Nieoczekiwana zmiana miejsc

Zaskoczenie było podwójne. W tym sezonie doświadczony słowacki pomocnik, do soboty, ani razu nie wybiegł na boisko w podstawowym składzie Górnika. W 2018 roku na ekstraklasowych boiskach pokazał się tylko raz, wszedł na murawę w końcówce przegranego 2:4 spotkania z płocczanami w lutym. Potem grał tylko w rezerwach, jak się okazuje spisywał się tam ostatnio na tyle dobrze, że sztab szkoleniowy zabrzan postanowił dać mu szansę w ostatnim ligowym spotkaniu.

Zaskoczony decyzją trenera

Wszystko oczywiście z powodu kontuzji dwójki nominalnych napastników. Najpierw poważnego urazy nabawił się Łukasz Wolsztyński. Ostatnio zaś kontuzja wyeliminowała Igora Angulo. W tej sytuacji trener Brosz postawił w ataku na Grendela.

Doświadczonego piłkarza pytamy czy to, że zagrał od pierwszej minuty było dla niego zaskoczeniem? – No tak, było to zaskoczenie, nie spodziewałem się tego, ale trener wiedział co robi, widział mnie w meczu rezerw w poprzednim tygodniu. W przeciągu tygodnia rozegrałem tam trzy mecze. Sztab szkoleniowy był zadowolony z moich występów i dlatego zdecydował się na taką, a nie inna decyzję – tłumaczy 29-letni pomocnik.

W dwóch z tych trzech spotkań Grendel wpisał się na listę strzelców. Zdobył bramkę w meczu trzecioligowych rezerw Górnika ze Stilonem Gorzów (1:2) oraz w spotkaniu ze Skrą Częstochowa (3:1).

W ataku, co było widać w meczu przeciwko rewelacyjnej w ostatnich tygodniach jedenastce z Płocka czuł się jednak nieswojo. Sam przyznał to po spotkaniu.

– Nie jestem do tego przyzwyczajony, że to ja czekam na piłkę. Zawsze przecież to ja sam rozdzielałem piłki. Starałem się walczyć na tyle na ile mogłem, ale nie jestem zadowolony z tego, jak to wyglądało – przyznał doświadczony ligowiec.

W kolejnym spotkaniu z Lechem w Poznaniu „Górnicy” zagrają pewnie z przodu inaczej. – Liczymy na to, że Igor za kilka dni wróci do dyspozycji. Erik starał się godnie zastąpić Angulo, robił wszystko, żeby sprostać tej roli. Brak Angulo i Wolsztyńskiego był jednak widoczny. Jeżeli przez dłuższy czas trenuje się pewnie schematy, trudno później oczekiwać, żeby zupełnie nowe rozwiązania szybko przynosiły odpowiednie rozwiązanie – mówi trener Brosz.

Dalej walczą o puchary

W ostatnich dniach zabrzanie przegrali dwa ważne spotkania, w środę ulegli w rewanżowym meczu 1/2 Pucharu Polski Legii 1:2, a w sobotę Wiśle z Płocka 0:1. Perspektywa ewentualnej gry w europejskich pucharach mocno się oddaliła.

– Jest jeszcze kilka spotkań do końca sezonu. Trzeba robić wszystko, żeby zadowolić naszych kibiców. Punkty uciekły, ale matematyczne szanse wciąż są, tak, że trzeba walczyć do końca. W piłce wszystko jest możliwe. Trzeba grać i walczyć. Trener cały czas nam powtarza, że celem jest pucharowa Europa, walczymy i staram się, żeby tak było. Akurat w meczu z Wisłą Płock to najlepsi na stadionie byli nasi kibice. Trzeba im za to podziękować i grać dla nich – podkreśla Grendel.