„Nowa miotła” postawiła się wiceliderowi

„Niebiescy”, których kibice zdominowali trybuny stadionu przy Oleskiej, zremisowali 1:1 z Odrą, na której ławce debiutował trener Adam Nocoń. Do derbów z GieKSą chorzowianie przystąpią po trzech występach bez wygranej.


Przechadzając się w okolicach stadionu czy już na samych trybunach i patrząc na emblematy klubowe kibicowskiej odzieży można było pomyśleć, że mecz ten… rozgrywany jest w Chorzowie. Do Opola ruszyło około półtora tysiąca fanatyków Ruchu, którzy wypełnili nie tylko sektor gości, ale też – po prostu kupując bilety w internecie – część trybun między „klatką” a miejscami vip-owskimi. Na parkingach roiło się od śląskich rejestracji, a stali bywalcy Oleskiej przyznawali, że takich zastępów policji wokół stadionu nie pamiętają od trzech dekad.

Wokalnie „Niebiescy” zdominowali Odrę, dobrze bawili się, prowadząc nawet doping z gatunku „druga strona odpowiada”. Dla gospodarzy przyjazd 14-krotnych mistrzów Polski kibicowsko również był ważnym wydarzeniem, w I połowie zaprezentowali efektowną oprawę rozświetloną racami, dlatego po niespełna kwadransie sędzia Damian Sylwestrzak musiał na chwilę przerwać grę, bo boisko spowiło się dymem.

Sportowo tematem nr 1 tego meczu musiał być debiut Adama Noconia, który w środę zaprezentowany został jako nowy szkoleniowiec Odry, następca zwolnionego w poniedziałek Piotra Plewni. Zatrudniono go – na razie do końca sezonu – by uszczelnił najgorszą dotąd w pierwszoligowej stawce obronę, tracącą średnio ponad dwa gole na mecz, wyprowadził zespól ze strefy spadkowej, a długofalowo – po prostu utrzymał go na zapleczu ekstraklasy.

W wyjściowym składzie Nocoń – w porównaniu do ostatniego meczu swojego poprzednika (2:4 w Rzeszowie ze Stalą) dokonał trzech zmian. Za Antoniego Klimka, Macieja Urbańczyka (nota bene wychowanka Ruchu) i Konrada Nowaka w jedenastce zameldowali się Mateusz Kamiński, Mikołaj Łabojko i Maciej Makuszewski. Ten ostatni wytrwał jedynie do 30. minuty. Wtedy najpierw ujrzał żółtą kartkę za przerwanie kontry wyprowadzonej przez Daniela Szczepana, a następnie cisnął pięścią o murawę, bo zakuł go mięsień.

Chorzowianie, którzy na Oleską zawitali po porażce 2:4 z Arką Gdynia, po pierwszej połowie mogli prowadzić. Co prawda żadna ze stron nie stworzyła sobie sama klarownej okazji bramkowej, ale opolanie stworzyli takową „Niebieskim”. Kamiński w 39. minucie skiksował przed polem karnym, dlatego Szczepan wyszedł sam na sam z Haluchem, ale opolski golkiper nogami obronił jego strzał. Odra najbliżej szczęścia była wcześniej – bo już w 7. minucie, gdy Jakub Bielecki nie złapał piłki po próbie Rafała Niziołka z dystansu. Dobijać instynktownie próbował Dawid Czapliński, ale nieskutecznie, bo nad poprzeczką.

Po kwadransie drugiej połowy trener Jarosław Skrobacz ożywił swój zespół potrójną zmianą i już w 63. minucie Ruch znalazł drogę do siatki. W sektorze gości błyszczały race, gdy z rzutu rożnego dośrodkował Tomasz Swędrowski, z piłką minął się Artur Haluch, a do bramki wpakował ją Patryk Sikora. To nie pierwszy raz w tym sezonie, gdy golkiper Odry ma na sumieniu straconego gola – a tych golkiperów było już trzech, bo prócz Halucha także Błażej Sapielak i Dominik Kalinowski. Dlatego patrząc przez ten pryzmat nie szokuje informacja o tym, że zmieniony został również trener bramkarzy, bo Adama Kanię po wielu latach zastąpił Marcin Feć.

Trener Nocoń też reagował zmianami i w 77. minucie Odra doczekała się wyrównania po akcji trzech zawodników wprowadzonych z ławki. Urbańczyk zagrał do Bartosza Guzdka (półtora roku temu przepadł w III-ligowym wówczas Ruchu), ten ograł Sikorę, jego płaskiego dośrodkowania nie przecięli ani Maciej Sadlok, ani Tomasz Swędrowski, a mając sporo miejsca Michal Klec spokojnie przymierzył pod poprzeczkę.

W końcówce mecz nieco się otwarł, stroną groźniejszą był Ruch (piłkę meczową miał Szczepan, który kropnął minimalnie niecelnie po krótkim rozegraniu rzutu wolnego z Sadlokiem), ale zanotował trzeci z rzędu mecz bez zwycięstwa, po remisie z Resovią i porażce z Arką. Taka seria zdarzyła się mu dopiero drugi raz w tym sezonie.

Zrównał się punktami z liderem z Niepołomic, który w niedzielę zagra w Tychach. Trudno zatem, by liczna grupa fanów „Niebieskich” wyjeżdżała z Opola w pełni usatysfakcjonowana, ale nie zapominajmy, że wciąż mówimy o beniaminku mającym jeden z niższych w stawce budżetów, dlatego nawet ostatnie rezultaty nie zmieniają odczucia, że póki co punktuje ponad stan i za to należą mu się brawa.

Teraz w Chorzowie z dnia na dzień ciśnienie będzie wzrastać – już za 8 dni, w sobotę, przy Cichej derby z katowicką GieKSą. Odra zaś z umiarkowanym optymizmem pierwszej wygranej pod wodzą nowego szkoleniowca poszuka za tydzień w jego byłym miejscu pracy, czyli Chojnicach.


Odra Opole – Ruch Chorzów 1:1 (0:0)

0:1 – Sikora. 63 min, 1:1 – Klec, 77 min

ODRA: Haluch – Spychała, Kamiński, Żemło, Tkocz (76. Szrek) – Łabojko (76. Urbańczyk), Niziołek – Mikinicz (61. Klec), Marzec, Makuszewski (30. Nowak) – Czapliński (76. Guzdek). Trener Adam NOCOŃ.

RUCH: Bielecki – Kasolik, Szur, Sadlok – Wójtowicz (79. Witek), Piątek (61. Foszmańczyk), Sikora, Moneta  (61. Michalski) – Janoszka (61. Kwietniewski), Swędrowski (83. Pląskowski) – Szczepan. Trener Jarosław SKROBACZ.
Sędziował Damian Sylwestrzak (Wrocław).  Żółte kartki: Makuszewski, Niziołek, Spychała, Szrek – Swędrowski, Sikora, Foszmańczyk.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus