Niespodziewany kłopot „Białej Gwiazdy”

W pierwszych 11 kolejkach Wisła straciła tylko 10 goli, co daje średnią 0,91 na mecz. Potem jednak przyszły mecze z Legią (3:3) i Zagłębiem Sosnowiec (2:2) po których „Biała Gwiazda” straciła miano najlepszej defensywy w ekstraklasie. Teraz najmniej straconych goli ma Arka Gdynia (14), a Wisła z 15 trafieniami rywali jest na równi z Lechią, Jagiellonią, Koroną i Pogonią. Tracone gole to nie wszystko. W trakcie poniedziałkowego meczu drużyna z Sosnowca miała masę sytuacji podbramkowych.

Gola na 1:1 na początku II połowy zdobył Alexandre Cristovao, a piłka odbiła się jeszcze od nóg [Macieja Sadloka]. – Byliśmy w sytuacji dwóch na dwóch, a ja jako obrońca nie mogę w polu karnym iść „na raz”. Starałem się zepchnąć rywala do boku, a potem też zablokować piłkę. No i zrobiłem to, ale piłka leciała pewnie o jakieś dwa centymetry za wysoko i wpadła jednak do naszej bramki – opisuje Sadlok.

Zamieszanie w obronie

– Dwukrotnie prowadziliśmy na własnym boisku, a nie potrafiliśmy utrzymać przewagi do końca meczu. Nasze ataki się nie kleiły. Po kilku dobrych podaniach szła piłka do tyłu, co wstrzymywało akcje. Szanujemy to, że strzeliliśmy dwa gole Zagłębiu, ale dwukrotnie rywale ograli całą naszą obronę – opisuje Rafał Boguski. Na myśli ma zapewne szczególnie akcję, po której padła druga bramka dla sosnowiczan. Michael Heinloth łatwo ograł na skrzydle Martina Kostala i dośrodkował na pole karne. Tam Wisła miała przewagę liczebną 6 na 2, a jednak Alexandre Cristovao uciekł Jakubowi Bartkowskiemu i głową wpakował piłkę do bramki. Marcin Wasilewski i Maciej Sadlok pilnowali w tym czasie Juniora Torunarighę.

Zagłębie grało w tym etapie meczu w nietypowym ustawieniu, z dwoma silnie zbudowanymi środkowymi napastnikami, co wprowadziło spore zamieszanie w szyki obronne wiślaków. Co ważne dla Macieja Stolarczyka, żaden z zagrożonych pauzą piłkarzy nie dostał w poniedziałek żółtej kartki. To oznacza, że na spotkanie z Piastem trener Wisły będzie mieć do dyspozycji wszystkich zdrowych zawodników.

Czekając na pensje

Pytanie jednak, co z defensywą wiślaków. Krakowianie w pięciu ostatnich kolejkach wygrali tylko raz, zanotowali dwa remisy i dwie porażki. Gdyby stworzyć za ten okres tabelę ekstraklasy, krakowianie byliby dopiero na 9. miejscu z pięcioma punktami na koncie. Choć trudno tak samo oceniać remisy z Legią co z Zagłębiem Sosnowiec, to po obu tych meczach w krakowskim obozie panowało uczucie niedosytu. To dobrze świadczy o ambicji tej drużyny, ale równocześnie jest dowodem na to, że nie wykorzystuje w pełni swojego potencjału.

Z pewnością nie pomaga w tym sytuacja klubu. Poślizgi w wypłatach zarówno wobec piłkarzy jak i szeregowych pracowników sprawiają, że w klubie panuje atmosfera wyczekiwania. Na co? Choćby na zmianę właściciela na takiego, który pomoże Wiśle mocniej stanąć na nogi. To jednak na pewno nie jest kwestia najbliższych dni. Trio biznesmenów Rafał Ziętek, Wojciech Kwiecień i Paweł Gricuk nadal nie podjęli ostatecznej decyzji, czy przejmują klub. Na razie więc problemy muszą być rozwiązywane bez pomocy z zewnątrz.

Na zdjęciu: W grze defensywnej Wisły pojawiło się ostatnio nieco mankamentów. Biała Gwiazda traci ostatnio sporo bramek.