O nudzie nie było mowy. Cracovia ograła u siebie Lecha

Spotkanie Cracovia – Lech Poznań był debiutem Daniego Ramireza w barwach Lecha. Przeciwko „Pasom” Hiszpan wcześniej grał dwukrotnie, dwa razy wygrał i zdobył nawet bramkę. Tym razem zadanie wydawało się trudniejsze, bo krakowianie narzucili bardzo wysokie tempo od samego początku. Cracovia co chwilę znajdowała się pod polem karnym Mickeya van der Harta, wrzucając piłkę z bocznych sektorów boiska.

Przez pierwsze kilkadziesiąt minut poznaniacy wyszli ze swojej połowy kilka razy. Mimo to w 23 min strzelili bramkę. Piłkę z prawego skrzydła dośrodkowywał Jakub Kamiński, w polu karnym przyjął Kamil Jóźwiak, który ograł dwóch obrońców i trafił do siatki między nogami Peskovicia. Po straconej bramce Cracovia nieco spuściła z tonu. Lechici coraz częściej znajdowali się pod polem karnym „Pasów”. Pod koniec pierwszej połowy Christian Gytkjaer mógł podwyższyć prowadzenie, ale wychodząc sam na sam z bramkarzem, źle przyjął piłkę.

Drugą połowę krakowianie rozpoczęli podobnie do pierwszej. Znowu nacisnęli na obronę Lecha, przez co dwie minuty po wznowieniu gry Kamil Pestka doprowadził do wyrównania. Piłka po jego strzale odbiła się od nogi poznańskiego defensora i wpadła do bramki.


Zobacz jeszcze: Florian Loshaj umie powiedzieć Cracovia Pany


Przy wyniku 1:1 do ofensywy został oddelegowany Pedro Tiba. Portugalczyk dwoił się i troił, żeby znów dać Lechowi prowadzenie. Praktycznie sam tworzył sobie sytuacje, ale brakowało mu wykończenia. To zemściło się na piłkarzach „Kolejorza” w 68 min. Po długotrwałej wideoweryfikacji sędzia dopatrzył się faulu na Rafaelu Lopesie w polu karnym. Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Sergiu Hanca i bez problemu pokonał holenderskiego bramkarza Lecha.

Poznaniacy ruszyli do ofensywy, żeby jak najszybciej wyrównać. Kilka razy uderzać próbował Gytkjaer, kolejną okazję miał Tiba, ale żaden ze strzałów nie zaskoczył Peskovicia. Kilka minut przed zakończeniem Cracovia mogła strzelić bramkę pieczętującą zwycięstwo, ale Lopes trafił w słupek.

Tym spotkaniem drużyna trenera Probierza tylko potwierdziła, że jest jednym z głównych kandydatów do zdobycia mistrzostwa Polski. Zrównała się punktami z Legią Warszawa. Gra krakowian w meczu z Lechem była bardzo skuteczna i przy tym też efektowna. „Kolejorz” też nie ma się czego wstydzić, bo pokazał przy Kałuży jakość.


Zobacz jeszcze: Mecz przyjaźni na trybunach i walki na murawie


Cracovia – Lech Poznań 2:1 (0:1)

0:1 Kamil Jóźwiak (23),
1:1 Kamil Pestka (47),
2:1 Sergiu Hanca (68-karny).

Sędzia: Bartosz Frankowski (Toruń). Widzów 12 247.

CRACOVIA: Michal Peskovic – Cornel Rapa, David Jablonsky, Michał Helik, Kamil Pestka – Ivan Fiolic (76. Milan Dimun), Sylwester Lusiusz, Janusz Gol, Pelle van Amersfoort (86. Michal Siplak), Sergiu Hanca (84. Mateusz Wdowiak) – Rafael Lopes.

LECH: Mickey van der Hart – Jakub Kamiński, Lubomir Satka, Thomas Rogne, Wołodymyr Kostewycz – Kamil Jóźwiak, Karlo Muhar (82. Filip Szymczak), Dani Ramirez, Pedro Tiba, Tymoteusz Puchacz (71. Jakub Moder) – Christian Gytkjaer. 

Żółta kartka: Michal Peskovic.