właśnie ten człowiek w młodym wieku został zgarnięty przez Hoffenheim, które objął samodzielnie w lutym 2016 roku, stając się tym samym najmłodszym szkoleniowcem w historii Bundesligi – miał 28 lat. Cały proces został nieco przyspieszony, ponieważ Nagelsmann miał objąć zespół dopiero po sezonie, na spokojnie, lecz z powodu problemów zdrowotnych z prowadzenia zespołu musiał zrezygnować Huub Steevens. Młody trener znał drużynę, bo od 3 lat był w niej asystentem, a na jednym z pierwszych treningów otrzymał przydomek… Baby Mourinho.

W lutym 2016 roku Hoffenheim zajmowało przedostatnie miejsce w tabeli, a niedoświadczony szkoleniowiec mimo tego bez kłopotów utrzymał drużynę w Bundeslidze. Rok później wprowadził ją do Ligi Europy, kolejny rok to Liga Mistrzów, a jeszcze kolejny rok to… odmowa Realowi Madryt, który chciał skusić się na usługi jednego z najbardziej uzdolnionych trenerów młodego pokolenia. Rok temu trafił do Lipska, a efekty jego pracy widać jak na dłoni Nagelsmann to wielki trenerski mózg, innowator, wyśmienity taktyk i szkoleniowiec, od którego aż 17 piłkarzy biorących udział w turnieju finałowym Champions League jest starszych!

Trener i piłkarz

W półfinale Julian Nagelsmann zmierzy się ze swoim rodakiem Thomasem Tuchelem, którego PSG z dość oczywistych przyczyn będzie faworytem. Trenera RB Lipsk szkoleniowiec paryżan zna doskonale, bo… niegdyś sam był jego trenerem! W 2007 roku obaj panowie mieli okazję pracować ze sobą w rezerwach Augsburga, do których dołączył 19-letni obrońca Nagelsmann. Dość szybko okazało się jednak, że wielkiej kariery nie zrobi, w czym przeszkodziła mu kontuzja kolana. To właśnie Tuchel był pierwszym, który wywróżył mu szkoleniową karierę.


Przeczytaj jeszcze: Bayern Monachium upokorzył Barcelonę!


– Oczywiście byłem jego piłkarzem, ale to było dawno temu. Teraz ja mam do rozegrania swój mecz i on także – mówił szkoleniowiec RB.

– Jestem mu bardzo wdzięczny, że podsunął mi pomysł bycia trenerem – przyznał Nagelsmann, który po zrezygnowaniu z kariery piłkarza… przez moment pomagał Tuchelowi w rozpracowywaniu najbliższych przeciwników.

Obecny szkoleniowiec PSG wypłynął na szerokie wody z Mainz, dzięki czemu do mogunckiego klubu przylgnęła łatka dobrej szkoły trenerskiej – nieco wcześniej pracował tam przecież także Juergen Klopp. Tuchel, jak „Kloppo”, po Mainz także trafił do Borussii Dortmund, gdzie radził sobie nieźle. Również nie bał się innowacji (jak chociażby testowania gry na trzech stoperów, obecnie stosowanej przez BVB), osiągał tam dobre wyniki, ale z racji jego momentami ciężkiego charakteru popadł w konflikt z szefostwem dortmundczyków i odszedł. Po roku przerwy trafił do PSG, przepełnionego szejkowskimi ambicjami i ogromnymi pieniędzmi, ale także wielkim ego zawodników. Tuchel jest osobą specyficzną, ale udało mu się okiełznać jeszcze bardziej specyficzną paryską szatnię i teraz stoi przed świetną okazją do zaspokojenia zachcianek klubowych właścicieli.

