Niewielka pomoc z miasta

Wczoraj pisaliśmy, że Wisła poprosiła o odroczenie płatności za stadion. Magistrat przychylił się do wniosku klubu, ale odroczył płatności tylko o kilka dni. Zgodnie z umową najmu, Wisła na 48 godzin przed każdym meczem musi wpłacać na miejskie konto 123 tysiące złotych. Za mecz z Jagiellonią (8 grudnia) „Biała Gwiazda” musi więc zapłacić do 6 grudnia, a za spotkanie z Lechem (21 grudnia) do dziewiętnastego.

Skreślona Sarapata

Wniosek Wisły został zaakceptowany i tak za mecz z Jagiellonią klub będzie musiał zapłacić do 12 grudnia, a za spotkanie z Lechem – do 27.12. Dla miasta to niewielka kosmetyka terminów, za to klubowi daje możliwość, by za najem stadionu zapłacić dzięki dochodom z dnia meczowego.
Trudno powiedzieć czy w klubie oczekiwali dłuższych terminów, jednak prezes Marzena Sarapata dobrze wie, że w magistracie jej notowania są bardzo niskie. Radni i ludzie prezydenta Jacka Majchrowskiego nie mają zaufania do obecnych władz klubu, stąd brak wyraźnej chęci pomocy. W klubie zastanawiano się czy nie dokonać zmiany na stanowisku prezesa. Sarapata w rozmowie z „Gazetą Krakowską” przyznała, że jest gotowa zrezygnować. Ostatecznie uznano, że to nie jest odpowiedni czas na zmianę. Roszady w zarządzie mogłyby sparaliżować na kilka dni działalność klubu, a teraz czasu jest bardzo mało. Do końca roku Wisła powinna trafić w ręce nowego właściciela. Inna sprawa, że brak chętnych do zastąpienia pani Marzeny.

Spłacić Lisa

Zanim klub nie zostanie sprzedany, każdy dzień będzie gehenną. Wkrótce Wisła będzie musiała zapłacić kolejne raty za transfer Mateusza Lisa. Wysokość transferu to pół miliona złotych, ale większość opłat za 21-letniego bramkarza jeszcze przed Wisłą. Transfery to zobowiązania licencyjne, a więc jakiekolwiek zaległości wymagają stosownych ugód. W innym wypadku jest to kolejny powód, by klub nie dostał licencji na grę w ekstraklasie.
Lis z powodu kontuzji stracił początek sezonu, ale od sierpnia gra regularnie.

Ostatni mecz z Arką (1:4) mu nie wyszedł. Po jego błędzie padła pierwsza bramka dla rywali. I choć później zaliczył kilka bardzo dobrych interwencji, to za dużo było też zagrań niepewnych. Wisła ostatnio traci bardzo dużo bramek – w pięciu ostatnich spotkaniach Lis trzynaście razy wyciągał piłkę z bramki. Trener Maciej Stolarczyk musi popracować nad grą defensywną swojej drużyny.

Trójka już trenuje

Poprawia się za to sytuacja kadrowa. Przed meczem z Arką Maciej Stolarczyk blefował twierdząc, że ma do dyspozycji wszystkich zawodników. Dopiero potem okazało się, że z urazami już wcześniej zmagali się Vullnet Basha, Paweł Brożek i Kamil Wojtkowski. Cała trójka nie zagrała w Gdyni, ale wczoraj dwaj ostatni wrócili już do treningów z zespołem. Indywidualnie ćwiczył tylko Basha, ale jest szansa, że i on będzie gotowy na sobotnie spotkanie z Miedzią.