Nieznana pasja Dariusza Dudka

 

Małą czarną popijał przed każdym swoim występem na murawie, teraz jest podobnie, gdy buty piłkarskie zamienił na garnitur trenerski…
Zjawisko picia kawy przez piłkarzy jest niemal powszechne, ale warto sobie zadać pytanie, czy rzeczywiście ma ona wydatny wpływ na ich boiskową formę?

Uzależniony od małej czarnej

– Oczywiście! – błyskawicznie odpowiada szkoleniowiec Zagłębia Sosnowiec, który gości obowiązkowo zaprasza do swojego gabinetu w szatni na małą czarną. – Kawa zawiera kofeinę, która wykazuje działanie psychoaktywne na ośrodkowy układ nerwowy, pozytywnie wpływa na przyspieszenie metabolizmu, zmniejsza odczuwania zmęczenia i poprawia koncentrację. Przed meczami zawsze piłem małą czarną.

To był można powiedzieć taki mój zwyczaj. Mam oczywiście świadomość, że lekarze zalecają picie od dwóch do trzech filiżanek kawy dziennie, i to najlepiej po posiłku. Ja jednak uwielbiam ją pić w znacznych ilościach – przyznaje Dudek, który jest uzależniony – jeśli można użyć takiego określenia – od tego napoju.

Lekarze twierdzą, że kawa jest wskazana dla sportowców, zwłaszcza, jeśli chodzi o koncentrację, pobudzenie do walki boiskowej. Trener Zagłębia nie jest odmienny w swojej opinii, a poza tym, dostrzega jej dodatkowe walory.

– Mnie zawsze przed meczem pobudzała, a dodatkowo, często zmniejszała u mnie bolesność mięśniową i stawową, ponieważ jako piłkarz sam trenowałem na siłowni, co wielokrotnie generowało takie właśnie problemy.

Blisko 3 lata był piłkarzem Legii, ale jeden mecz w barwach wojskowych na długo zapadł mu w pamięci. 29 października 2002 r. Legia w ramach rozgrywek Pucharu UEFA gościła na Łazienkowskiej Schalke 04 Gelsenkirchen. Po dramatycznym boju warszawianie przegrali 2:3, a ich najlepszym graczem był… rezerwowy Dudek.

– Trener Dragomir Okuka nie wystawił mnie w pierwszym składzie. A ja bardzo chciałem zagrać, modliłem się, aby trener dał mi chociaż pięć minut. No i dostałem w prezencie całą drugą połowę. Udało mi się wtedy strzelić bramkę i za faul na mnie był jeszcze podyktowany rzut karny wykorzystany przez Stanko Switlicę. Wypiłem wtedy chyba z pięć filiżanek małej czarnej! – zdradza swoją kawową tajemnicę.

Świat to za mało…

Kawa to nie jedyna życiowa pasja szkoleniowca. Ci, którzy go znają bliżej wiedzą, że niemal w każdej przerwie rozgrywkowej, wspólnie z żoną Anetą zwiedza świat. Egzotyczne podróże są dla nich chlebem powszednim. Przy okazji każdy taki wyjazd to kontakt z nową kawą, degustowanie, poznawanie nowych smaków.

– Faktycznie, uwielbiamy z Anetą podróże i zawsze gdzie jesteśmy staramy się pić kawę, szczególnie tę miejscową. Bardzo lubimy pić kawę mieloną, świeżą. Poszukujemy kaw z małych plantacji, które rosną w ich szczególnym mikroklimacie, najlepiej zbierane ręcznie – z dużym znawstwem tematu wypowiada się szkoleniowiec.

Nie tylko w jego ocenie najdroższą kawą jest ta wypalana z odchodów zwierzęcia z rodziny łaszowatych (łaskuna muzanga), zwanych Luwakami. To gatunek kawy pochodzący z południowo-wschodniej Azji, gdzie państwo Dudkowie kilkakrotnie gościli w trakcie swoich częstych peregrynacji. Kopi luwak jest teraz najdroższą kawą na świecie, jej kilogram kosztuje około tysiąca złotych.

– Nie jestem certyfikowanym kiperem, który ocenia jakość kawy w 100 punktowej skali SCAA, ale mając okazję picia jej wraz z żoną na wyspie Bali stwierdziliśmy, że faktycznie kawa ta jest naprawdę delikatna. Nie ma posmaku goryczy. Pamiętam, kiedy w domowym ekspresie skończyły się jej ziarenka i dosypałem innej kawy, przemysłowej, Lavazza, i wtedy wydawała się jak nigdy wyjątkowo gorzka i niedobra. Niestety, obecny sposób produkcji tej kawy i oglądanie zwierząt zwanych łaskunami lub luwakami, które są na siłę przekarmiane i trzymane w klatkach, nie wzbudza mojego entuzjazmu – przyznaje Dudek.

