O godne pożegnanie

Trudno jest się spodziewać, że Lech Poznań odrobi straty we Florencji i awansuje do półfinału LKE. Ale warto dobrym akcentem podsumować udaną pucharową przygodę.


Nikomu nie można odbierać szans przed meczem, ale – biorąc pod uwagę zarówno wynik, jak i różnice klas sprzed tygodnia – awans Lecha Poznań do półfinału Ligi Konferencji Europy można rozważać w kategoriach czysto teoretycznych. Z technicznego punktu widzenia dodajmy, że do dogrywki „Kolejorz” potrzebuje zwycięstwa trzema, a do bezpośredniego awansu, czterema bramkami na Stadio Artemio Franchi. Fiorentina przy Bułgarskiej zrobiła wszystko, by jak najbardziej ułatwić sobie sprawę przed meczem u siebie i to jej się udało. Dlatego też Vincenzo Italiano, szkoleniowiec zespołu z Włoch, może dziś pozwolić sobie na eksperymenty, od których zresztą nigdy nie ucieka.

Dla Lecha Poznań dzisiejsze starcie będzie już 20 meczem w europejskich pucharach w tym sezonie. „Kolejorz” swoją przygodę rozpoczął 5 lipca zeszłego roku, czyli 289 dni temu, meczem z Karabachem Agdam w I rundzie kwalifikacji Ligi Mistrzów. Wygrał w Poznaniu 1:0. Tydzień później w Azerbejdżanie ekipa z Poznania zebrała jednak cięgi. Przegrała 1:5, spadła do kwalifikacji LKE i wtedy chyba nikt nie spodziewał się, że 20 kwietnia roku następnego będzie jeszcze w grze. Trzy rundy, faza grupowa, a następnie dwie rundy fazy pucharowej, które udało się przejść. Fiorentina jest 10 zespołem, z którym w tym sezonie Lech mierzył się na międzynarodowej arenie. Bilans do dzisiejszego meczu? Więcej niż przyzwoity. 9 zwycięstw, 6 remisów i 4 porażki. 34 gole strzelone i 20 bramek straconych. To praktycznie pod każdym względem… rekordy Polski.

Żaden innych nasz klub w historii występów międzynarodowych nie rozegrał w pojedynczej edycji tylu meczów. Nie odniósł tylu zwycięstw i nie strzelił tylu bramek. W czasach, kiedy polskie zespoły docierały w pucharach do ćwierćfinałów, albo wyżej, rywalizacja była zdecydowanie krótsza. Dość powiedzieć, że Górnik Zabrze, jedyny nasz finalista, zagrał 10 spotkań w drodze do pamiętnego finału w Wiedniu. Lech, licząc już występ dzisiejszy, będzie miał na swoim koncie 2 razy więcej występów.

Jesper Karlstroem, który w meczu ligowym z Legią Warszawa doznał kontuzji i opuścił boisko przedwcześnie, udał się wraz z zespołem na mecz do Florencji. Podobnie, jak jego rodak – Filip Dagerstal. Jest zatem szansa, że obaj ci zawodnicy przeciwko Fiorentinie wystąpią. Trudno jednak przewiedzieć, jakie decyzje personalne podejmie dziś John van den Brom. W pucharach w tym sezonie, szczególnie w fazie grupowej i pucharowej, holenderski szkoleniowiec grał „na galowo”. Kosztem ekstraklasy, w której często występowali zmiennicy. Wobec wyniku z Poznania szkoleniowiec „Kolejorza” może da pokazać się na międzynarodowej arenie piłkarzom, którzy do tej pory grali w Lidze Konferencji mniej.

Z drugiej jednak strony rywalizacja z Fiorentiną, to okno wystawowe dla tych graczy Lecha, których transfery mogłyby zasilić – i to bardzo poważnie – klubową kasę. Mowa przede wszystkim o Michale Skórasiu. Tydzień temu w Poznaniu piłkarz ten bardzo chciał się pokazać. Kilka zagrań miał bardzo udanych, ale też trzeba przyznać, że rywale z Florencji parę razy go „wyjaśnili”, a nie jest tajemnicą, że gracz ten znalazł się w orbicie zainteresowania… Fiorentiny. Wiemy, że przy Bułgarskiej tego zawodnika obserwowali ponadto wysłannicy kilku klubów. Z Bundesligi (Union Berlin, Borussia Dortmunf), Serie A (Bologna) i Premier League (Southampton). Nie zabrakło również przedstawicieli występującej w MLS, Minnesota United. To jeszcze nie wszystko, bo według najświeższych doniesień mocno zainteresowany pozyskaniem Polaka jest Club Brugge. Zespół ten w tym sezonie rywalizował w Lidze Mistrzów i wyszedł nawet z grupy.

Kolejnym z graczy, który niedługo może z Lecha odejść jest Filip Marchwiński. W tym sezonie w pucharach grał zdecydowanie mniej od Skórasia, który zaliczył komplet 19 występów, ale przed tygodniem w Poznaniu wystąpił. 21-latek podkreślił, że Lech mierzy się z rywalem z wysokiej półki. – Było to widać i czuć na boisku. Że to zespół bardzo doświadczony i wyrachowany w tym, co robi – mówi ofensywny gracz Lecha, który jednak rewanżu we Florencji nie chce traktować w kategoriach meczu do rozegrania.

– To jest dopiero pierwsza połowa. Postaramy się powalczyć o jak najlepszy wynik we Florencji, bo nikt nie myśli, że ten dwumecz jest przegrany – podkreśla gracz „Kolejorza”. Jeżeli chodzi o tego zawodnika, to zainteresowanie nim jest na pewno mniejsze, aniżeli Michałem Skórasiem. Ale też jego liczby mają niższe wartości w tym sezonie. Z jego wypowiedzi wynika jednak, że do odważnych świat należy. Nie pozostaje zatem zarówno jemu, jak i jego kolegom, nic innego, jak zagrać we Florencji tak, jakby jutra miało nie być. Lech kiedyś już na Stadio Artemio Franchi, w fazie grupowej Ligi Europy, wygrał. Wynik 2:1 nie da wprawdzie awansu, ale na pewno pójdzie dalej. Jeżeli nie w świat, to chociaż w Europę.

Ćwierćfinał Ligi Konferencji

Czwartek, 20 kwietnia, godz. 18.45

Fiorentina – Lech Poznań

Sędzia – Rade Obrenović (Słowenia). Pierwszy mecz: 4:1.


Na zdjęciu: Tym, czego realnie możemy po Lechu Poznań oczekiwań we Florencji, jest godne pożegnanie po udanej przygodzie z europejskimi pucharami.

Fot. Paweł Jaskółka/PressFocus