Norwegowie pokazali klasę. Polska poza podium

Korespondencja własna z Planicy

Tradycyjnie sobota w Planicy jest dniem rywalizacji drużynowej. Stefan Horngacher desygnował na te zawody zwycięzcę piątkowego konkursu indywidualnego, Kamila Stocha, a także Dawida Kubackiego, Stefana Hulę i Piotra Żyłę. Pojawienie się w składzie tego ostatniego było lekką niespodzianą, biorąc pod uwagę fakt, że wiślanin w czwartek nie przebrnął przez kwalifikacje. Austriacki szkoleniowiec biało-czerwonych nie chciał go jednak skreślać. – Piotrek, szczególnie w zawodach w Norwegii, prezentował się lepiej od Macieja Kota, stąd moja decyzja. To, że nie uzyskał awansu do piątkowego konkursu, nic nie zmieniło. Miał po prostu pecha do warunków – powiedział Horngacher.

Żyła w pierwszej rundzie nie pokazał jednak pełni swoich możliwości. Po jego skoki na 211 metr Polacy zajmowali szóste miejsce. Ale z każdym kolejnym skokiem biało-czerwoni pięli się w górę. Dobrą formę pokazał Stefan Hula, który poprawił swój rekord życiowy, skacząc 231 metrów. Solidnie zaprezentował się Dawid Kubacki (223 m), a niezawodny Kamil Stoch po raz kolejny udowodnił, dlaczego jest bezsprzecznie najlepszym skoczkiem na świecie. 30-latek z Zębu oddał najdłuższy skok tej serii – 248,5 metra. Na półmetku Polacy przegrywali tylko z Norwegią, choć strata była znaczna, bo prawie 60-punktowa.

W drugiej serii Piotr Żyła skoczył 207 m, co po dalekim locie Domena Prevca, zepchnęło Polskę za Słowenię. Potem wyprzedzili nas Niemcy po skoku Marcusa Eisenbichlera. 241,5 m Daniela Andre Tande już po pierwszej grupie zawodników zwiększyło przewagę nad drugimi Słoweńcami do prawie osiemdziesięciu punktów.

Pozostali polscy skoczkowie musieli odrabiać straty do rywali. Stefan Hula znowu nie zawiódł i jego 229 m poprawiło naszą sytuację. Dawid Kubacki poszybował tylko 211 m, a strata Polaków do Słowenii urosła do 29 punktów. O podium, jak się wydawało, będzie ciężko. Przed ostatnią grupą skoczków Polska zajmowała czwarte miejsce tracąc do Niemców 18,5 pkt. Norwegia i Słowenia była poza zasięgiem.

Kamil Stoch nie zawiódł i skoczył 244,5 m, jednak noty nie były wysokie, gdyż lądowanie nie należało do ładnych. Richard Freitag osiągnął odległość o 10 m bliższą, ale Niemcy zachowali przewagę nad Polską. Peter Prevc skoczył 217 m i spadli za Niemców, a nad Polską mieli zapas 4 punktów. Johann Andre Forfang poszybował 240,5 metra i przypieczętował zwycięstwo Norwegów.

Wyniki konkursu drużynowego:

1. Norwegia – 1620,2

2. Niemcy – 1482,9

3. Słowenia – 1475,5

4. Polska – 1470,5

5. Japonia – 1455,8

6. Austria – 1398,7

7. Rosja – 1196,5

8. Szwajcaria – 1187,6

Jutro ostatni akt sezonu – konkurs indywidualny z udziałem 30 najlepszych skoczków Pucharu Świata. Tuż po nim Kamil Stoch odbierze drugą w karierze Kryształową Kulę. Start zawodów o 10.00.