Nieudany eksperyment. Kolejna porażka na Śląskim

W porównaniu do czwartkowego meczu z Portugalią, selekcjoner [Jerzy Brzęczek] przeprowadził prawdziwą rewolucję w wyjściowym zestawieniu reprezentacji Polski przeprowadzając aż sześć zmian.

 

Rewolucja w składzie

Na boisko w starciu z Italią wybiegli tacy zawodnicy, jak dobrze znani trenerowi ze wspólnej pracy w Wiśle Płock Damian Szymański oraz Arkadiusz Reca. Od pierwszej minuty na murawie pojawili się też Jacek Góralski oraz Karol Linetty, którzy w przegranym meczu z Portugalczykami nie zaliczyli ani minuty. W ataku tym razem zabrakło miejsca dla super strzelca z Serie A Krzysztofa Piątka. Napastnika Genoa CFC w podstawowym składzie zastąpił Arkadiusz Milik z Napoli.

Zmieniły się personalia, ale nie ustawienie. Biało-czerwoni, tak jak z Portugalczykami, zagrali bez nominalnych skrzydłowych. – Nie możemy dać się zwariować, żeby po jednym meczu od razu wszystko zmieniać. Z Portugalią były dobre momenty. Więcej nam da powtórzenie tego samego systemu – tłumaczył selekcjoner.

Co do zmiany w ataku mówił. – Krzysiek zdobył bramkę z Portugalią, a jak wiadomo napastnicy z tego są rozliczani. Z Włochami postawiłem jednak na Arka, który dobrze się rozumie z Robertem – wyjaśniał selekcjoner.

W mocno ofensywnym ustawieniu na boisko chorzowskiego stadionu wybiegli Włosi. Trener Robert Mancini desygnował do przodu trójkę Lorenzo Insigne, Federico Bernardeschi oraz Federico Chiesa, który mocno dał się we znaki naszym piłkarzom w pierwszym spotkaniu w Bolonii przed miesiącem.

 

Ratował nas Szczęsny i poprzeczki

Nasi mieli szczęście, bo już po kilkudziesięciu sekundach mogli przegrywać. Po popisowej akcji lewą stroną w poprzeczkę naszej bramki uderzył zza pola karnego Jorginho… Włosi szybko zdobyli przewagę w polu i raz za razem atakowali. W naszym zespole mnożyły się błędy, było sporo niedokładności. Na szczęście dobre okazje marnowali Chiesa czy Bernardeschi.

Tak jak Portugalczycy, tak i Włosi atakowali lewą stroną biało-czerwonych. Aktywna była tam dwójka Alessandro Florenzi – Chiesa. Nasi miel w pierwszych kilkunastu minutach problemy z wyprowadzeniem piłki ze swojej połowy, nie mówiąc już o skonstruowaniu jakiejś akcji w ofensywie. W pierwszym kwadransie procent posiadania piłki wynosił 62 – 38 proc. na korzyść rywala.

Potem indywidualnych akcji próbowali Milik i Lewandowski, ale bez powodzenia. W 23 minucie prawym skrzydłem ponownie ruszył Chiesa, zagrał do środka, ale na szczęście dla nas Bernardeschi ponownie chybił. W 30 minucie znowu mieliśmy szczęście, kiedy po fatalnym podaniu Szymińskiego, goście przejęli piłkę, a po uderzeniu Insigne futbolówka ponownie wylądowała na naszej poprzeczce. W chwilę później sytuacji sam na sam z Wojciechem Szczęsnym nie wykorzystał z kolei Jorginho. Bramkarz Juventusu popisał się świetną interwencją.

