Nocoń: Spacery zamiast wędkowania

Jakie odczucia przed meczem w Katowicach?
Adam NOCOŃ: – Jedziemy tam w bojowym nastroju – trudno o inny – ale i ostrożni, bo zdajemy sobie sprawę, że zmierzymy się z bardzo dobrym zespołem.

Panie trenerze, kurtuazja?
Adam NOCOŃ: – Oj, na pewno nie kurtuazja. Uważam, że GKS gra lepiej niż pokazują to wyniki. Ktoś może się nie zgadzać, ale takie jest moje zdanie. Ta drużyna bardzo dobrze wygląda w ataku pozycyjnym, stwarza wiele sytuacji. Nie zawsze je wykorzystuje, ale sam sposób konstruowania akcji, dochodzenia do bramkowych okazji, jest godny uwagi.

GKS przez rok nie wygrał u siebie. W jakim stopniu ten fakt wpływa na przygotowania Olimpii do tego spotkania?
Adam NOCOŃ: – Szczerze? Naprawdę o tym nie myślę. I podejrzewam, że mój zespół też nie myśli. Statystyki – statystykami, ale każdy mecz jest inny. Każdy to osobne rozdanie. Dlatego nie wiem, czy może to mieć na nas jakiś wpływ. Na razie to tylko ciekawostka. Nie ma na nią co patrzeć tym bardziej że gra GKS-u jest na pewno lepsza niż wyniki, które w tym sezonie u siebie dotąd osiągnął.

Jakie ma pan wspomnienia z Bukowej?
Adam NOCOŃ: – Dalej, dalej…

(śmiech).
Adam NOCOŃ: – Niecałe 1,5 roku temu z Podbeskidziem dostałem tam „trójkę”. Pamiętam też, że grając w GKS-ie Bełchatów, straciliśmy punkty w samej końcówce. Marek Kubisz w 90 minucie strzelił nam gola na 1:1.

Ostatnio to wy wydarliście w końcówce remis 1:1 Widzewowi.
Adam NOCOŃ: – I to w dziesiątkę! Drużyna pokazała charakter. Odrobić straty z tak mocnym przeciwnikiem, mającym w ofensywie potencjał w osobach Robaka czy Wolsztyńskiego, to jest coś. Daliśmy radę. W drugiej połowie nie było nawet widać tej liczebnej przewagi Widzewa. Ten mecz musi dobrze wpłynąć na mentalność drużyny. Podobało mi się, że zawodnicy się nie poddali, walczyli do końca i otrzymali za to nagrodę. Teraz z GKS-em trzeba zagrać równie mądrze. Nie ma co wymachiwać przy Bukowej szabelkami, ale cel w postaci dobrego wyniku z pewnością jest do osiągnięcia.

Jednym ze ściągniętych na Żuławy przez pana zawodników jest Ślązak, czyli Przemysław Brychlik. Jak mu u was?
Adam NOCOŃ: – Początki miał trudne i to było widać. Sam mi powiedział, że to pierwszy taki jego wyjazd w nieznane. Z dnia na dzień jest jednak coraz lepiej. Dobrze zagrał w Pucharze Polski z ROW-em, teraz miał superwejście z Widzewem. Aklimatyzuje się, ten nasz Przemo.

GKS Katowice. Rok hańby


Dzięki jego bramce z Widzewem zachowaliście status drużyny niepokonanej. 4 mecze, 8 punktów, do tego awans w Pucharze Polski. Jaka ocena za ten start?
Adam NOCOŃ: – Taki szkolny „dobry” – zważywszy na rewolucję kadrową, jaka latem się odbyła. Odeszło od nas wielu zawodników. Michał Fidziukiewicz już wcześniej zgłosił mi, że ma propozycję ze Stalowej Woli. Bardzo chciałem, by zostali z nami Wojtek Jurek i Kuba Bojas. Nie udało się zatrzymać nie tylko ich, ale też żelaznego młodzieżowca, Bartka Nowickiego. Trudno – takie jest życie piłkarza i trenera, że zmienia się otoczenie. Żałuję, bo miałem nadzieję, iż na bazie końcówki poprzedniego sezonu powalczymy o coś więcej. Gdy rok temu przychodziłem do Olimpii, było niemalże „pozamiatane”. Praca zawodników dała jednak efekty. To ich wielki sukces, że weszli z wiarą w pewien nasz projekt, nie załamywali się, a byli przekonani, że mogą się utrzymać. Dostali za to zapłatę w ostatniej sekundzie ostatniego meczu. Przez 3/4 sezonu – albo i dłużej – byliśmy na ostatnim miejscu, ale wyszliśmy z tego kryzysu. Nasz budżet nie pozwala na dokonywanie transferów – czy choćby zatrzymanie najlepszych zawodników. Sądzę jednak, że i tak stworzyliśmy znowu ciekawy zespół.

