O brąz muszą grać dalej

Tyszanie mogli zapewnić sobie 3. miejsce, ale nie dali rady ustępującemu mistrzowi Polski.


Jastrzębianie, a konkretnie Martin Kasperlik, szybko złapali karę, a grę w liczebnej przewadze wykorzystali miejscowi. Jason Seed posłał potężne uderzenie z linii niebieskiej, a krążek wpadł w samo okienko bramki strzeżonej przez Michała Kielera. Czeski napastnik JKH GKS-u za błąd z początku spotkania zdążył się zrehabilitować jeszcze w pierwszej odsłonie. Po jego indywidualnej akcji goście objęli prowadzenie 2:1. Wcześniej do tyskiej bramki trafił bowiem Paweł Jelszański, który podobnie jak Seed zdecydował się na mocny strzał z dystansu.

W drugiej odsłonie meczu fatalny błąd popełnił Kieler. Po złym zagraniu jastrzębskiego golkipera krążek przejął Jean Dupuy, szybko odegrał do Jakuba Witeckiego i zrobiło się 2:2. Gdy druga odsłona spotkania zbliżała się do końca, dwóch graczy GKS-u – Jakub Michałowski i Szymon Marzec – w odstępie zaledwie 27 sekund trafiło na ławkę kar i okazało się to niezwykle istotne dla przebiegu reszty spotkania.

Po 19 sekundach mocny strzał Bahalejszy wylądował w siatce. Niedługo potem drugi z ukaranych tyszan wrócił na lód, ale jastrzębianie postanowili pójść za ciosem. Egilns Kalns podwyższył prowadzenie swojej drużyny i Jastrzębie miało przed ostatnią tercją dwa gole zaliczki.

W tym roku był już taki mecz, w którym JKH GKS prowadził w Tychach 4:2 po dwóch tercjach, ale meczu nie wygrał. Tym razem było jednak inaczej. Zespół Roberta Kalabera grał w finałowej odsłonie bardzo rozważnie. Dobrze w defensywie, a także starał się kontrować. Szybko, bo na ponad 3,5 minuty przed końcową syreną GKS Tychy grał już bez bramkarza, ale nie za bardzo potrafił zagrozić Nechvatalowi.

Jastrzębianie z kolei mieli szansę na to, by trafić do pustej bramki, ale Kasperlik nie trafił. W samej końcówce napastnik JKH GKS-u już się nie pomylił i tyszanie marzenia o brązowym medalu muszą odłożyć. Decydujące spotkanie rozegrane zostanie w niedzielę w Jastrzębiu-Zdroju; początek o 17.00.

GKS TYCHY – JKH GKS JASTRZĘBIE 2:5 (1:2, 1:2, 0:1)

Stan rywalizacji 1-1

1:0 – Seed – Szczechura – Dupuy (0:57, w przewadze), 1:1 – Jelszański – Paś – Górny (4:13), 1:2 – Kasperlik – Bahalejsza – Rac (14:32), 2:2 – Witecki – Dupuy (25:23), 2:3 – Bahalejsza – Rac – Kasperlik (35:40, w podwójnej przewadze), 2:4 – Kalns – Rac – Paś (37:28), 2:5 – Kasperlik – Pavlovs (59:48, do pustej).

Sędziowali: Patryk Kasprzyk i Michał Baca oraz Artur Hyliński i Grzegorz Cudek. Widzów 1200.

TYCHY: Fuczik; Smirnow – Bizacki, Kotlorz – Seed, Michałowski (2) – Korczemkin, Biro – Krzyżek; Jeziorski – Galant – Gościński, Mroczkowski – Cichy – Szczechura, Witecki – Starzyński – Dupuy, Marzec (2) – Ubowski – Wróbel. Trener Andriej SIDORENKO.

JASTRZĘBIE: Kieler (25:23. Nechvatal); Bahalejsza – Kostek, Bryk – E. Szevczenko, Jelszański – Górny, Kamieniew – Horzelski (2), Kalns – Rac – Kasperlik (2), Razgals (2) – Pavlovs – A. Szevczenko, Bondaruk – Paś – R. Nalewajka, Ł. Nalewajka – Jarosz – Płachetka. Trener Robert KALABER.

Kary: Tychy – 4 min, Jastrzębie – 6 min.


Fot. Łukasz Sobala/PressFocus