Nieoczywiści mistrzowie Polski

Raków jest 19. klubem w historii ponad stuletniej rywalizacji o mistrzostwo Polski, który zatriumfował. Nieoczywiści mistrzowie Polski w futbolowych rozgrywkach już byli.


Przed wojną do Ligi Państwowej dobijała się Brygada Częstochowa. W latach 30. wygrywała rozgrywki A-klasy, ale do elity awansować się jej nie udało, choć klub doczekał się swojego reprezentanta, a był nim Adolf Krzyk. Ten urodzony w Morawskiej Ostrawie bramkarz sześciokrotnie wybiegał na boisko z orzełkiem na trykocie.

Bronił naszej bramki w meczu eliminacji MŚ 1938 z Jugosławią (4:0) czy w słynnym spotkaniu z Węgrami w niedzielę 27 sierpnia 1939 roku, kiedy Polska na Stadionie Wojska Polskiego pokonała po koncertowej grze ówczesnego wicemistrza świata Węgrów 4:2.

Wróćmy jednak do raczej niespodziewanych mistrzów Polski, do drużyn, które, jak na ten moment Raków, mają na swoim koncie po jednym tytule.

1931. Garbarnia Kraków

Już pierwsze ligowe rozgrywki – w takiej formule, jaką znamy obecnie – mogły przynieść niespodziewane rozstrzygniecie. Jesienią 1927 o tytuł mistrza kraju w pierwszych ligowych, a nie grupowych rozgrywkach (jak było to we wcześniejszych latach) rywalizowały Wisła Kraków i 1.FC Katowice, czyli klub mniejszości niemieckiej. Wiele zrobiono wtedy, żeby przypadkiem śląscy Niemcy nie zostali pierwszym ligowym „majstrem”, ale to opowieść na inny czas…

Pierwszym mistrzem Polski w 1921 roku była Cracovia (w 1920 roku z powodu wojny z bolszewikami rozgrywek nie dokończono). Pierwszym ligowym wspomniana Wisła, trzecim klubem z grodu Kraka, który okazał się najlepszy w kraju, była w 1931 roku Garbarnia. Kraków to zresztą jedyne miasto na futbolowej mapie, z którego wywodzi się aż trzech mistrzów. Po dwóch mają tylko cztery miasta: Warszawa, Poznań, Łódź i Bytom.


Czytaj także:


Garbarnia mistrzem kraju powinna być już w 1929 roku. Jako beniaminek wygrywała mecz za meczem i sezon faktycznie skończyła na 1. miejscu. Tytułu jednak nie wywalczyła… Zdobyła go Warta Poznań, tyle że przy „zielonym stoliku”. Warta przegrała mecz z Turystami Łódź 1:2, ale po aferze związanej z Romanem Żurowskim – był zgłoszony w dwóch klubach, w Turystach i Ostrovii – mecz zweryfikowano jako walkower na korzyść ekipy z Wielkopolski (Żurkowski w tamtym meczu zdobył oba gole dla Turystów). Poznaniacy na koniec mieli więc po 24 meczach 33 punkty. Garbarnia o „oczko” mniej, choć dwa razy w bezpośrednich meczach pobiła Wartę, wygrywając z nią 5:1 i 3:2.

Dwa lata później klub z Ludwinowa już triumfował. Na ławce trenerskiej siedział były reprezentant Austrii, niewiele ponad 30-letni Karl Jiszda. Dodatkowo dobrze zorganizowany klub przed rozgrywkami solidnie się wzmocnił dwójką napastników z Pogoni. Z tej katowickiej do Garbarni trafił Otto Riesner, a z tej lwowskiej Włodzimierz Maurer. Ten drugi okazał się zresztą najlepszym strzelcem nowego mistrza Polski, bo w całym sezonie zdobył 16 bramek. W swoich opracowaniach Andrzej Gowarzewski pisał o nim: „Uważany za jednego z pierwszych polskich piłkarzy, którzy żyli wyłącznie z uprawiania futbolu”.

Był więc zawodowcem, co się zowie, aczkolwiek władze nie bardzo patrzyły na to wszystko przychylnie. Pochodzący z katowickiej Ligoty Riesner też dodał wtedy kilka bramek ze swojej strony. Potem trafił nawet do reprezentacji Polski (6 występów w latach 1931-35). Garbarnia ligę wygrała wtedy z 30 punktami w 22 meczach, o punkt wyprzedzając „Białą gwiazdę” i Legię. Potem do takich sukcesów drugoligowemu obecnie klubowi z Ludwinowa nawiązać już się nie udało. Po wojnie były już tylko trzy ćwierćfinały Pucharu Polski (1950/51, 1966/67 i 1973/74).

1980. Szombierki Bytom

To było jedno z największych zaskoczeń w historii gier o tytuł najlepszej jedenastki w kraju, choć jak tłumaczy architekt tamtego sukcesu Hubert Kostka, o wielkiej sensacji nie można mówić.

– Wcześniejsze rozgrywki skończyliśmy na czwartej pozycji. Potem w zespole, jak tak rozmawialiśmy między sobą, mówiliśmy o tym, że w kolejnym sezonie powalczymy o mistrzostwo. To były takie nasze wewnętrzne rozmowy, a dostały się jednak do prasy i zrobiło się głośno. Jak pojechaliśmy na pierwszy mecz mistrzowskiego dla nas sezonu i przegraliśmy w Krakowie z Wisłą 0:4, to byli tacy, którzy się z nas śmiali. Zresztą w każdym klubie są osoby, które są mało życzliwe. Wtedy z Wisłą nie musieliśmy przegrać. Mogliśmy to spotkanie rozstrzygnąć na swoją korzyść. Zaczęło się od wysokiej porażki, ale po kilku kolejkach byliśmy już na pierwszym miejscu – wspomina pan Hubert.

Nieoczywiści mistrzowie Polski
Nieoczywiści mistrzowie Polski. Tak w maju 1980 roku „Sport” informował o jedynym w historii tytule Szombierek Bytom.

Prowadzony przez niego zespół szedł jak burza w ligowych rozgrywkach. Szombierki wywalczyły mistrzostwo jesieni, ale rywale deptali po piętach. Był mocny Śląsk czy Legia, był Widzew ze Zbigniewem Bońkiem i Włodzimierzem Smolarkiem. Siła górniczej jedenastki w tamtym czasie był kolektyw. Roman Ogaza w tamtych rozgrywkach zdobył 12 bramek, Eugeniusz Nagiel dziesięć. Byli w czołówce najlepszych ligowych strzelców sezonu 1979/80.

Czym bliżej końca rozgrywek, tym jednak – jak w przypadku Piasta Gliwice parę lat temu – było coraz bardziej nerwowo. „Czym bliżej końca, tym trudniej było liderowi udźwignąć brzemię odpowiedzialności. To nie jest łatwe nawet dla najbardziej doświadczonych drużyn, co dopiero dla Szombierek, które pod względem fizycznym prezentują się nadal bez zarzutu, natomiast pod względem odporności psychicznej zdecydowanie gorzej.

Wysoka stawka, o jaką górniczy klub nigdy dotąd nie walczył, wyraźnie usztywniła piłkarzy, krępując ruchy, ograniczając swobodę” – pisał „Sport” w maju 1980. Ostatecznie Szombierki triumfowały w lidze wyprzedzając o trzy punkty wicemistrza Widzew, trzeci Śląsk i czwartą Legię.

2019. Piast i Raków 2023

Mistrzostwo gliwiczan sprzed kilku lat świeżo mamy jeszcze w pamięci. Rywalizacja z Legią trwała do ostatniej kolejki. O sukcesie drużyny prowadzonej przez Waldemara Fornalika zdecydowała znakomita końcówka rozgrywek – 6 zwycięstw i 1 remis po podziale rozgrywek w ESA37, no i zwycięstwo w boju przy Łazienkowskiej 4 maja 2019 roku po trafieniu niezastąpionego i mającego patent na legionistów Gerarda Badii, jednego z najlepszych obcokrajowców w historii naszego rodzimego futbolu.

Raków Anno Domini 2023 znamy na wylot. Ciekawe, jak po latach ten wielki i historyczny sukces częstochowskiej jedenastki będzie wspominany?


Na zdjęciu: Garbarnia Kraków była mistrzem Polski w 1931 roku. Czwarty z prawej (stoi) katowiczanin Karol Pazurek.

Fot. Narodowe Archiwum Cyfrowe


Pamiętajcie – jesteśmy dla Was w kioskach, marketach, na stacjach benzynowych, ale możecie też wykupić nas w formie elektronicznej. Szukajcie na www.ekiosk.pl i http://egazety.pl.