Nocne „czuwanie” piłkarzy MKS-u Kluczbork

Z wyprawy do Koszalina podopieczni trenera Jana Furlepy wrócili na tarczy (3:4), chociaż ostrzyli sobie zęby na pełną pulę. – Jeszcze nigdy czegoś takiego w mojej przygodzie z piłką nie przeżyłem – zapewnia szkoleniowiec MKS-u Kluczbork. – Jako pierwsi straciliśmy gola, ale Bartosz Brodziński szybko doprowadził do wyrównania. I wtedy stało się coś niewiarygodnego, niesamowitego – w ciągu 3 minut straciliśmy 3 bramki. Nie winię za to naszego bramkarza, Kacpra Majchrowskiego, bo strzały były nie do obrony, lecz obrońców. Nie będę ściemniał – po raz pierwszy w życiu wchodząc w przerwie do szatni, nie wiedziałem, co powiedzieć zawodnikom. Po przerwie złapaliśmy kontakt, Majchrowski obronił rzut karny i podał nam „kroplówkę”. Do końca pozostawało 25 minut, wliczając w to doliczony czas gry. Liczyłem, że możemy odwrócić losy spotkania, a przynajmniej zremisować. Zamiast dostać kopa, moich zawodników złapał paraliż. Mieliśmy trzy razy piłkę zagraną na piąty metr, ale nie było tam żadnego mojego piłkarza. W takich sytuacjach potrzebny był chłopak z ciągiem na bramkę, który podejmie walkę z obrońcami, taki jak chociażby Przemek Brychlik z ROW-u Rybnik. Gramy o życie, a dajemy przeciwnikowi argumenty, że może nas pokonać. Po zakończeniu spotkania moi zawodnicy padli na murawę. Niektórzy mieli łzy w oczach.

Do Kluczborka piłkarze MKS-u wrócili w czwartek o 2.00. Na stadionie zapalono jupitery i trener Furlepa zarządził półgodzinny rozruch, po którym odesłał zawodników do domów. Kolejne spotkanie odbyło się w piątek o 16.00. – Mieliśmy analizę meczu z Gwardią. Pokazałem zawodnikom błędy, jakie popełnili – tłumaczy opiekun II-ligowca. – Nie będę ukrywał, że w najbliższym meczu w wyjściowej jedenastce będą zmiany. O szczegółach oczywiście nie będę mówił. Najpierw dowiedzą się o ich zawodnicy.

W niedzielnym (17.00) spotkaniu z GKS-em Bełchatów zabraknie pauzującego za kartki Kamila Nitkiewicza. – Na pewno – tak jak w meczu z Gwardią – będzie go nam bardzo brakowało. To nie tylko kapitan, ale i dusza tego zespołu – podkreśla Jan Furlepa. Wśród tych, którzy jutro będą musieli uważać są Donatas Nakrosius i Sebastian Deja. Obaj mają po 11 „żółtek”.