„Niewidzialna” ręka Puerto

Zazwyczaj najwięcej niedomówień i wątpliwości wzbudzają rzuty karne, zarówno te podyktowane, jak i anulowane. Nie inaczej jest w opisywanym przez nas przypadku.


Do takiej kontrowersyjnej sytuacji doszło w 38 minucie meczu Lechii Gdańsk z Jagiellonią Białystok. Wtedy właśnie akcję lewą stroną boiska przeprowadził Lars Joseph Ceesay. Dośrodkowywał w pole karne rywali, szukając Flavio Paixao, ale jego podanie przeciął stoper gości, Israel Puerto. Futbolówka najpierw odbiła się od uda hiszpańskiego obrońcy, a potem trafiła w jego rękę, ułożoną w sposób NIENATURALNY.

Gdyby Puerto przepuścił piłkę, ta trafiłaby do stojącego na 7-8 metrze Paixao, który miałby wyśmienitą okazję do zdobycia gola. Przewinienie piłkarza „Jagi” było ewidentne, tak jak rzut karny dla gdańszczan. Tymczasem sędzia Paweł Raczkowski z Warszawy po analizie VAR nie dopatrzył się złamania przepisów i nie podyktował „jedenastki” dla Lechii!

Dla mnie to była niezrozumiała, by nie powiedzieć kuriozalna decyzja.

Zagranie ręką było bowiem efektem nieudolności zawodnika „Żubrów”. Ponadto futbolówka odbiła się od uda hiszpańskiego obrońcy Jagiellonii, a nie od nogi innego zawodnika, obojętnie z której drużyny. Na dodatek Puerto miał ręką ułożoną jak orzeł skrzydło, szykując się do lotu, więc nikt mnie nie przekona, że to było naturalne ułożenie kończyny górnej.

Dlatego moim zdaniem rzut karny należał się gdańszczanom jak psu miska i nikt mnie nie przekona, że jest inaczej. Takie nadinterpretacje, uwalniające zawodnika od winy i wymierzenia mu kary, sędziowie mogą sobie wsadzić w… buty.


Na zdjęciu: Obrońca Jagiellonii Israel Puerto (z lewej) bardzo często przekracza przepisy, co często uchodzi uwadze sędziów.

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus