Nietypowe gole

Lewy obrońca GKS-u Tychy tym razem dwa razy wpisał się na listę strzelców, ale inaczej niż do tej pory.


Krzysztof Wołkowicz w Wielką Sobotę strzelił dla GKS-u Tychy dwa nietypowe dla niego gole. Lewy obrońca, który w tym sezonie w poprzednich 23 występach zdobył 5 bramek, wykorzystując rzuty karne, w zakończonym remisem 2:2 spotkaniu z Arką najpierw idealnie przymierzył z rzutu wolnego, który zresztą sam sobie wywalczył solową akcją, a w ostatnich sekundach gry dorzucił trafienie głową. Dokładniej rzecz ujmując był to „szczupak” po obronionym przez bramkarza gdynian rzucie karnym wykonanym przez „Wołka”.

– Strzał z rzutu wolnego, wykonywanego z 20. metra dał nam wyrównanie na 1:1 – powiedział po meczu lewy obrońca tyszan. – Tak jak sobie założyłem tak strzeliłem. Nie ma co dorabiać ideologii i szukać porównań. Mnie cieszy to, że piłka wpadła do siatki i tyle w tym temacie.

Jak Roberto Carlos

Warto jednak dodać, że uderzenie było najwyższej klasy, a na trybunach słychać było słowa, że takiego strzału lewą nogą nie powstydziłby się nawet Robert Carlos. Brazylijczyk, który 10. kwietnia obchodził 50. urodziny, w czasach, w których z reprezentacji swojego kraju sięgał po mistrzostwo i wicemistrzostwo świata, a z Realem Madryt trzykrotnie triumfował w Lidze Mistrzów, potrafił uderzyć zarówno z ogromną siłą, jak i nadać piłce niezwykłą trajektorię lotu. Porównanie do 125-krotne reprezentanta Brazylii jest więc na pewno wyjątkowym komplementem. Z kolei za wykonanie rzutu karnego na pewno pochwał nie było, bo strzał w środek bramki, gdzie stał golkiper, mogło się skończyć porażką.

Szczupak” po karnym

– Tak sobie założyłem – szczerze wyznał „Wołek”. – Liczyłem, że bramkarz wybierze w ciemno, któryś róg więc chciałem go pokonać strzelając w środek. On się jednak nie rzucił i odbił piłkę. Trudno. Karnego nie wykorzystałem, ale na szczęście dobitka „szczupakiem” była skuteczna i najważniejsze, że jest gol.

7 bramek i 8 żółtek

W sumie Krzysztof Wołkowicz ma już w tym sezonie na swoim koncie 7 trafień i razem z pomocnikiem Mateuszem Czyżyckim zajmuje pierwsze miejsce na tyskiej liście strzelców obecnych rozgrywek, w których trójkolorowi po 26. kolejce mają 9 punktów straty do strefy barażowej otwieranej przez Arkę. W dodatku na najbliższy mecz z Odrą do Opola pojadą bez swojego snajpera, bo 28-letni obrońca musi pauzować po 8. żółtej kartce. Tym co będzie na razie nie musi się więc przejmować i może dłużej pozostać myślami przy ostatnim spotkaniu, choć trzeba dodać, że trudno po meczu z gdynianami sformułować jednoznaczną odpowiedź na pytanie, czy z wyniku 2:2 tyszanie mogą być zadowoleni.

Kontynuacja dobrej gry

– Ciężko powiedzieć – dodał współlider tyskiej listy strzelców w tym sezonie. – Uważam, że byliśmy troszkę lepszą drużyną i stworzyliśmy sobie więcej szans bramkowych. Wyszliśmy na boisko z bojowym nastawieniem. Nie mogliśmy się przestraszyć Arki tylko stanęliśmy do walki, żeby grać jak równy z równym i pokazać naszą jakość. To była też kontynuacja naszej dobrej gry z Rzeszowa, bo pierwsza połowa meczu z Resovią wyglądała bardzo dobrze.

Zwycięski remis

– Wprawdzie po przerwie na boisku w Rzeszowie już tak kolorowo nie było, ale wywieźliśmy stamtąd cenne trzy punkty i w spotkaniu z Arką chcieliśmy sięgnąć po kolejne zwycięstwo. Natomiast straciliśmy bramkę w końcówce i mogło się wydawać, że losy meczu po tym trafieniu zostały przesądzone. Strzeliliśmy jednak na 2:2 więc można powiedzieć, że to jest zwycięski remis – zakończył Krzysztof Wołkowicz.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus