Nikt nie podskoczy Legii

Rozmowa z Pawłem Sibikiem, byłym piłkarzem (192 mecze w ekstraklasie), a obecnie trenerem.


Po restarcie ekstraklasy spodziewa się pan pasjonujących spektakli piłkarskich, czy raczej nudnych widowisk?

Paweł SIBIK: – Patrząc na to zagadnienie z profesjonalnego punktu widzenia, nie spodziewam się w tych meczach polotu i finezji. Ale jako kibic uważam, że długa przerwa w rozgrywkach powinna „nieść” zespoły na boisku. Nastawiam się na to, że w wielu meczach będzie dużo przypadku, zaś drużyny broniące się przed spadkiem będą grały asekuracyjnie, nie podejmując ryzyka.

Mecze będą rozgrywane bez udziału publiczności. Brak kibiców na trybunach może mieć przełożenie na poziom spotkań?

Paweł SIBIK: – Mecze rozgrywane bez udziału publiczności to fatalna sprawa. Przecież nawet na sparingach kibice pojawiają się i często dopingują swoją drużynę. Na stadionach, które mogą pomieścić 20, 30, a nawet 40 tysięcy widzów, garstka ludzi nie zmobilizuje piłkarzy. No bo jak, zrobią to prezesi i kilku działaczy obu zespołów? Mecz bez publiki moim zdaniem nie będzie emocjonujący, a tym bardziej pasjonujący.

Fot. Maciej Przygoda/PressFocus

Z doświadczenia wiem, że publiczność „niesie” piłkarzy, obojętnie, czy są to brawa, czy gwizdy niezadowolenia. Reakcja kibiców zawsze wyzwala w zawodnikach dodatkowe pokłady energii, chęć zmazania plamy lub pokazania swojego kunsztu.

Łatwiej wskazać przyszłego mistrza Polski, czy zespoły, które zostaną zdegradowane?

Paweł SIBIK: – Dobre pytanie. W obu przypadkach odpowiedź wcale nie jest prosta i oczywista, lecz wydaje mi się, że mniejsze ryzyko jest przy wskazaniu przyszłego mistrza Polski. Przed pandemią Legia nabierała rozpędu, teraz jej dyspozycja, podobnie jak innych zespołów, będzie wielką niewiadomą, lecz nie powinna roztrwonić 8-punktowej zaliczki. Na temat spadkowiczów nie chciałbym się wypowiadać.

Widzi pan w tej chwili drużynę, która jest w stanie pokrzyżować szyki warszawskiej Legii?

Paweł SIBIK: – Jeżeli mam być szczery, to nie. Przyglądając się drużynom z czołówki tabeli, nie widzę kandydata, który mógłby zagrozić w tej chwili Legii. Ostro naciskać może Lech, którego gra przypadła mi do gustu. Natomiast nie wierzę w Cracovię, Śląska Wrocław, czy Lechię Gdańsk.

Gdyby to od pana zależało, głosowałby pan za możliwością dokonania aż pięciu zmian w jednym meczu? To dobry pomysł?

Paweł SIBIK: – Wiem, że dla wielu ten wariant jest trudny do zaakceptowania, ale ja myślę, że to świetny pomysł. W kadrze meczowej powinno być 23 zawodników, tak jak na mistrzostwach świata, czy Europy.


Czytaj jeszcze: Pozbyć się etykietki bumerangu


To może być szansa szybszego rozwoju naszej młodzieży, dlatego postuluję, by od najbliższej kolejki zespoły ekstraklasy musiały wystawiać dwóch młodzieżowców w podstawowym składzie. Chwilowo może to przynieść spadek poziomu, ale na dłuższą metę się opłaci.

Brnijmy dalej. Kto z tercetu Korona Kielce, Arka Gdynia, ŁKS Łódź ma największe szanse uciec spod gilotyny?

Paweł SIBIK: – Żadnej z tych drużyn nie skazuję na pożarcie, ale najtrudniejsze zadanie stoi przed ŁKS-em. Odrobienie 11 punktów w 12 meczach byłoby sztuką nie lada. Nie zdziwię się jednak, gdy żaden z tych zespołów nie wykaraska się z kłopotów.

Gdyby miał pan wskazać w I lidze dwóch głównych pretendentów do awansu do ekstraklasy, to na kogo by pan postawił?

Paweł SIBIK: – Po rundzie jesiennej wskazałbym na pewno Radomiaka. Ale falstart w rundzie wiosennej, a zwłaszcza okoliczności porażki w Jastrzębiu sprawiły, że skreślam tę drużynę z grona kandydatów do awansu do ekstraklasy.

Uważam, że do elity powinny trafić zespoły przygotowane do tego wszechstronnie, czyli nie tylko pod względem sportowym, ale przede wszystkim organizacyjno-finansowym. Dlatego uważam, że szczęśliwcy zostaną wyłonieni z trójki Podbeskidzie Bielsko-Biała, Stal Mielec, GKS Tychy.

Kciuki pan trzyma oczywiście za Podbeskidzie, w którym swego czasu pan grał?

Paweł SIBIK: – Sympatyzuję i kibicuję wszystkim drużynom z Górnego Śląska, bo tam spędziłem swoje najlepsze lata przygody z futbolem. Podbeskidzie nie leży na Śląsku, tylko w województwie śląskim, ale sentyment do tego klubu na pewno pozostał, więc liczę na powrót bielszczan do ekstraklasy.

Klub nie robi szumu wokół siebie, mało się o nich pisze i mówi w mediach, a wiadomo, że im ciszej idziesz, tym dalej zajdziesz.

Wyłonienie jednego zespołu spośród czterech ekip, które zagrają w barażach, to będzie loteria?

Paweł SIBIK: – Niekoniecznie. Jeżeli jakaś drużyna „objedzie” sezon zasadniczy 18-tką zawodników, to w barażach nie ma szans. Mecze w sezonie zasadniczym będą rozgrywane co trzy dni, więc by zachować siły na spotkania dodatkowe trzeba mieć długą i silną ławkę rezerwowych. Ten maraton będzie nudny – mecz, odnowa biologiczna, przedmeczowy rozruch, kolejny mecz.

W barażach będę kibicował Jarkowi Skrobaczowi i Jankowi Wosiowi, moim kolegom z czasów gry w Odrze Wodzisław, którzy teraz prowadzą GKS Jastrzębie.

Wywiad autoryzowany


Na zdjęciu: Paweł Sibik (na małym zdjęciu) jest przekonany, że nikt nie zrzuci Artura Jędrzejczyka i jego kolegów z mistrzowskiego tronu.

Fot. Adam Starszyński/Pressfocus