Niewinni zagnani na szafot

Mimo że nie każdy z poniższej jedenastki na to miano zasługuje, na występ takiej wirtualnej drużyny w kolejnych etapach turnieju czekalibyśmy z entuzjazmem. Przedstawiamy subiektywny rejestr nieobecnych, ale usprawiedliwionych…

JO Hyun-woo, 26 lat. Z tercetu koreańskich bramkarzy najmłodszy i najmniej doświadczony. A jednak to on stanął miedzy słupkami i szybko pozwolił uwierzyć, że był to wybór optymalny. Bez skrępowania może się uważać za najlepszego golkipera pierwszej fazy zmagań. W „grupie śmierci” puścił tylko jednego gola z akcji. W ogromnej mierze dzięki niemu Korea Płd. nie zakończyła rywalizacji na ostatnim miejscu w tabeli. Do niedawna powodem do dumy było dla niego miano najlepszego bramkarza K-League. Teraz z gracją wskoczył na pułap nieporównanie wyższy.

Luis ADVINCULA, 28. Peruwiańska lokomotywa musiała robić wrażenie nawet na koneserach. Jego szarże prawym korytarzem boiska oglądało się z najwyższą przyjemnością. Znakomicie zbudowany, bezkompromisowy, o ponadprzeciętnej dynamice. Wyglądał, jakby ktoś zaprosił go na mundial prosto z lekkoatletycznych aren. Jeśli wierzyć pomiarom, jeden z najszybszych piłkarzy świata. Rozegrał wszystkie mecze grupowe w pełnym wymiarze czasowym. Można rzec, że to defensor-anioł, bo na przestrzeni 270 minut nie zapracował na kartonik, a rywali faulował tylko dwukrotnie. Cztery razy częściej sam był powalany na murawę – często był to jedyny sposób, żeby go zatrzymać…

Mats HUMMELS, 29. To nie jest już ten sam zawodnik, który w trakcie Euro 2012 uznany został za najlepszego środkowego defensora globu. Mimo że od tamtej pory minęło sześć lat, nadal jednak inni mogą się od niego tylko uczyć. Na tle partnerów z niemieckiej drużyny, pogrążonych na tym turnieju w niewytłumaczalnym letargu, wyglądał momentami jak sędziwy korepetytor. W starciu z Koreą Płd. kilkoma doskonałymi interwencjami zapobiegł większym rozmiarom katastrofy. Mógł być blamaż, skończyło się na sensacji. Sam jednak rywala powstrzymać nie był w stanie. Pod bramką przeciwnika przez jedną połówkę zasiał jednak więcej trwogi niż snajper Timo Werner przez całe mistrzostwa.

Morteza POURALIGANJI, 26. Jeden z najskuteczniejszych, a zarazem najczyściej grających obrońców rosyjskiego mundialu. Fakt, że nie został napomniany kartką, niewiele mówi. Przez 270 minut nie popełnił faulu! Zatrzymał najpierw rozhasanych Marokańczyków, a potem o jego umiejętnościach przekonali się m.in. Diego Costa i Cristiano Ronaldo. Jeśli chodzi o światowy czempionat, to stosunkowo nowa postać w irańskiej talii Carlosa Queiroza. Poprzedni mundial oglądał w telewizji. Po raz pierwszy powołanie do kadry otrzymał kilka miesięcy po zakończeniu turnieju w Brazylii. Nie ma wątpliwości, że o obliczu drużyny narodowej współdecydował będzie przynajmniej do kolejnej batalii o mistrzostwo świata.

Aleksandar KOLAROV, 32. Jedyny w tym gronie piłkarz w czwartej dekadzie życia. W marcu mianowany został kapitanem serbskiej armady. Na poziomie mistrzowskim utrzymuje się jednak od wielu sezonów. Z tytułu Piłkarza Roku cieszył się w swojej ojczyźnie już przed siedmioma laty. Wejście na rosyjski turniej miał znakomity – to jego fenomenalnie wykonany rzut wolny dał ekipie z Bałkanów komplet punktów w pierwszym spotkaniu. Później do siatki Kolarov już nie trafił, ale do ostatnich minut był żelaznym filarem zespołu. Niezawodny w defensywie, a pozycję skrzydłowego dublujący wręcz modelowo.

Duszan TADIĆ, 29. Kolejny serbski Piłkarz Roku, tyle że AD 2016. Na mundialu pokazał, że nie spuszcza z tonu i nadane mu wyróżnienie nie było dziełem przypadku. Błyszczał już podczas kwalifikacji do mistrzostw świata – grając w jednym spotkaniu ze złamanym nosem – a na rosyjskich arenach wysoką dyspozycję tylko potwierdził. Na prawym skrzydle momentami bawił się z rywalami. To on zaliczył asystę w meczu ze Szwajcarią. Gdyby tylko koledzy z zespołu potrafili lepiej wykorzystać jego turniejową dyspozycję, statystyki miałby zdecydowanie okazalsze.