Z Rafałem Górakiem mijaliście się na trenerskim szlaku. Raz on przejął po panu GKS Tychy, raz pan po nim – BKS Stal Bielsko-Biała.
Adam NOCOŃ: – A ostatnio widzieliśmy się Toruniu (w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu Olimpia pokonała Elanę 2:1, wskutek czego się utrzymała, a Elana nie awansowała – dop. red.). Teraz znowu się spotykamy.

W Skałce Żabnica – awans i gra w czołówce III ligi, w Nadwiślanie Góra – dwa awanse, w Zdzieszowicach – czołówka III ligi, w Podbeskidziu – spokojna gra w I lidze, w Elblągu – utrzymanie mimo bardzo trudnej sytuacji… Gdziekolwiek pan trafia, tam robi pan wynik, a mimo to pracuje pan daleko poza Śląskiem. Czuje się pan niedocenianym trenerem?
Adam NOCOŃ: – Absolutnie nie. Trzeba robić swoje, czekać na szansę. Dobra robota zawsze się obroni.

Zapytam inaczej: czy po pobycie w którymś z tych klubów czuł pan niedosyt?
Adam NOCOŃ: – Nie czułem. Różnie mówiło się o Podbeskidziu, ale przejąłem je, gdy było na przedostatnim miejscu w I lidze. Wiemy, jak skończył się poprzedni sezon w Katowicach. My zaś w Bielsku wyszliśmy wraz z drużyną z kryzysu.

Niespełna roczny pobyt w Podbeskidziu, który mógł być dla pana oknem wystawowym na najwyższy polski szczebel, został dobrze wykorzystany?
Adam NOCOŃ: – Trochę tak, trochę nie. Jesienią 2017 roku po wyjściu z kryzysu złapaliśmy dobrą serię – aż przyszedł mecz z… GKS-em Katowice. Bardzo medialny, na stadion przyszło ponad 10 tysięcy ludzi. Przegraliśmy 1:2 po golu w ostatniej sekundzie. Wcześniej dobrą sytuację zmarnował Paweł Tomczyk… Gdybyśmy wygrali takie spotkanie, to kto wie, czy nie poszlibyśmy siłą rozpędu. Porażka nas wyhamowała. Sezon skończyliśmy na 9. miejscu, pożegnałem się z Bielskiem.

Teraz jest pan na drugim końcu Polski. Polubił pan już Elbląg?
Adam NOCOŃ: – Bardzo fajne miasto. No i pięknie położone. Blisko na Mazury, blisko nad morze, a dla chopa ze Śląska to jest coś! Wolnego czasu nie ma za wiele, ale gdy już jest, to można skoczyć nad Bałtyk. Pół godziny jazdy – i już się go widzi. Kierunek Stegna albo Kąty Rybackie… Umiem wędkować, ale nie mam cierpliwości do ryb – by zarzucić wędkę i trzy godziny czekać, aż weźmie. Za nerwowy się robię. Wolę przez te trzy godziny pochodzić brzegiem morza.

Nadal ogląda pan mecze z głębokiego przysiadu?
Adam NOCOŃ: – Tak mi się dobrze ogląda, pasuje mi ta perspektywa. Poza tym, gdy długo stoję, nieraz bolą mnie plecy! Ostatnio jednak dużo chodzę wzdłuż linii. Zawodnicy mi mówią, że w czasie meczu robię więcej kilometrów niż niektórzy z nich…

 

Na zdjęciu: Głęboki przysiad to najczęstsza perspektywa, z jakiej ogląda mecze trener Adam Nocoń.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem