O Widzewie znów głośno w Anglii

 

W ubiegłym tygodniu dwaj moi znajomi z Anglii, którzy przyjechali do Polski w celach biznesowych, koniecznie chcieli zobaczyć mecz Widzewa z Gryfem.

Jeden z nich nie chciał wierzyć w to, co wyczytał przypadkiem w internecie, ale przekonał się naocznie, gdy pokazałem mu egzemplarz „Sportu” z relacjami z meczów II ligi. 200 widzów, 400, 900, w Rzeszowie „nawet” 1200, a tu nagle na meczu Widzewa z Pogonią Siedlce – 16 525! Podczas meczu z Gryfem miał pecha, bo frekwencja spadła i była najniższa w tym sezonie – 15 924… Zabrał „Sport” na pamiątkę i będzie pokazywał znajomym, a starszym przypominał, że jest w Łodzi taki klub, który kiedyś wyrzucił z europejskich pucharów oba Manchestery i Liverpool, a teraz odradza się po upadku.

Nieoczekiwanie na stadionie natknęliśmy się na jeszcze jednego Anglika, którym okazał się wydawca i dziennikarz miesięcznika „Football Weekends” Jim Stewart.

Pismo to zajmuje się nie tyle samymi meczami, wynikami, składami itp., co ich otoczką – opisuje stadiony, miasta, w których się znajdują, także kibiców na meczach, nie tylko tych najwyższej rangi. W jego ocenie Widzew to już Liga Mistrzów, mimo że gra w II lidze. „Łódź, tak na przykład jak Manchester i Dortmund, to przemysłowe miasta, które zawsze miały dobre drużyny. To, co widziałem podczas meczu, było fantastyczne. Trudno znaleźć miejsce, gdzie kibice reagują na grę i bawią się w podobny sposób” – zachwycał się po meczu.

Goście z Anglii, pytani o porównanie poziomu, zgodnie stwierdzili, że mieści się on gdzieś między League One a League Two, a więc trzecim a czwartym poziomem u nich. To pochlebna ocena, ale chyba mocno kurtuazyjna, a już na pewno miało na nią wpływ widowisko na trybunach.

Gdyby byli bardziej dociekliwi, to odkryliby, że walczący o pozycję lidera Widzew jest po podliczeniu bezpośrednich meczów pierwszej szóstki dopiero piąty, mając tak jak GKS Katowice zaledwie trzy punkty i taką samą różnicę bramek. Faworyci swoje wysokie miejsca w tabeli zawdzięczają meczom ze słabszymi drużynami, a gorzej im idzie z silniejszymi, zwłaszcza u siebie.

Patrząc na tabelę trudno zgadnąć, że najlepsza w czołówce jest… Bytovia, która bezpośrednim rywalom odebrała aż dziesięć punktów! Mecz Widzew – Bytovia zapowiada się więc na konfrontację, w której jedni i drudzy muszą dać z siebie wszystko, a „granie na remis” nikomu się nie będzie opłacać. Dodać warto, że drugie miejsce w tabeli czołowej szóstki zajmuje Olimpia Elbląg, która wygrała między innymi z Bytovią na swoim boisku.

Liczymy też na emocje prestiżowego pojedynku najlepszych strzelców II ligi Marcina Robaka i Karola Czubaka. Robak strzelił w tym sezonie (w lidze i pucharach) 16 goli, ale aż 11 z rzutów karnych; Czubak tylko 9, za to wszystkie z gry. Pochodzący z Sycewic koło Słupska Czubak jest młodszy od Robaka o… 18 lat! Grał ostatnio w IV-ligowym Jantarze Ustka, skąd wyjechał w piłkarski świat dopiero po zdaniu matury. Na razie niedaleko, bo tylko do Bytowa, ale i tak dostrzegł go już na przykład Jacek Magiera i dał mu właśnie szansę debiutu w reprezentacji Polski do lat 21.

Robak może liczyć na wsparcie Przemysława Kity, ostatnio lepszego niż przed kontuzją na początku sezonu, który rozpoczął się dla niego od gola strzelonego właśnie Bytovii w meczu przegranym przez Widzew 1:2.

Widzew zagra z Bytovią po raz czwarty w historii. Wszystkie trzy poprzednie mecze wygrała Bytovia.