Salif SANE, 27. Wieża nie do skruszenia. Aż 196 cm wzrostu, do tego szybki i gibki. Biało-czerwoni odbijali się od niego jak od ściany. W dwóch kolejnych meczach również budził respekt przy każdym kontakcie z piłką. Podczas kwalifikacji do poprzedniego mundialu był tylko rezerwowym. Dzisiaj bez niego trudno sobie wyobrazić senegalski blok obronny. Na potrzeby tego zestawienia ustawiamy go nieco wyżej – na pozycji defensywnego pomocnika.

Victor MOSES, 27. Przy okazji mundialu wielokrotnie opowiadana była dramatyczna historia jego życia. W wieku 11 lat zamordowano mu rodziców, a on sam musiał z Nigerii uciekać. Na rosyjskiej ziemi zrobił bardzo wiele, by równie często mówiono o jego boiskowej postawie. Zapamiętamy go nie tylko z gola i asysty, ale również z niebywałej lekkości, z jaką mijał rywali i „połykał” przestrzeń. Szkoda, że to akurat on nie pokrył Marcosa Rojo w decydującym boju z Argentyną. „Za karę” w naszej jedenastce przesuwamy go ze skrzydła do środka drugiej linii. I powierzamy wyłącznie zadania ofensywne.

SON Heung-min, 25. Po porażce ze Szwecją wziął winę na siebie, tłumacząc, że nie zrobił wystarczająco wiele, by natchnąć partnerów do lepszej gry. Taka postawa może cechować tylko prawdziwego lidera drużyny. W dwóch kolejnych potyczkach wpisywał się na listę strzelców, potwierdzając niepoślednią skalę sportowego potencjału. Można śmiało założyć, że gdyby Koreańczycy posiadali w zespole przynajmniej jednego sobowtóra Sona, dziś sposobiliby się do 1/8 finału. Zamiast tego debatują nad losem swego gwiazdora, o którego coraz natarczywiej upomina się armia. Oznaczać to może konieczność odbycia blisko dwuletniej służby wojskowej…

Ahmed MUSA, 25. Niewiele brakło, a w finałach mistrzostw świata zadebiutowałby już w 2010 roku jako 17-latek. Marzenia zatrzymała jednak kontuzja. Cztery lata później zagrał z Nigerią na czempionacie w Brazylii i strzelił dwa gole samej Argentynie. W Rosji zaczynał turniej jako rezerwowy, ale zaliczył kapitalny mecz z drugie turze gier grupowych. Praktycznie w pojedynkę rozbił niezłomnych Islandczyków, aplikując im dwie bramki rzadkiej urody. Awansu do fazy pucharowej to nie dało, jednak miejsce dla Musy w naszej jedenastce nie podlega kwestii.

Mohamed SALAH, 26. MVP turnieju nie zostanie, ale na palcach jednej ręki można policzyć zawodników, o których mówiło się równie dużo jak o nim. Zanim jeszcze zdążył doprowadzić kontuzjowany bark do stanu używalności, stał się ulubieńcem przywódcy Czeczenii, Ramzana Kadyrowa. Efekt? Honorowe obywatelstwo kaukaskiego kraju. Wyszedł na dwa spotkania i grając na pół gwizdka, dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Żaden inny Egipcjanin do siatki nie trafił. Następny zrobi to znów za 28 lat?

 

TRENER
Herve RENARD, 49. Już po pierwszej serii gier Francuz zyskał miano Jamesa Bonda rosyjskiego turnieju. Obserwatorzy zgodnie orzekli, że iście filmowa aparycja selekcjonera Marokańczyków z powodzeniem pozwoliłaby mu wcielić się w odtwórcę roli agenta 007. Na boisko jednak wejść nie mógł. Jego podopieczni pożegnali się z mistrzostwami znakomitym meczem z Hiszpanią (2:2). Kibice „Lwów Atlasu” liczyli na więcej, ale nie kryją swej wdzięczności za to, że w światowym czempionacie zobaczyli swój zespół po dwóch długich dekadach wyczekiwania.

 

JEDENASTKA NIEOBECNYCH

JO (Korea Płd.)

ADVINCULA (Peru) HUMMELS (Niemcy) POURALIGANJI (Iran ) KOLAROV (Serbia)

SANE (Senegal)

TADIĆ (Serbia) MOSES (Nigeria) SON (Korea Płd.)

MUSA (Nigeria) SALAH (Egipt)