Niespodzianka… do przerwy

Wysokie porażki w dwóch pierwszych meczach mogły sugerować trzecią, ale w zaległym spotkaniu z 21. serii Piotrcovia nie miała łatwej przeprawy.


Choć w Chorzowie grano tylko po prestiż, bo oba zespoły swych pozycji w tabeli już nie poprawią, było co oglądać. Miejscowe niespodziewanie wysoko zawiesiły poprzeczkę, walcząc ambitnie zarówno w obronie, jak i w ataku.

W I połowie prowadzenie oddały tylko raz (6:7 w 14 min) i gdyby nie kilka interwencji Karoliny Sarneckiej, miałyby więcej niż 14 bramek. W 19 min (przy stanie 10:7) trener Krzysztof Przybylski poprosił o czas, zmieniając 6 zawodniczek, lecz to niewiele dało. Faworyt dość długo szukał optymalnego ustawienia, znajdując je dopiero po zmianie stron i rozmowie w szatni.

Chorzowianki z każdą chwilą traciły siły, pudłowały z klarownych pozycji, kilka razy zatrzymała je Daria Opelt. Ostatni remis miał miejsce w 52 min (23:23), ale końcówka należała już do przyjezdnych. W niedzielę zespoły te spotkają się raz jeszcze, by po raz pierwszy i ostatni w tym sezonie zagrać dla kibiców na trybunach.


Ruch Chorzów – Piotrcovia 24:28 (14:10)

RUCH: Chojnacka, K. Gryczewska – Stokowiec 5, Polańska 3, Jaroszewska 2, Wilczek 2 (45 CZK, z gradacji kar), Jasinowska 5, Lipok 5, Kolonko 2, Sójka, Doktorczyk. Kary 10 min. Trener Vit TELEKY.

PIOTRCOVIA: Sarnecka, Opelt – Zaleśny 3, Kopertowska 3, Drażyk 4, Klonowska 1, Trawczyńska 3, Charzyńska (54 CZK, z gradacji kar), Więckowska 4, Oreszczuk 3, Szynkaruk 1, Roszak, Sobecka 5, Abramowicz, Macedo 1. Kary 14 min. Trener Krzysztof PRZYBYLSKI.

[Sędziowali:] Jakub Gnyszka i Mateusz Stonoga (Ozimek).


Fot. Marcin Bulanda/PressFocus