Po prostu się uśmiechnął

Najkrócej na rynku trenerskim znajduje się Hansi Flick. Niemiec ekipę Bayernu objął w listopadzie, kiedy z prowadzenia monachijczyków zrezygnował Niko Kovac. Flick był jego asystentem, a jego doświadczenie w samodzielnym prowadzeniu pierwszej drużyny było bliskie zera. Na początku XXI wieku zdarzyło mu się co prawda przez kilka lat trenować Hoffenheim, lecz nie był to ten sam klub, co obecnie, a występujący na niższych szczeblach rozgrywkowych. Nie można jednak powiedzieć, że Flick nie miał żadnego doświadczenia, ponieważ przez lata był asystentem Joachima Loewa w reprezentacji Niemiec, z którą udało mu się zdobyć mistrzostwo świata. Gdyby w kadrze nie było wtedy obecnego szkoleniowca Bayernu, zwycięstwa na mundialu mogłoby nie być.

Podczas pracy w „Die Mannschaft” Flick miał okazję poznać najlepszych niemieckich zawodników, dzięki czemu kilku monachijczyków doskonale wiedziało, kim jest, gdy w listopadzie samodzielnie wszedł do szatni tego wielkiego klubu. To na pewno okazało się dla niego pomocne, dzięki czemu praktycznie z miejsca zbudował w bawarskiej ekipie fantastyczną atmosferę, której nie umiał stworzyć jego chorwacki poprzednik. To właśnie ona leży u podstaw tego, że Bayern jest obecnie piłkarskim potworem i że rozbił Barceloną aż 8:2. Po strzelonym samobóju David Alaba nie załamał się i nie zaczął wymachiwać rękami do kolegów – on się po prostu uśmiechnął. Nic dziwnego, że z taką mentalnością Bawarczycy są głównym faworytem do zwycięstwa w Lidze Mistrzów.


Na zdjęciu: Julian Nagelsmann i Thomas Tuchel dawno temu razem ze sobą pracowali. Teraz zmierzą się w półfinale Ligi Mistrzów.

Fot. PressFocus


TRENERSKIE PORÓWNANIE

Julian NAGELSMANN

Fot: Pressfocus

Urodzony:
23 lipca 1987 w Landsberg am Lech (Bawaria)
Obecna drużyna:
RB Lipsk
Średnia punktów na mecz:
2 pkt
Kariera jako piłkarz:
Augsburg (młodzieżowe)., TSV Monachium (mł. i rezerwy), Augsburg (rezerwy)
Skończył grać w wieku:
20 lat
Kariera jako trener:
Hoffenheim młodzieżówki (2011-2016), Hoffenheim (2016-2019), RB Lipsk (2019-?)
Sukcesy jako trener:
1x Mistrzostwo Niemiec do lat 19

Thomas TUCHEL

Fot. PressFocus

Urodzony:
29 sierpnia 1973 w Krumbach (Bawaria)
Obecna drużyna:
Paris Saint-Germain
Średnia punktów na mecz:
2,44 pkt
Kariera jako piłkarz:
Augsburg (mł.) Stuttgarter Kickers, SSV Ulm
Skończył grać w wieku:
25 lat
Kariera jako trener:
Stuttgart mł. (2000-2004), Augsburg mł. i rez. (2005-2008), Mainz mł. (2008-2009), Mainz (2009-2014), Borussia Dortmund (2015-2017), PSG (2018-?)
Sukcesy jako trener:
2x mistrzostwo Niemiec do lat 19, 1x Puchar Niemiec, 2x mistrzostwo Francji, 1x Puchar Francji, 1x Puchar Ligi Francuskiej, 2x Superpuchar Francji.

Hansi FLICK

Fot. PAP/EPA.

Urodzony:
24 lutego 1965 w Heidelberg (Badenia-Wirtembergia)
Obecna drużyna:
Bayern Monachium
Średnia punktów na mecz:
2,76 pkt
Kariera jako piłkarz:
Sandhausen, Bayern Monachium, Kolonia
Skończył grać w wieku:
32 lat
Kariera jako trener:
FC Bammental (1996-2000), Hoffenheim (2000-2005), Bayern (2019-?)
Sukcesy jako trener:
1x mistrzostwo Niemiec, 1x Puchar Niemiec


Foto główne: PressFocus