Nocne Marki z Katowic

Jeżeli siatkarze GKS-u Katowice rozgrywają mecz w niedzielę wieczorową porą to musimy sobie zarezerwować sporo czasu, bo tie-break jest niemal bankowy.


Tak właśnie było w meczu z Cuprum Lubin. Najważniejsze, że nocne Marki z Katowic odniosły kolejne ważne zwycięstwo. To była zaledwie 2 wygrana w 12. meczu z tym niewygodnym rywalem. Zespół z Lubina od zawsze należy do niewygodnych rywali GKS-u Katowice i spodziewano się twardej oraz wyrównanej gry. I tak też było. Ostatecznie…

W wyjściowych składach obyło się zaskakujących decyzji. Jedynie w zespole Cuprum na parkiecie pojawił się Kamil Maruszczyk, zastępując Wojciecha Ferensa. Ten drugi później pojawił się na boisku i był do końca meczu. Od pierwszych piłek ton grze nadawali gospodarze, ale goście doprowadzili do remisu 14:14. Przez kilka akcji było punkt za punkt, a potem do głosu doszli. Zdobyli 6 „oczek” z rzędu i wyszli na prowadzeni 22:16. Kłopoty w przyjęciu sprawiły, że pozostałe elementy również nie funkcjonowały taki jakby sobie tego trener Grzegorz Słaby życzył. Goście bezkarnie zdobywali punkty i szybko doprowadzili wygrania seta.

Druga odsłona była diametralnie inna w wykonaniu gospodarzy. Tym razem katowiczanie szybko sobie wypracowali solidną przewagę 11:5, a potem ją skrzętnie pielęgnowali. Przy stanie 21:14 nikt nie miał wątpliwości, że GKS doprowadzi do wyrównania stanu meczu. Tak też się stało. W 3. secie gra była wyrównana, ale nie była porywająca, bo jedni i drudzy nie ustrzegli się błędów. Gospodarze, przy sporej pomocy rywali, objęli prowadzenie 23:20, a chwilę potem po błędzie serwisowym Remigiusza Kapicy 24:21.

Jednak przyjezdni nie zamierzali rezygnować i punkty zdobyli Ferens i Kapica. Po zagrywce tego pierwszego piłka wylądowała w siatce i GKS miał już zapewniony punkt, ale grał o pełną pulę. Jednak w kolejnej odsłonie znów przy stanie 16:16 gospodarze w jednym ustawieniu stracili 6 „oczek”, w tym 4 blokiem oraz 2. własnych błędach. Cuprum takiej przewagi nie mógł zmarnować i doprowadził do tie-breaka. Gospodarze rozpoczęli w niezwykle efektownie od prowadzenia 4:0, ale potem już nie było tak różowo. Rozpoczęła się twarda walka o każdy punkt. GKS prowadził już 12:7, ale goście zdobyli 3 pkt.z rzędu i znów zrobiło  się nerwowo. Trener Słaby poprosił o czas i po nim Cuprum stracił impet     


GKS Katowice – Cuprum Lubin 3:2 (18:25, 25:17, 25:23, 19:25, 15:12)  

KATOWICE: Ma’a (7), Rousseaux (18), Kania (5), Jarosz (15), Quiroga (11), Hain (10), Mariański (libero) oraz Szymański, Nowosielski, Domagała, Drzazga, Lewandowski (1). Trener Grzegorz SŁABY.

LUBIN: Sekita, Waliński (20), Gunia (3), Kapica (22), Maruszczyk (9), Krage (11), K. Szymura (libero) oraz Ferens (5), Gierżot (1), Bociek, Stępień, Pietraszko. Trener Paweł RUSEK. 

Sędziowali: Zbigniew Wolski (Gorzów Wlkp.) i Mateusz Broński (Murowana Goślina). Widzów 400.

Przebieg meczu

I: 10:6, 14:15, 16:20, 18:25.

II: 10:5, 15:9, 20:13, 25:17.  

III: 10:8, 14:15, 20:19, 25:23.  

IV:10:9, 12:15, 16:20, 19:25.

V: 5:1, 10:7, 15:12.     

Bohater – Gonzalo QUIROGA. 


Fot. Tomasz Kudala/Pressfocus