 

Nasi grali źle i bez pomysłu, a gol na gości wisiał w powietrzu. Kilkadziesiąt tysięcy widzów na trybunach z zażenowaniem obserwowało grę biało-czerwonych. W 36 minucie Szczęsny popisał się kolejna kapitalną interwencja, parując piłkę po uderzeniu głową w wykonaniu Giorgio Chielliniego z ledwie kilku metrów. W ostatniej minucie I połowy znakomitą sytuację miał jeszcze Florenzi, ale znowu świetnie interweniował Szczęsny. W tej sytuacji to, że na przerwę nasz zespół schodził bez straty bramki był ogromnym sukcesem…

 

„Grosik” i „Kuba” na boisku

Druga połowa zaczęła się od dwóch zmian. Na murawie pojawili się Kamil Grosicki oraz Jakub Błaszczykowski. W końcu mieliśmy zacząć grać w piłkę. Zmiany w składzie i zmiana w ustawieniu pomogły o tyle, że Włosi już nie tak łatwo przedostawali się pod naszą bramkę. Dalej jednak mieliśmy kłopoty z przodu. Oprócz indywidualnych zrywów niewiele w ofensywie wychodziło, a przecież graliśmy u siebie. W tej sytuacji starali się pomóc jak mogli kibice, głośno dopingując naszych piłkarzy.

Fani doczekali się w końcu dobrej sytuacji naszego zespołu w 57 minucie, kiedy przed Gianluigi Donnarummą znalazł się Grosicki. Nasz skrzydłowy uderzył celnie, ale bramkarz przeciwnika odbił piłkę nogami, a dobitka w wykonaniu Piotr Zielińskiego poszybowała nad poprzeczką.

Włosi jednak dalej atakowali i stwarzali pod naszą bramką groźniejsze sytuacje. Na szczęście na wysokości zadania stawali nasi doświadczeni zawodnicy, jak Kamil Glik czy Błaszczykowski, którzy skutecznie interweniowali w defensywie. W 70 minucie wydawało się, że Italia w końcu zdobędzie gola. Wyróżniający się na boisku Marco Veratti świetnie dośrodkował do nieobstawionego w polu karnym Bernardeschiego. Ten jednak głową chybił. Selekcjoner Roberto Mancini tylko z wściekłości kopnął w trawę…

 

Niewykorzystane okazje biało-czerwonych

Ta sytuacja mogła się na „Squadra Azzurra” zemścić w chwilę później. Po bardzo dobrym podaniu Lewandowskiego w sytuacji sam na sam znalazł się Grosicki. Strzelił jednak wprost we włoskiego bramkarza. Szansę miał jeszcze Milik, ale z kilku metrów fatalnie przestrzelił. To były nasze najlepsze okazje we wczorajszym meczu na Śląskim.

Patrząc na niemoc Polaków, trybuny domagały się wprowadzenia Krzysztofa Piątka. Czy coś by zdziałał, ciężko powiedzieć, ale… Selekcjoner miał jednak inną koncepcję i do zmiany wyznaczył Artura Jędrzejczyka. Reakcja? Gwizdy i buczenie.

Te jeszcze nasiliły się w doliczonym  czasie gry, kiedy do siatki Wojciecha Szczęsnego trafił Biraghi. Zaskoczenie? Wcale, bo „Biało-czerwoni” powinni przegrać wyżej i tylko furze szczęścia zawdzięczali bezbramkowy remis. O ile poprzedni mecz z Włochami wlewał trochę optymizmu w serca kibiców, że ta reprezentacja otrząsnęła się po mundialowym kacu, o tyle po niedzielnym wieczorze nastroje są jeszcze bardziej minorowe.

Polska – Włochy 0:1 (0:0)

0:1 – Biraghi, 90+2 min

POLSKA: Szczęsny – Bereszyński, Glik, Bednarek, Reca (87. Jędrzejczyk) – Szymański (46. Grosicki), Góralski, Linetty (46. Błaszczykowski) – Zieliński – Milik, Lewandowski. Trener Jerzy BRZĘCZEK.

WŁOCHY: Donnarumma – Florenzi (84. Piccini), Bonucci, Chiellini, Biraghi – Verratti, Jorginho, Barella – Bernardeschi (81. Lasagna), Insigne, Chiesa. Trener Roberto MANCINI.

Sędziował Damir Skomina. Asystenci: Matej Jug i Rade Obrenović (wszyscy Słowenia). Widzów 41692. [Żółte kartki:] Jorginho (31. faul)