Niepokonane San Sebastian

Dzisiaj rozegrane zostaną pierwsze spotkania ćwierćfinału Pucharu Króla.


Oczy wszystkich zwrócone będą oczywiście na Barcelonę. Na Camp Nou „Duma Katalonii” zmierzy się z Realem Sociedad. Spotkanie samo w sobie zapowiada się ciekawie, gdyż naprzeciw siebie staną drużyny z samego szczytu ligowej tabeli. Gospodarzem jest lider LaLiga, mający przewagę sześciu punktów nad zespołem z San Sebastian. Nie można jednak wykluczyć, że to właśnie goście będą górą.

Aby zobaczyć czerwony emblemat z napisem „porażka” w przypadku podopiecznych Imanola Alguacila trzeba cofnąć się do końcówki października. Wówczas Real uległ Betisowi. Ponadto decydujące o porażce bramki padły dopiero w samej końcówce spotkania. Od tego czasu zespół z San Sebastian rozegrał 10 spotkań o punkty w Hiszpanii (sześć w lidze i cztery w Pucharze Króla). Tylko raz stracił „oczka”. Miało to miejsce w starciu z Valencią w listopadzie. Patrząc na statystyki, można chwycić się za głowę.

Zespół z San Sebastian w tym czasie stracił łącznie cztery bramki przy 23 zdobytych. Robi to dobre wrażenie, bo średnia wynosi ponad dwa gole na mecz. Trudno także było znaleźć spotkania, w których Real Sociedad prezentował się fatalnie. Jedyne wahanie formy, jakie zespół trenera Alguacila zanotował w obecnych rozgrywkach, to okres na przełomie października i listopada. Wówczas poniósł aż trzy porażki w LaLidze i Lidze Europy. Wydaje się jednak, że w obecnej chwili Real jest najsilniejszą wersją siebie.

Trzeba zauważyć, że drużyna z San Sebastian to wyjątkowa mieszanka doświadczenia w dużych europejskich zespołach (David Silva, Asier Illarramendi czy Mikel Merino) z piłkarzami, którzy dopiero wchodzą w świat wielkiego futbolu. Takim jest choćby Takefusa Kubo, 21-letni Japończyk z Kawasaki, który w lipcu tego roku trafił do Realu Sociedad z innego Realu, tego madryckiego. W tym sezonie zaliczył 21 występów, w których zdobył trzy bramki i zaliczył pięć asyst. Innym jest 20-letni Roberto Navarro. Wychowanek Barcelony trafił do San Sebastian przez Monaco. Potrzebował czasu, aby zacząć łapać minuty w zespole. Gdy już to zrobił, to zaczął spisywać się całkiem udanie. Owszem, w 12 meczach ligowych nie zanotował żadnych statystyk. W Pucharze Króla i Lidze Europy – wręcz przeciwnie. Potrzebował w sumie ośmiu spotkań (po cztery w każdych rozgrywkach), by uzbierać sześć goli (cztery w pucharze i dwie w Lidze Europy) i dwie asysty na poziomie Europy.

Wydaje się więc, że Real potrafi połączyć młodość i doświadczenie, czym może zagrozić „Dumie Katalonii”. Pytanie, jak podejdzie do dzisiejszej rywalizacji szkoleniowiec Barcelony, Xavi. Szkoleniowiec lidera LaLiga lubi rotować składem, więc zapewne w ćwierćfinałowym spotkaniu także tego dokona. Patrząc z drugiej strony, kolejny puchar do klubowej gabloty byłby cennym nabytkiem. Stąd też 42-latek nie może zlekceważyć zespołu z San Sebastian.

Ćwierćfinał Pucharu Króla
  • Środa: Barcelona – Sociedad (21:00), Osasuna – Sevilla (22:00);
  • Czwartek: Valencia – Bilbao (20:00), Real M. – Atletico (21:00).

Fot. PressFocus