Norkowski: Zdecydowanie stawiam na grę ofensywną

Jak trafił pan do Lecha Poznań? Z wiejskiej drużyny (bez podtekstów), jaką jest Noteć Rosko, trudno wyrwać się do wielkiego klubu?
Łukasz NORKOWSKI: – Na pewno z początku było ciężko. Zaczynałem, jak pan zauważył, w Noteci Rosko, a potem przeniosłem się do Błękitnych Wronki, bo pracował tam trener, który znał mnie bardzo dobrze. Zauważył mnie i zabrał na pierwsze treningi. W Błękitnych spędziłem dwa lata, przy czym rok mieszkałem w internacie. Potem wypatrzył mnie trener Ivan Djurdjević i zabrał do Lecha.

Który z trenerów miał największy wpływ na pana rozwój sportowy?
Łukasz NORKOWSKI: – Każdy z nich dołożył jakąś cegiełkę. Nie mogę zatem powiedzieć, że któryś z nich nauczył mnie więcej niż pozostali. Z każdego z nich czerpałem, od każdego czegoś się nauczyłem.

„Liczby” jeszcze przyjdą

W Lechu gra pan już pięć lat. Co w tym czasie było pana największym sukcesem?
Łukasz NORKOWSKI: – Byłem mistrzem Polski w kategorii juniorów młodszych oraz juniorów starszych, ale myślę, że największym sukcesem był awans z zespołem rezerw Lecha do drugiej ligi. Do tego celu dążyliśmy od kilku lat, ale dopiero teraz nam się udało. To był naprawdę ciężki i wyczerpujący sezon.

Skoro jesteśmy przy poprzednim sezonie – był pan podstawowym zawodnikiem rezerw Lecha, występujących w 3 lidze. Zagrał pan w 28 meczach ligowych, ale strzelił tylko jednego gola. Z czego wynika tak skromny dorobek strzelecki?
Łukasz NORKOWSKI: – Szczerze powiedziawszy – nie mam pojęcia. Kiedy grałem w zespole juniorów młodszych miałem bardzo dobre statystyki, ale wtedy byłem ustawiany na „dziesiątce”, czyli jako podwieszony napastnik. Strzelałem po 10 bramek w sezonie, do tego miałem 10 asyst. Od trzech lat gram jednak na „szóstce” i jestem rozliczany z działań defensywnych. Staram się przede wszystkim zabezpieczyć tyły. Oczywiście czasami trzeba się podłączyć do akcji ofensywnej drużyny, ale trzeba to robić z głową. Właśnie tak staram się robić i myślę, że „liczby” jeszcze przyjdą. Pracuję nad tym elementem i wierzę, że dam radę.

Nowoczesny defensywny pomocnik

Szef szkolenia w Akademii Lecha i zarazem trener rezerw, Rafał Ulatowski, z którym niedawno rozmawiałem, powiedział o panu, że jest nowoczesnym defensywnym pomocnikiem. Wie pan, co miał na myśli?
Łukasz NORKOWSKI: – Wydaje mi się, że trener Ulatowski może mieć rację, bo staram się grać i do przodu, i do tyłu. Tak naprawdę jestem akurat takim defensywnym pomocnikiem, który bardziej stawia na ofensywę. Staram się te piłki cały czas grać do przodu, a nie do tyłu, czy w poprzek. Stąd chyba się wzięła opinia trenera Ulatowskiego o mnie.

Ustne porozumienie

W jednym zespole juniorów grali z panem między innymi Tymoteusz Klupś, Jakub Moder, Tymoteusz Puchacz, Marek Mróz, Maciej Spychała, czy wywodzący się z Jastrzębia Michał Skóraś. Któremu z nich wróży pan największą karierę?
Łukasz NORKOWSKI: – Każdy z nich ma w sobie coś innego. Tymek Klupś to jest szybkość, Kuba Moder to spokój i opanowanie w środku pola, Marek Mróz gra bardzo dobrze jeden na jeden. Trudno ocenić, który z nich zrobi największą karierę. W każdym z nich drzemie ogromny potencjał, by grać na najwyższym poziomie.

GKS Jastrzębie był jedynym klubem, który zainteresował się panem tego lata?
Łukasz NORKOWSKI: – Był najbardziej konkretnym w tym wszystkim. Od pierwszego momentu widać było, że naprawdę mnie chcą. Mnie się tutaj także spodobało od pierwszego przyjazdu do Jastrzębia i od razu wiedziałem, że chcę tutaj zostać. Dochodziły do mnie pogłoski, że są inne oferty z pierwszej ligi, ale nie zastanawiałem się nad nimi. Chciałem grać w I lidze i w niej się rozwijać, bo czułem, że II liga może mnie tylko blokować.

Gdyby miał pan powiedzieć o swoich zaletach i silnych stronach piłkarskiego rzemiosła, to na jakie elementy by pan wskazał?
Łukasz NORKOWSKI: – Mimo tego, że brak mi fizyczności (Łukasz Norkowski rzeczywiście nie ma postury atlety – przyp. BN), to dobrze gram w defensywie, mam dużo odbiorów. Poza tym prostopadłe podania między liniami i najczęściej gra do przodu.

Powalczyć o ekstraklasę

Nad czym musi pan szczególnie pracować?
Łukasz NORKOWSKI: – Każdy piłkarz ma mankamenty, które powinien poprawiać. Jak na pewno muszę być lepiej zbudowany, mieć lepszą „obudowę” mięśni oraz zachowanie koncentracji w ostatnich minutach meczu. Zdarzają mi się bowiem momenty rozkojarzenia.

Jak przyjęli pana nowi koledzy z drużyny? Z rezerwą, czy od razu traktowali jak „swojego”?
Łukasz NORKOWSKI: – Atmosfera w szatni GKS-u jest naprawdę bardzo fajna. Zawsze miałem szczęście do szatni, w której atmosfera była rewelacyjna, by nie powiedzieć – fantastyczna. W Jastrzębiu jest tak samo. Wprowadzili mnie w to wszystko Marek Mróz i Kuba Wróbel, z którym złapałem fantastyczny kontakt.

Czego oczekuje pan po występach w GKS-ie Jastrzębie w nadchodzącym sezonie? Od siebie i od drużyny.
Łukasz NORKOWSKI: – Chcę udowodnić trenerowi, że zasługuję na regularną grę, żebym występował na boisku jak najwięcej. Liczę na to, że zespół w rozgrywkach ligowych będzie prezentował się tak samo, jak w okresie przygotowawczym, a nawet lepiej. Mam nadzieję, że w I lidze będziemy pewnie wygrywali mecze i że powalczymy o awans do ekstraklasy.

 

Na zdjęciu: Łukasz Norkowski (z prawej) jest defensywnym pomocnikiem o wybitnych inklinacjach ofensywnych.

ZACHĘCAMY DO NABYWANIA ELEKTRONICZNYCH WYDAŃ CYFROWYCH

e-wydania „SPORTU” znajdziesz TUTAJ

 

Murapol, najlepsze miejsca na świecie I Kampania z Ambasadorem Andrzejem Bargielem