Nowi zadomowili się w Zabrzu

Wraz z końcem sezonu z Górnika odeszło kilku czołowych zawodników. Skład został jednak wzmocniony nowymi graczami, którzy pod skrzydłami trenera Marcina Lijewskiego czują się coraz pewniej.


W ostatnich miesiącach w drużynie Górnika Zabrze doszło do licznych zmian kadrowych. Zespół zdecydowanie różni się od tego, który zeszły sezon zakończył na 5. miejscu. Z Zabrza wyjechali m.in. bramkarz Jakub Skrzyniarz, rozgrywający Łukasz Gogola czy obrotowy Bartłomiej Bis. Początkowo ich odejście napawało kibiców obawami przed nowym sezonem. Okazało się jednak, że prezes Bogdan Kmiecik ze spokojem planował budowę składu. Udało mu się zakontraktować kilku zawodników dających nadzieję na walkę o wysokie cele. Wśród nich są m.in. skrzydłowy Patryk Mauer, obrotowy Adam Wąsowski i doskonale znany bramkarz Piotr Wyszomirski.

Zmiana środowiska

Pierwszego z nich określa się mianem jednego z najlepszych prawoskrzydłowych w kraju. Potwierdzają to statystyki. Po każdym z pięciu sezonów spędzonych w Gwardii Opole plasował się w ścisłej czołówce strzelców ligi. Za namową włodarzy Górnika zdecydował się na sprawdzenie swoich sił w zabrzańskim zespole.

– Po spędzeniu 5 lat w tym samym klubie u zawodników często pojawia się myśl o zmianie środowiska i dodaniu sobie nowych bodźców. To zawsze pozytywnie rzutuje na formę. Do tego doszło ukończenie studiów magisterskich. Te dwa aspekty i długie rozmowy z prezesem Kmiecikiem sprawiły, że zdecydowałem się na ten krok – mówi Patryk Mauer, nie ukrywając, że łączenie studiów z profesjonalnym uprawianiem sportu nie należało do najłatwiejszych.

– Było trudno. Szczególnie wtedy, gdy miałem dwa treningi dziennie, a pomiędzy nimi musiałem znaleźć czas na zajęcia na uczelni. Sprawy nie ułatwiały także wyjazdy. Po powrocie musiałem samodzielnie nadrabiać materiał. Uciążliwe było również nawarstwiające się zmęczenie. Czasu na odpoczynek było zdecydowanie mniej – przyznaje „Mały”. Skrzydłowy podkreśla, że nie żałuje decyzji o przenosinach.

– Czuję się tu bardzo dobrze. W drużynie panuje naprawdę świetna atmosfera. Mam wszystko, czego potrzebuję, więc na spokojnie mogę skupić się na podnoszeniu umiejętności. Współpraca z trenerem Lijewskim układa się świetnie. Nasz szkoleniowiec dba, by atmosfera panująca w drużynie opierała się głównie na pozytywnych emocjach. Wie też, kiedy należy nas ochrzanić i tym samym zmobilizować do działania – wyjaśnia 24-latek.

Wszędzie z nawigacją

Zanim Adam Wąsowski dołączył do Górnika, był zawodnikiem Sandry SPA Pogoń Szczecin. Dla 25-letniego obrotowego była to pierwsza zmiana barw klubowych.

– Po 6 latach gry w Szczecinie ciężko było przekonać samego siebie do przenosin. Miewałem myśli, żeby zostać tam na zawsze… Zdarzyło się jednak inaczej i uważam, że była to bardzo dobra decyzja. Nowe bodźce i zupełnie inne otoczenie działają na mnie motywująco. Mam siłę i chęci, żeby trenować jeszcze bardziej. Mam nadzieję, że zrobię tu duże postępy – podkreśla zawodnik.

– To, że znalazłem się na drugim końcu Polski w ogóle mi nie przeszkadza. Do rodzinnego domu mam daleko, ale tu też jest w porządku. W Szczecinie wszystko znałem na wylot. Tamtejsze ulice, dzielnice, parki czy sklepy nie były mi obce. Tu natomiast wszystko jest nowe. Na razie bez nawigacji nigdzie się nie ruszam. Mam nadzieję, że będę miał okazję bliżej poznać Zabrze.

Wąsowski przyznaje, że zmiana środowiska przysporzyła mu sporo stresu.

– Ku mojemu zaskoczeniu, w nowej drużynie odnalazłem się bardzo szybko. Nie ukrywam jednak, że miałem wiele obaw. Nie wiedziałem, jak będę czuł się w nowym zespole, przede wszystkim właśnie dlatego, że po raz pierwszy zmieniałem barwy. Okazało się jednak, że byłem w błędzie. Nie spodziewałem się, że wszystko będzie wyglądało aż tak dobrze. Współpraca z nowymi trenerami również przebiega pomyślnie. Oczywiście, głównie to ja słucham ich wskazówek, ale mogę też bez problemu dzielić się z nimi własnymi spostrzeżeniami, co bardzo doceniam – dodaje zawodnik Górnika.

Wzór dla młodzieży

Bramkarza Piotra Wyszomirskiego nie trzeba szczególnie przedstawiać. To brązowy medalista mistrzostw świata w Katarze (2015) i jeden z symboli reprezentacji Polski podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro (2016). Bramkarz wraca do Polski po 10 latach. Jego ostatnim rodzimym klubem były Azoty Puławy. Potem występował na Węgrzech i w Niemczech. Jak czuje się po powrocie do kraju?

– Po 10 latach wreszcie słyszę język polski, więc bardzo z tego powodu się cieszę – mówi z uśmiechem „Wyszu”.

– Już wcześniej kombinowałem z żoną, żeby wrócić do Polski. Okazało się, że Górnik szuka bramkarzy. Jestem zadowolony, że udało mi się porozumieć z prezesem Kmiecikiem i w końcu będę mógł zagrać w polskiej lidze. Mam nadzieję, że swoim doświadczeniem pomogę zespołowi w osiągnięciu celów na ten sezon – dodaje 34-latek, który bez wątpienia będzie stanowił wzór dla reszty golkiperów znajdujących się w zabrzańskiej drużynie.

Niedziela w Szwajcarii

W sobotę Górnik miał zainaugurować sezon meczem z Azotami Unią Tarnów, ale musiał on zostać przełożony na 14 września. Zabrzanie uczestniczą bowiem w rozgrywkach Ligi Europejskiej i w niedzielę (15.00) w Zurychu będą bronić 8-bramkowej zaliczki z pierwszego spotkania z Amicitią. Trener Lijewski tonuje optymizm i twierdzi, że rewanż może być trudny, ale chyba tylko jakiś kataklizm mógłby pozbawić jego drużynę awansu.


Na zdjęciu: W Zabrzu liczą, że Piotr Wyszomirski zamuruje bramkę Górnika.
Fot. Rafał Rusek/PressFocus