NMC Górnik Zabrze. Nie będzie, że „przeproś”

 

To prawdopodobnie najciekawsze wydarzenie w zabrzańskiej hali Pogoń w 2019 roku – w sobotę (16.30) w pierwszym meczu 3. rundy eliminacji Pucharu EHF rywalem NMC Górnika będzie jeden z najbardziej utytułowanych zespołów na świecie, m.in. trzykrotny triumfator Pucharu Europy/Ligi Mistrzów i 10-krotny mistrz Niemiec. Zwycięzca rywalizacji – rewanż w niedzielę 24 listopada w Magdeburgu (16.00) – wystąpi w fazie grupowej.

Trener Górnika Marcin Lijewski, który na parkietach Bundesligi spędził 11 lat, nie ma złudzeń. – Nasz rywal pochodzi z innego świata – przekonuje, a o różnicy świadczy choćby liczba osób w sztabie pierwszej drużyny; trójka zabrzańska kontra szóstka magdeburska, gdzie obok fizjoterapeuty – jest m.in. osteopata.

– Nie mamy jeszcze potencjału, aby w Europie coś osiągnąć. Liźniemy, ile się da, zobaczymy, co będzie w przyszłym roku. Może się uzbroimy i będziemy chcieli podbić świat? Na razie znamy swoje miejsce w szeregu, co nie oznacza, że nie marzymy o niespodziance. Mój zespół rośnie i starcie z tak atrakcyjnym rywalem to dla niego duża przygoda. Jeśli chodzi o widowisko, to chyba najlepsze, co mogło nas spotkać – ocenia „Lijek”.

– Odprawa będzie najprostsza z możliwych, bo nikomu nie trzeba będzie mówić, z kim gramy. Być może w trakcie meczu jakaś szansa dla nas się otworzy, ale nie ma co w ogóle o tym gdybać – dodaje jego asystent Rafał Gliński.

Niech zaboli

Cztery lata temu także w 3. rundzie EHF Cup Górnik mierzył się z innym niemieckim zespołem, Frisch Auf! Goeppingen (późniejszym triumfatorem), przegrywając różnicą 10 i 9 bramek. Gliński doskonale pamięta tamte spotkania. – Skala wyzwania jest porównywalna. Każdy niemiecki zespół gra niesłychanie twardo w obronie, a Piotr Chrapkowski i Chorwat Żeljko Musa zgrywali się już lata temu, grając w Kielcach. Nie będzie, że „przeproś” i musimy się z tym zmierzyć. Niech rywala też zaboli, oczywiście nie mówimy o rzeczach głupich.

Podstawowe będą koncentracja i skupienie w każdej akcji, jeżeli będziemy bujać w chmurach, rywal nam nie wybaczy. Chcemy przed własną publicznością stworzyć fajne widowisko, a jeżeli się takiemu rywalowi przeciwstawimy, to nasze morale jeszcze wzrośnie. Z takiej konfrontacji zawodnicy mogą tylko zyskać – zapewnia „Glina”, którego po kontuzji ścięgna Achillesa noga już nie boli, ale na boisko wejdzie tylko w przypadku „awarii” młodszych kolegów.

Zwiotczałe mięśnie

Klub z Magdeburga rywalizację z Górnikiem traktuje bardzo poważnie, bo nie może sobie pozwolić, by drugi raz z rzędu odpaść w Europie przed fazą grupową – przed rokiem „Gladiatorom” zwiotczały mięśnie w rywalizacji z FC Porto.

Zespół, po czterech z rządu ligowych wygranych, miał tydzień na solidne przygotowania – gdy zabrzanie w środę stoczyli twardy bój w Piotrkowie – a trener Bennet Wiegert nie pozostawił niczego przypadkowi: – Mam dużo materiału wideo z Zabrza – przekonuje 37-letni szkoleniowiec.
– Oczywiście jesteśmy faworytami. Pamiętam, że w Zabrzu czasami było łatwiej, a czasem trudniej wygrać, ale w małej hali zawsze panowała świetna atmosfera – wspomina Musa.

Hala przy Wolności po raz pierwszy w tym sezonie powinna wypełnić się tysiącem widzów, a gospodarze liczą na gorący doping; „Gladiatorów” będzie wspierać grupa ponad 70 fanów z Magdeburga.