Nieustanny głód piłki

W czasach tzw. realnego socjalizmu chyba najdłużej czekało się na własny kąt, czyli mieszkanie. Kilkunastoletni okres oczekiwania często był normą, a kiedy szczęśliwcowi wręczano upragnione kluczy do własnego M, szef spółdzielni mieszkaniowej nie potrafił odmówić sobie komentarza w stylu „Czekał pan(i) 15 lat, a minęło jak z bicza strzelił”!

Kibice piłki nożnej na wznowienie rozgrywek ekstraklasy nie musieli na szczęście czekać tak długo jak ich dziadkowie na mieszkanie, bo ekstraklasa wraca po zaledwie dwóch miesiącach. To jednak w zupełności wystarczyło, by doszło do wielu znaczących i zauważalnych zmian. Przede wszystkim zmienił się sponsor tytularny ligi, która od tego sezonu nazywa się PKO Ekstraklasa. O zmianach kadrowych w poszczególnych zespołach nawet nie wspominam, bo kibice kilku z nich długo będą musieli oswajać się z nowymi piłkarzami, a raczej z ich nazwiskami. Każdy prezes, trener, piłkarz (niepotrzebne skreślić) przystępuje do sezonu 2019.2020 z nadzieją, że jego drużynę ominą kłopoty. Dla jednych będzie to uniknięcie walki o utrzymanie, dla innych walka o najwyższe laury i zaszczyty.

Tytuł wraca na Górny Śląsk! Piast Gliwice mistrzem Polski!!!

W kim upatrywać głównego pretendenta do mistrzowskiej korony? Bezwzględnie w podrażnionej w swoich ambicjach Legii Warszawa, która straciła tytuł na rzecz Piasta Gliwice. Zresztą ekipa z Łazienkowskiej co roku niejako z urzędu jest nominowana na mistrza kraju. Największy budżet robi swoje, chociaż nie zawsze ten deszcz forsy jest lokowany właściwie i rozsądnie. Ale kto bogatemu zabroni? Trener Bogusław Kaczmarek niezmiennie powtarza, że ton rozgrywkom w naszym kraju powinny nadawać oprócz Legii Lech Poznań i Lechia Gdańsk. „Biało-zieloni” w niedawnym meczu o Superpuchar udowodnili, że w nadchodzącym sezonie nie będzie można ich lekceważyć. Czy Piast Gliwice zdoła utrzymać miejsce w ścisłej czołówce?

W tej kwestii zdania są podzielone, bo teraz do pojedynków z ligowymi potentatami podopieczni Waldemara Fornalika nie będą przystępowali w roli ubogiego krewnego, lecz ligowego tuza. I gliwiczanie przekonają się (boleśnie?) na własnej skórze, na czym polega odpieranie ataków ekip szturmujących piłkarski szczyt.

W przyszłym roku jubileusz 100-lecia istnienia będzie obchodziła Jagiellonia Białystok. Nie musimy chyba dopowiadać, o jakim prezencie marzy prezes klubu Cezary Kulesza oraz władze Białegostoku. Ale to wcale nie znaczy, że konkurencja położy przed „Żubrami” czerwony dywan wiodący do mistrzowskiego tronu. Na laury trzeba sobie zasłużyć krwawicą na boisku i dodatkowo liczyć na odrobinę szczęścia, która jest niezbędna, gdy walczy się o najwyższe cele.

Rozpoczynający się dzisiaj sezon na pewno będzie wyjątkowy dla dwóch beniaminków, którzy wracają po latach na salony. Głód piłki w najlepszym wydania szczególnie widoczny był w Łodzi – wszystkie bilety na mecz z Lechią Gdańsk zostały wykupione kilka dni przed jego terminem. Ale polska ekstraklasa nie byłaby sobą, gdyby nie trzymała fanów futbolu w niepewności. Nie było do końca pewne, czy na trybunach zasiądzie 5 tysięcy kibiców, czy tylko 999? Żeby było śmieszniej, ŁKS sprzedał 3700 karnetów. Powodem zamieszania (i niepewności) był brak pozwolenia na organizację imprez masowych na Stadionie Miejskim!

Bądźmy jednak dobrej myśli, że mecze będą ciekawe, obfitujące w dużą liczbę goli. Wprawdzie do najlepszych lig europejskich nie zbliżymy się nawet na centymetr, ale własne podwórko zawsze jest bliższe naszemu sercu.

 

Na zdjęciu: Przedsmak ligowych emocji mieliśmy w meczu o Superpuchar pomiędzy Piastem i Lechią.

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem

 

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