Nogi karmią wilka

Uśmiechnięty od ucha do ucha Ołeksandr Usyk, zrezygnowany Murat Gassijew, który na oczach 24 tysięcy ludzie na stadionie olimpijskim w Moskwie został zdominowany przez Ukraińca w walce o wszystkie mistrzowskie pasy  kategorii junior ciężkiej. Taki obrazek zostanie zapamiętany po walce kończącej pierwszy turniej WBSS.

Tacy silni i piękni

Obaj niepokonani, obaj mający argumenty, by marzyć o najwyższych celach. 24-letni Murat Gassijew, Rosjanin z Władykaukazu, w ćwierćfinale znokautował szybko Krzysztofa „Diablo” Włodarczyka, a w półfinale kolejny nokaut zafundował znakomitemu Kubańczykowi Yunierowi Diorticosowi. Wysoki, potężny, miotający pioruny z obu rąk. A z drugiej strony, równie wysoki i pięknie zbudowany 31-letni Usyk, mańkut z Krymu, który w amatorskiej karierze wygrał wszystko, co było do wygrania: mistrz świata i Europy oraz złoty medalista olimpijski z Londynu (2012). Po walce w Moskwie Gassijew powie, że zabrakło mu doświadczenia wyniesionego z amatorskich ringów, które Usyk ma w nadmiarze. Ale chyba nie do końca w tym tkwi przyczyna takiego, a nie innego przebiegu pojedynku.

W starciu z doświadczonym Denisem Lebiediewem Gassijew jakoś sobie poradził, choć to było kilkanaście miesięcy temu. Później jeszcze rozbił w pył Włodarczyka i przeszedł bardzo trudny test w półfinałowej walce z Dorticosem. Znokautował go wprawdzie w ostatnich sekundach pojedynku, ale przeżywał w nim ciężkie chwile. A z Usykiem nie miał nic do powiedzenia. Dlaczego?

Dzięki lotnym nogom…

– Nogi karmią wilka – to ulubione powiedzenie Usyka. Dzięki lotnym nogom jest nieuchwytny dla rywali i wygrywa. Tak też było w Moskwie. Stojący w jego narożniku Anatolij Łomaczenko, trener z amatorskich czasów, ojciec Wasyla Łomaczenki, mistrza trzech kategorii wagowych, dał mu wyraźne instrukcje: maksymalna efektywność przy minimalnym ryzyku. Co to oznacza? Walka na środku ringu, pozwalająca wykorzystać genialną pracę nóg Usyka, i koncertowy wprost prawy prosty. U mańkuta, jakim jest Ukrainiec, umiejętność posługiwania się tą bronią to skarb. Gassijew był bezradny i jego frustracja rosła z rundy na rundę. W czwartym starciu trafił wprawdzie Ukraińca mocnym prawym mocnym na szczękę, ten się zachwiał, ale chwilę później przed kolejną bombą obronił się unikiem i wpadł w klincz. To była moim zdaniem (i nie tylko jak się okazało) jedyna runda wygrana przez Rosjanina. W pozostałych dominował Usyk.

Każdy z dwoma pasami

Do tej walki obaj przystępowali niepokonani, z dwoma pasami, które wnosili do puli. Usyk z pasem WBC i WBO, a Gassijew z tytułami organizacji IBF i WBA. Dziś wszystkie są już w posiadaniu Usyka, który dodatkowo wywalczył też pas magazynu „The Ring” i nagrodzony został Pucharem Muhammada Alego wręczonym przez jego ostatnią żonę – Lonnie. No i dodajmy jeszcze honorarium, prawie 4 mln dolarów, istotny bonus dla nowego króla wagi junior ciężkiej.

W erze czterech mistrzowskich pasów tylko Bernard Hopkins, Jermain Taylor i Terrence Crawford zdobyli je wszystkie. Hopkins w 2004 roku, nokautując w wadze średniej Oscara De La Hoyę, by je stracić rok później w pierwszej walce z Taylorem po kontrowersyjnym werdykcie. A Crawford to świeża sprawa, przed rokiem znokautował Namibijczyka Juliusa Indongo i mógł się pochwalić czterema pasami w wadze superlekkiej.

Usyk jest pierwszy

Ale w junior ciężkiej to Usyk jest pierwszy. Wcześniej, gdy Amerykanie nie honorowali jeszcze organizacji WBO, trzy mistrzowskie pasy w tej kategorii (jeszcze w starym limicie 190 funtów) miał Evander Holyfield, nokautując w 1988 roku Carlosa De Leona. Drugim, który tego dokonał, był 18 lat później (już w nowym limicie 201 funtów) Jamajczyk O’Neil Bell, który w znokautował w nowojorskiej Madison Saquare Garden Francuza Jeana Marca Mormecka.

Ale gdyby zsumować wszystkie dotychczasowe sukcesy Ołeksandra Usyka, te amatorskie i zawodowe, to on dziś wyrasta na lidera w tej nieoficjalnej klasyfikacji. A przecież nie powiedział jeszcze ostatniego słowa. Być może jego kolejnym rywalem będzie Anglik Tony Bellew, a jeśli nie on, to z pewnością do Ukraińca ustawi się kolejka. Jeśli nie w wadze junior ciężkiej, to w ciężkiej, w której też nie będzie bez szans.