Nieoczekiwane problemy

Kędzierzynianie od zwycięstwa rozpoczęli nową edycję Ligi Mistrzów. W starciu z CEZ Karlovarsko nie obyło się bez kłopotów.


Mistrzowie Polski w bieżącym sezonie nie grają tak dobrze, jak w poprzednich latach. Mają sporo problemów z utrzymaniem koncentracji i zdarzają im się proste błędy. Brak Kamila Semeniuka, który odszedł do Sir Safety Perugia jest bardzo widoczny. Działaczom nie udało się bowiem znaleźć godnego następcy. Doświadczony Wojciech Żaliński i młody Bułgar Denis Kariagin to jednak ni ta klasa.

Mimo to mało kto spodziewał się, że na otwarcie Ligi Mistrzów nasza drużyna może mieć problemy z mistrzem Czech. Na papierze obie ekipy dzieliła przepaść. Parkiet zweryfikował przedmeczowe kalkulacje. Zaczęło się jednak zgodnie z planem. Kędzierzynianie od początku prowadzili, w pewnym momencie nawet 18:9. I chyba za łatwo zdobywali punkty, bo się zdekoncentrowali. Stracili pięć punktów z rzędu. Seta udało się wygrać, ale goście podjęli walkę. Uwierzyli, że obrońcy Pucharu Europy wcale nie są tak mocni i można z nimi powalczyć. I powalczyli. W każdym secie twardo walczyli. Byli o krok od doprowadzenia do tie -breaka. W czwartej partii wygrywali już bowiem 20:17.

Mistrzowie Polski w końcówce zdołali się jednak skoncentrować i do „wpadki” nie dopuścili. Po atakach Łukasza Kaczmarka oraz rezerwowego Adriana Staszewskiego odzyskali prowadzenie (24:22). Wykorzystali jednak dopiero trzecią piłkę meczową.

Grupa D

Grupa Azoty Kędzierzyn-Koźle – CEZ Karlovarsko 3:1 (25:22, 25:21, 24:26, 26:24)

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz (5), Śliwka (12), Paszycki (15), Kaczmarek (27), Żaliński (6), Wiltenburg (6), Shoji (libero) oraz Stępień, Staszewski (5), Kluth (1), Trener Tuomas SAMMELVUO.

KARLOVARSKO: Keemink (2), Wiese (11), Zajicek (7), Sasak (20), Juhkami (15), Weir (9), Pfeffer (libero) oraz Ihnat, Patocka, Kasan, Lamanec. Trener Iiri NOVAK.

Sędziowali: Michailo Medwid (Ukraina) i Tibor Halasz (Węgry). Widzów 750.

Przebieg meczu

I: 10:5, 15:8, 20:15, 25:22.

II: 9:10. 13:15, 20:19, 25:21.

III: 9:10, 13:15, 20:18, 24:26.

IV: 8:10, 12:15, 17:20, 26:24.

Bohater – Łukasz KACZMAREK.


Fot. Łukasz Laskowski / PressFocus