Nigeryjscy Niemcy

Za Odrą szkolić potrafią fantastycznie, z tym że w ostatnich latach trochę przesadzili z kreowaniem szeroko pojętych ofensywnych pomocników.


Tych Niemcy mają teraz na pęczki, ale na innych pozycjach widać braki, o problemach z prawdziwym napastnikiem słychać przecież od wielu lat. Teraz jednak pojawiło się światełko w tunelu.

Nie ma co się rozwodzić o rozbiciu Lichtensteinu 9:0. Można co najwyżej wspomnieć, że dzięki niemu Hansi Flick stał się pierwszym selekcjonerem „Die Mannschaft”, który zwyciężył w swoich pierwszych 6 spotkaniach. Poza tym tylko cztery razy w historii Niemcy pokonywali kogoś wyżej. W czwartek rozpoczęli spotkanie bez typowego napastnika, w jego rolę wcielił się „fałszywy” Thomas Mueller, a snajper z prawdziwego zdarzenia pojawił się na murawie dopiero na początku drugiej połowy.

Dla Lukasa Nmechy był to wyjątkowy mecz. Nie dość, że zadebiutował w reprezentacji, to w dodatku na stadionie w Wolfsburgu – a więc tam, gdzie występuje na co dzień. „Wilki” dostarczyły tym samym swojego 18. reprezentanta Niemiec w historii, ale nie to jest najważniejsze. Nmecha jest bowiem środkowym napastnikiem, który znajduje się w bardzo dobrej formie. W grudniu skończy 23 lata, ale dopiero od niedawna prezentuje naprawdę wysoki poziom, który pokazał także na niedawnym Euro U-21, gdzie był jedną z gwiazd mistrzowskiego zespołu.

Powołanie go do „Die Mannschaft” to dobra wiadomość. Flick we wrześniu dał już szansę innemu napastnikowi, 18-letniemu Karimowi Adeyemiemu, który robi furorę w RB Salzburg. Teraz dochodzi do tego Nmecha, a więc selekcjoner ma już dwie całkiem obiecujące opcje do gry w ataku. Obaj gracze muszą co prawda jeszcze nieco dojrzeć, ale Niemcy i tak powinni cieszyć się z ich obecności. Co jednak ciekawe, choć Nmecha urodził się w Hamburgu, tak całą młodość spędził w Anglii, gdzie występował w angielskich młodzieżówkach i gdzie uczył się grać w piłkę. Niemcy dopiero niedawno „wyrwali” go Brytyjczykom.

Urodzony w Monachium Adeyemi jako dzieciak odbił się od Bayernu, a jego talent ujrzał światło dzienne w Austrii. W praktyce więc… to nie w Niemczech wypłynęła niemiecka nadzieja na przełamanie napastniczego impasu reprezentacji, a nie tylko to ich łączy. Obaj mają bowiem nigeryjskie korzenie, ale z dumą chcą grać dla „Die Mannschaft”.


Fot. PressFocuss