Nowy pomysł na „Wiktora”

Na tej właśnie pozycji, w ubiegłym sezonie, rozegrał dla „górali” 25 spotkań w I lidze. Jesienią był podstawowym zawodnikiem zespołu Adama Noconia. Nieco gorzej było wiosną, bo w związku z dołączeniem do Podbeskidzia Mavroudisa Bougaidisa, „Wiktor” zasiadł na ławce rezerwowych. Mimo to postanowił przedłużyć kontrakt z bielskim klubem i w pierwszych meczach nowego sezonu wychodzi na plac gry w pierwszym składzie.

Dowcip polega jednak na tym, że 25-latek nie występuje na swojej nominalnej pozycji, ale w środku pola. Na podobny manewr zdecydował się w zeszłych rozgrywkach wspomniany trener Nocoń. Chodzi o spotkanie z Puszczą w Niepołomicach, kiedy Wiktorski wszedł na boisko w 76. minucie spotkania, zastępując Valerijsa Szabalę, i zajął miejsce w pomocy. Tamten manewr wyszedł drużynie na dobre, bo bielszczanie wygrali 3:1. Teraz jednak śmiało można użyć stwierdzenia, że „Wiktor” wygryzł ze składu Gugę Palawandiszwiliego, bo partneruje Adrianowi Rakowskiemu w środku pola właśnie.

– Nie ma wielkiej przepaści pomiędzy grą na środku obrony, czy w pomocy. Grywałem w przeszłości już na tej pozycji w innych klubach. Wiem jak należy poruszać się po boisku i myślę, że z meczu na mecz grając częściej w środku pola moja gra będzie wyglądać coraz lepiej i wraz z zespołem przełożymy to na zdobycze punktowe – powiedział po ostatnim występie Kamil Wiktorski.

Istotnie postawa tego zawodnika na niecodziennej dla bielskich kibiców pozycji była co najmniej obiecująca. Wprawdzie trudno mówić o kreatywności, ale w destrukcji zawodnik radził sobie zupełnie przyzwoicie. Nie ustrzegł się błędów, ale tych w starciu przeciwko Bruk-Betowi Termalice było po stronie drużyny Krzysztofa Bredego zbyt wiele.

Wiktorski sprawia jednak wrażenie kogoś, kto na pewno z całego tego spotkania wyciągnie wnioski.