No i kto był lepszy?

Od 7 czerwca w jastrzębskiej Galerii Historii Miasta trwa wystawa „Naszym klubem GKS. Historia jastrzębskiego futbolu”. Można zobaczyć na niej wiele unikatowych pamiątek związanych z klubem. Organizacja tego przedsięwzięcia nie byłaby możliwa gdyby nie ogromne zaangażowanie kierownika GHM, Marcina Boratyna, który miał o tyle utrudnione zadanie, ponieważ od wielu lat nikt nie dbał o klubowe archiwum. Termin organizacji wystawy też nie jest przypadkowy, bo przełom późnej wiosny i wczesnego lata, to okres dla jastrzębskiego futbolu doprawdy wyjątkowy. 30 lat temu, dokładnie 30 czerwca 1988 roku, GKS Jastrzębie jedyny raz w historii awansował do ekstraklasy. Po zwycięstwie w barażowym dwumeczu nad Piastem Nowa Ruda. Wydarzenie to w sercach najbardziej doświadczonych kibiców GKS-u zajmuje miejsce absolutnie najważniejsze.

Im bardziej się „należało”

Kilkanaście dni temu wspomnianą wystawę odwiedzili przedstawiciele… pokonanego zespołu. Sami dowiedzieli się o niej i postanowili przyjechać. Doszło wówczas do ciekawej… polemiki pomiędzy uczestnikami wydarzeń sprzed 30 lat. Przypomnijmy, że w pierwszym meczu, w Nowej Rudzie, padł bezbramkowy remis. W rewanżu 1:0 wygrali jastrzębianie, po bramce Marka Tekieli. – W pierwszym meczu byliśmy osłabieni brakiem trzech podstawowych zawodników. Za kartki nie mogli zagrać Darek Dziarmaga, Jan Duraj i ja, chociaż z tego co pamiętam było to spowodowane jakimiś niejasnościami regulaminowymi – przypomniał Ryszard Rosiak, ówczesny kapitan Piasta Nowa Ruda. – Myślę, że w tym pierwszym spotkaniu byliśmy nieco lepszym zespołem, mieliśmy więcej sytuacji. Obserwowałem rywalizację z boku i przeżywałem ją bardziej, aniżeli byłbym na boisku. Na rewanż przyjechaliśmy z nastawieniem trzymania remisu i nadzieją, że coś się uda strzelić. Walczyliśmy, jak równy z równym. Cóż mogę powiedzieć? Dochodziły do nas słuchy, że to Jastrzębiu… bardziej ten awans się „należał”, ale nie załamywaliśmy się tym. Z perspektywy czasu uważam, że byliśmy wtedy lepszą drużyną pod względem sportowym. Ale to GKS-owi dopisało szczęście, a Nowa Ruda musiała obejść się smakiem – podkreśla były piłkarz pokonanego zespołu.

Bronił… pracy magisterskiej

Po meczu rewanżowym, który obejrzał nadkomplet, ponad 12 tysięcy kibiców na stadionie przy ul. Kasztanowej, sporo było dyskusji na temat postawy bramkarza Piasta, Andrzeja Kretka. Z relacji naocznych świadków wynika bowiem, że golkiper noworudzkiego zespołu powinien bez problemu obronić strzał Tekieli. Sam zainteresowany, który do dziś mieszka na jednym z jastrzębskich osiedli i jest na górniczej emeryturze, ma jednak nieco inne zdanie. – Józek Ryłko zacentrował z lewego skrzydła, a Józek Łuczak sprytnie przepuścił piłkę. Uderzyłem w kierunku dalszego słupka i wpadło – mówi [Marek Tekiela]. Skąd zatem pretensje w kierunku Andrzeja Kretka? – Nasz bramkarz z interwencją zachował się… nie za bardzo. Notabene później zmienił klub – to jeszcze raz Ryszard Rosiak, a kluczem do zrozumienia sytuacji jest fakt, że Kretek został następnie zawodnikiem… GKS-u Jastrzębie! Oskarżanie go jednak o działanie celowe jest bzdurą. Tym bardziej, że wielu naocznych świadków twierdzi, że piłka po strzale zawodnika jastrzębskiej drużyny odbiła się jeszcze od Macieja Białczaka, obrońcy Piasta, co zmyliło bramkarza. Ponadto sam Kretek wielokrotnie przyznawał, że jastrzębscy działacze zwrócili się do niego dopiero po zakończeniu rywalizacji barażowej. A jego słabsza dyspozycja mogła wynikać z faktu, że w dniu rewanżowego spotkania bronił… pracy magisterskiej i do zespołu dołączył na niedługo przed pierwszym gwizdkiem.

To dlaczego nie wygrali?

