NMC Górnik goni mocarzy

 

Mecz 7. kolejki PGNiG Superligi z MMTS-em rozegrano awansem z racji udziału śląskiej siódemki w rozgrywkach Pucharu EHF – w sobotę Górnik będzie w Izraelu bronił 3-bramkowej zaliczki z pierwszej potyczki z Maccabi Rishon Lezion (29:26). Trener Marcin Lijewski nie był zachwycony terminem spotkania, ale jego podopieczni nie zamierzali ułatwiać zadania czwartej drużynie minionego sezonu i w efekcie z Pomorza wracają z tarczą i zastrzykiem pozytywnej energii przed eskapadą na Bliski Wschód.

Potyczka w Kwidzynie miała dodatkowy smaczek, bo to MMTS pozbawił zabrzan marzeń o medalu w ćwierćfinale poprzedniego sezonu. Przynajmniej kilku zawodników śląskiej siódemki miało więc z gospodarzami „na pieńku”, a najbardziej chyba Martin Galia. 41-letni czeski bramkarz Górnika zaczął sezon przeciętnie, ale od kilku spotkań znów prezentuje wyborną dyspozycję. W Kwidzynie obronił aż 16 rzutów rywali, pozwalając im – oczywiście do spółki z zabrzańską defensywą – na ledwie 19 trafień. Efekt: znakomite 46 procent skuteczności!

Przed meczem MMTS tracił do zabrzan 3 punkty i, w razie zwycięstwa, mógł się z nimi zrównać w tabeli. Ale goście od początku dyktowali swoje warunki – zaczęli od prowadzenia 4:1, a następnie 8:4. Wtedy za odrabianie strat wzięli się gospodarze, którzy wykorzystali straty w podaniach górników, po serii 4 trafień wyrównując stan meczu. Na przerwę minimalną zaliczkę zapewnił górnikom Szymon Sićko.

W szatni zabrzanie dostali skrzydeł. W pierwszych 10 minutach zdobyli 6 bramek, na co Kwidzyn odpowiedział tylko dwukrotnie. Po kwadransie było już 19:14 dla trójkolorowch. Bezpieczna zaliczka nie uspokoiła jednak zabrzan. Zaczęli grać rozsądniej, dłużej budując akcje, ale przede wszystkim skupiać się na pracy w obronie. Dzięki czemu zanotowali też kilka ważnych kontr i mecz zakończyli wygraną 25:19. W tabeli awansowali na 3. pozycję, tracąc już tylko trzy „oczka” do prowadzącego duetu.

 

MMTS Kwidzyn – NMC Górnik Zabrze 19:25 (10:11)

MMTS: Dudek, Szczecina, Matlęga – Grzenkowicz 1, Kryński 1, Peret 5, Kacper Adamski 1, Biegaj 2, Guziewicz, Netz 3, Ossowski 1, Kutyła 1, Landzwojczak 1, Przytuła 3. Kary: 8 min. Trener Dmytro ZINCZUK.
GÓRNIK: Galia – Bondzior 2, Daćko 4, Bis 1, Tomczak 5, Sićko 1, Łyżwa 1, Sluijters 3, Czuwara 1, Pawelec, Buszkow 2, Gogola 3, Kondratiuk 2. Kary: 4 min. Trener Marcin LIJEWSKI.
Sędziowali: Bartosz Leszczyński i Marcin Piechota (Płock). Widzów: 900.

 

Na zdjęciu: Martin Galia już na dobre wrócił do formy – po raz kolejny „zamurował” bramkę Górnika.