Nikt nie złoży broni

Gdy cztery lata temu Arka Gdynia sięgała po Puchar Polski, Raków rozpoczynał drogę ku ekstraklasie. Teraz to częstochowianie są faworytem niedzielnego finału.


Obecny Raków po raz pierwszy staje przed tak wielkim wyzwaniem. Teoretycznie Arka nie powinna być trudnym i wymagającym rywalem. Kibice częstochowian zapewne pamiętają jednak poprzedni sezon, gdy będąc w roli faworyta Raków na własne życzenie przegrał ligowe spotkanie w Gdyni. Teraz jednak sytuacja jest zupełnie inna.

Wszyscy czekają

Trzeba powiedzieć sobie szczerze – zwykłe spotkanie ligowe ma się nijak do upragnionego finału Pucharu Polski. Częstochowianie na swoje stulecie już osiągnęli minimalne założenie. Było nim każde miejsce powyżej ósmego w lidze. Przy finale Pucharu Polski presja i oczekiwania ze strony kibiców są ogromne. Częstochowianie są jednak gotowi na to spotkanie i zdeterminowani, by je wygrać.

– Mecz pokaże. Trudno przed meczem opowiadać o presji, kiedy jeszcze tego nie doświadczyliśmy. Pewne jest, że będziemy chcieli ten mecz wygrać i będziemy do niego dobrze przygotowani, nastawieni, ale to boisko zweryfikuje czy będziemy w stanie poradzić sobie z tą presji. Ona będzie na nas ciążyć, ponieważ każdy z nas wewnętrznie oczekuje od siebie zwycięstwa, ale nie inaczej myślą zawodnicy, trenerzy i kibice Arki. Myślę, że wszyscy czekają na to spotkanie – powiedział szkoleniowiec Rakowa, Marek Papszun.

Dla trenera częstochowian to również niezwykle ważny mecz. Zwycięstwo może być zwieńczeniem pewnej części jego kariery. Papszun od pięciu lat jest w Częstochowie. Z klubem awansował najpierw do pierwszej ligi, następnie do ekstraklasy. Teraz wraz ze swoimi podopiecznymi może włożyć do gabloty klubowej pierwsze trofeum rangi ogólnopolskiej. Dla zawodników Rakowa też będzie to niezwykle ważny mecz, choć nie wszyscy będą mogli w nim wystąpić.

Nie zdążył się wykurować

Finałowe spotkanie z Arką Tomasz Petraszek obejrzy z perspektywy trybun. Wszystko przez październikowy uraz kolana. Choć Czech miał wrócić do zespołu na początku roku, tak nadal nie jest w pełni treningu i trudno oczekiwać od trenera Papszuna, by ryzykował nawet posadzenie go na ławce rezerwowych. Jest to niewątpliwie smutny moment dla Czecha. Petraszek w ostatnich latach przechodził wiele trudnych chwil. Ten październikowy uraz zabrał mu nie tylko finał Pucharu Polski, ale najprawdopodobniej także mistrzostwa Europy. Wszystko wskazuje na to, że kapitan Rakowa w tym sezonie nie pojawi się na boisku.

Piękne zwieńczanie kariery?

Na zupełnie innym biegunie przed meczem jest Piotr Malinowski. 37-latek to jedna z legend Rakowa, który po występach w Górniku Zabrze czy Podbeskidziu Bielsko-Biała wrócił na Limanowskiego. Choć wydawało się, że jego piłkarskie dni są policzone, tak wielokrotnie meldował się na boisku i dawał z siebie wszystko, by pomóc Rakowowi.

Finałowe spotkanie Pucharu Polski i potencjalne zwycięstwo może być zwieńczeniem jego piłkarskiej kariery. Doświadczony skrzydłowy nie dostaje już tak wiele szans, jak jeszcze w poprzednim sezonie. Dodatkowo jego kontrakt kończy się wraz z czerwcem tego roku, a nadal brak informacji czy zostanie on przedłużony. Niemniej dla 37-latka będzie to niezwykle ważne spotkanie.


Czytaj jeszcze: Emocje się skończyły

„Outsider” nie składa broni

Arka nie zamierza jednak się poddać. Podopieczni Dariusza Marca zdają sobie sprawę z faktu, że nie są faworytami finału. Mimo to nie mają zamiaru złożyć broni i zamierzają walczyć o tytuł.

– Trzeba wierzyć. Nie będzie to łatwe spotkanie, nie jesteśmy faworytem, ale będziemy walczyć i zrobimy wszystko, by przywieźć puchar do Gdyni – powiedział Adam Deja, zawodnik Arki Gdynia. Dla jednego z Arkowców spotkanie w Lublinie będzie wyjątkowe. W poprzednim sezonie barw Rakowa bronił Arkadiusz Kasperkiewicz. Udało mu się nawet zdobyć Puchar Polski… z drużyną rezerw na szczeblu okręgowym. Po sezonie opuścił Częstochowę, ponieważ nie otrzymywał on w klubie zbyt wielu minut. Prawdopodobnie w niedziele wybiegnie na murawę, by z Arką utrzeć nosa faworytowi spotkania.


Na zdjęciu: W poprzednim sezonie w starciach Rakowa z Arką nie brakowało emocji. Teraz obie drużyny zmierzą się w finale Pucharu Polski.

Fot. Rafał Rusek/Pressfocus.