Kawa na Mauritiusie

Dodajmy, że wspomniane przez Dudka Stowarzyszenie SCAA czyli Speciality Coffee Association of America z siedzibą w Kalifornii jest organizacją, która została założona w 1982 roku przez niewielką grupę pasjonatów branży kawowej. Początkowo jej celem było utworzenie miejsca spotkań do dyskusji na temat rozwiązywania problemów z jakimi boryka się kawa Speciality oraz ustalenia ścisłych norm jej handlu.

Obecnie SCAA skupia prawie 2500 członków i w ogromnym stopniu przyczynia się od ponad 20-tu lat do znaczących sukcesów kaw z segmentu Speciality.

Trener Zagłębia ze swoją żoną Anetą. Fot. Archiwum

Z setek rodzajów kaw, które Dudek miał przyjemność wypić w swoim życiu, szczególnie miło wspomina tę, którą miał okazję pić na Mauritiusie w ikonie wyspy, słynnym Rezerwacie Siedmiu Kolorów Ziemi. Wyjaśnijmy, że znajduje się on w parku narodowym Chamarel na południowym zachodzie Mauritiusa. Różne odcienie kolorów uważane są za konsekwencję chłodzenia stopionej skały wulkanicznej w różnych temperaturach zewnętrznych.

– W tym rezerwacie mieści się niewielka kawiarnia, w której można się delektować pyszną, lokalnie wytwarzaną kawą Chamarel. Pamiętam również każdą wypitą kawę podczas wielokrotnych wyjazdów na zgrupowania do Turcji. Kawa po turecku przygotowana jest w specjalnym tygielku i ma charakterystyczny smak. Parzenie jej w odpowiedni sposób, pozwala wydobyć wyjątkowe walory smakowe oraz podkreślić orientalny aromat – zachwala szkoleniowiec nie przez każdego Polaka lubianą kawę po turecku.

W trakcie Świąt Bożego Narodzenia w domu państwa Dudków nie mogło, oczywiście, zabraknąć kawy. I to przyrządzanej oraz podawanej na różne sposoby, według zasady dla każdego coś miłego dla podniebienia…

Pójdzie na kurs baristyczny?

– Niezależnie od świąt i innych okazji kawa w moim domu jest zawsze. Nie wyobrażam sobie, aby mogło jej u mnie zabraknąć, gdyż mój codzienny rytuał wymaga tego, aby zacząć dzień od wypicia przynajmniej jednej filiżanki dobrej kawy – wyjaśnia Dudek i dodaje, że nie uważa się za rasowego baristę, kogoś, kto świetnie parzy kawę, podaje ją ze szczególną celebrą.

Jak on sam to widzi? – Bliżej mi do smakosza niż do baristy, ale w przyszłości kto wie, może wybiorę się na jakiś kurs baristyczny. Jak na razie, postawiłem na dobry ekspres do kawy, a w dalszej kolejności trzeba będzie zakupić jeszcze parę profesjonalnych gadżetów, takich jak młynek, tamper (urządzenie służące do ubijania kawy w portafiltrze, inaczej – kolbie – red.) czy dripper (specjalne urządzenie do parzenia kawy – red.).

Po zakończeniu piłkarskiej jesieni w Fortuna 1. Ligi, a przed kolejnym zagranicznym wojażem, Dudek znalazł czas, by wpaść na filiżankę małej czarnej do palarni kawy w Sosnowcu, gdzie dobrze prosperujący interes prowadzi Grzegorz Trzepiński, oddany kibic Zagłębia, w przeszłości nieźle zapowiadający się piłkarz Piasta Gliwice. Oprócz kawy szkoleniowiec poczęstowany został także pysznymi kremówkami.

– Gdy do Polski przyjeżdżał papież Jan Paweł II, to właśnie mistrz Stefan przygotowywał kremówki. Część z nich jechała później do Watykanu, a u nas można skosztować dokładnie takich samych kremówek – podkreśla z dumą pan Trzepiński, z którym zaprzyjaźnił się trener Zagłębia.
Przed kolejnymi meczami Zagłębia w rundzie wiosennej Dudek z pewnością będzie częstym gościem we wspomnianej palarni kawy, gdzie łatwiej mu będzie zyskać koncentrację i znaleźć dodatkową energię.

Na zdjęciu: Dariusz Dudek w palarni kawy z Grzegorzem Trzepińskim.