Niemcy zdominowali konkurs

Pod nieobecność najlepszych zawodników nasi zachodni sąsiedzi urządzili sobie krajowe zawody.


„Są plusy dodatnie i plusy ujemne” – tak mawiał „klasyk” i trzeba przyznać, że więcej było w tym konkursie, rozgrywanym w rumuńskim Rasznowie, „plusów ujemnych”. Tragicznie się to oglądało. Zabrakło niemal wszystkich zawodników ze światowej czołówki i tylko Niemcy stawili się w najlepszym zestawieniu. Nie chcemy być złośliwi, ale żaden ze skoczków z tego kraju nie osiągnął w tym sezonie jakiegoś spektakularnego wyniku, no więc… podopieczni Stefana Horngachera postanowili – po prostu – nabić sobie punktów. Które zbyt wiele im nie dadzą.

Po pierwszej serii na czele znajdowało się trzech Niemców właśnie. Prowadził Markus Eisenbichler, ale dla nas najważniejsze było to, że czterech zawodników z krajowego zaplecza znalazło się w czołowej trzydziestce. W gronie tym znalazł się Kacper Juroszek, któremu wypada pogratulować pierwszych w karierze punktów w historii startów w zawodach Pucharu Świata. Ponadto do drugiej serii dostali się Maciej Kot, Jan Habdas. Najwyżej z naszych, klasyfikowanym po pierwszej serii, był Tomasz Pilch. Zajmował 13. miejsce.

To nie zwiastowało niczego dobrego przed serią finałową, ale – tak naprawdę – nikt na to nie liczył. Ale bardzo dobry skok oddał Kacper Juroszek, który przesunął się o kilka pozycji i awansował do drugiej dziesiątki. Nie można mówić o emocjach, ale odbywały się one bez nas. Żiga Jelar, jedyny z czołowych Słoweńców, rzucił wyzwanie Niemcom. Pokonał go następnie Andreas Wellinger, który ostatecznie wygrał konkurs. Bo Eisenbichler pokpił sprawę i wylądował poza podium. Ogromne brawa dla Kacpra Juroszka, który zajął ostatecznie 14. miejsce. Tomasz Pilch zajął 12. lokatę.

Fot. Marcin Bulanda/PressFocus