W Nowej Rudzie do dziś jednak uważają, że Piast w barażach z GKS-em Jastrzębie nie był traktowany sprawiedliwie, a sędziowie „pilnowali”, aby właściwy klub awansował do ekstraklasy. Skąd to wiemy? Bo związki pomiędzy oboma miastami nie ograniczają się jedynie do tamtej, pamiętnej rywalizacji o ekstraklasę. W Jastrzębiu-Zdroju do dziś żyje wielu… noworudzian, którzy przyjechali na Górny Śląsk w latach 70. ub. stulecia, aby podjąć pracę w tutejszych kopalniach. W swojej rodzinnej miejscowości mają wielu krewnych i znajomych, dlatego od czasu do czasu słyszy się to i owo. Oddajmy jednak głos stronie jastrzębskiej, a konkretnie trenerowi tamtej, zwycięskiej ekipy, który również był gościem wystawy w GHM. – Stadion był przepełniony. Każdy kibic chciał zobaczyć ten sukces na żywo. Atmosfera była wspaniała. To było niesamowite przeżycie i bardzo chciałbym, aby ktoś po mnie miał takie cudowne wspomnienia. Do dziś pamiętam każdy fragment tego spotkania. To są niezapomniane chwile. Rywalizacja z Piastem Nowa Ruda była na pewno wyrównana, chociaż skoro kapitan Piasta twierdzi, że byli lepsi, to dlaczego z nami nie wygrali u siebie? – uśmiecha się Ryszard Duda, opiekun jastrzębskiego zespołu z tamtego pamiętnego sezonu. – Śmiem twierdzić, że w Nowej Rudzie to my byliśmy lepszą drużyną. Wiedzieliśmy, że rywal przyjeżdżając do nas nie będzie miał nic do stracenia. Dlatego trochę się cofnęliśmy i graliśmy z kontry. Taką taktykę przyjęliśmy na to spotkanie i przyniosła ona skutek w postaci zwycięstwa – przypomina szkoleniowiec GKS-u.

To był trudny czas

Co było później? Po zakończeniu spotkania jastrzębianie wykonali rundę honorową. Świętowanie awansu trwało do późnych godzin nocnych i przeciągnęło się na następny dzień, czyli na piątek, bo spotkanie rozegrano w czwartek. Na dłuższe rozpamiętywanie sukcesu nie było zbyt wiele czasu, bo 30 lipca 1988 r., czyli dokładnie miesiąc później, startowały rozgrywki ekstraklasy. Dla jastrzębskiego, mało doświadczonego zespołu zderzenie z najwyższym poziomem rozgrywkowym okazało się trudne i sezon zakończył się spadkiem, po przegraniu zdecydowanie „szemranych” barażów z Zawiszą Bydgoszcz.

Trudny też był cały tamten czas, bo latem 1988 roku przez Polskę przetoczyła się fala strajków. Jastrzębie-Zdrój nigdy w takich momentach naszej wspólnej historii nie pozostawało bierne i jedno ze spotkań, konkretnie mecz czwartej kolejki ze Stalą Mielec, zaplanowany na 20 sierpnia, został przełożony. Z uwagi na obawy, że podczas spotkania mogłoby dojść do zamieszek. Pięć dni przed zaplanowanym spotkaniem stanęła bowiem kopalnia „Manifest Lipcowy”, czyli dzisiejsza „Zofiówka”. Ale to już temat na oddzielną historię. Podobnie jak ten, że wspomnianego 30 lipca 1988, na pierwszy mecz w historii GKS-u Jastrzębie w ekstraklasie, przyjechał poznański Lech. Wygrał 2:0, po dwóch bramkach Jerzego Kruszczyńskiego. Do dziś w Jastrzębiu-Zdroju żartuje się, że to postać wyjątkowa, a mianowicie jedyny piłkarz na świecie, który strzelał bramki Barcelonie (w barwach Lecha), Juventusowi Turyn (w barwach Lechii Gdańsk) i… GKS-owi Jastrzębie.

30 czerwca 1988 r.
Baraż o awans do ekstraklasy, mecz rewanżowy

GKS Jastrzębie – Piast Nowa Ruda 1:0 (0:0)

1:0 – Tekiela, 69 min.

GKS: Matusiak – Tekiela, Powiecko, Pietrzak, Ryłko – Rzeszutek, Zimnicki, (46. Sak), Łuczak, Biczak (35. Miller) – Swędera, Kuśmierski. Trener Ryszard DUDA.
PIAST: Kretek – Dauksza, Białczak, Duraj, Klim – Dziarmaga (81. Ruciński), Bocoń, Marchewka, Lubieniecki (46. Rosiak), Świerczyński, Sawczuk. Trener Erwin WOJTYŁKO.
Żółte kartki: Biczak – Świerczyński, Klim, Duraj.

Sędziował Kazimierz Orłowski (Lublin). Widzów 12000.

Na zdjęciu: Awans GKS-u Jastrzębie (grał w jaśniejszych strochach) do ekstraklasy obserwował na maleńkim stadionie przy ul. Kasztanowej nadkomplet publiczności.