Oburzenie w Zabrzu na sędziego z wozu VAR

 

Nie chodzi już tylko o Pawła Raczkowskiego, który w ostatnim czasie po raz kolejny dał się zabrzanom we znaki. Przypomnijmy, że w niedzielnym spotkaniu z ŁKS nie uznał zabrzanom dwóch bramek i nie dopatrzył się faulu Adriana Klimczaka na Michale Koju. Wszystko działo się w końcówce spotkania. Po meczu niektórzy z co bardziej krewkich kibiców Górnika próbowali dostać się do opuszczających murawę sędziów, ale stanowcza interwencja służb porządkowych zapobiegła niekontrolowanym wydarzeniom.

W stadionowym tunelu sędzia Raczkowski uśmiechał się tylko, a obok niego szedł Tomasz Musiał, odpowiedzialny w niedzielę za VAR. W Zabrzu mają sporo pretensje o to, że właśnie ten sędzia siedział z monitorem. Dlaczego? Ano dlatego, że Tomasz Musiał jest bratem Macieja Musiała, który jest przecież drugim trenerem ŁKS, pomagając w prowadzeniu zespołu Kazimierzowi Moskalowi. – Jak w takiej sytuacji ma podejmować obiektywne decyzje? – pytają retorycznie w zabrzańskim klubie.

Można dyskutować co do nieuznanego gola Michała Koja i wcześniej faulu Piotra Krawczyka na Arkadiuszu Malarzu, ale wiele wątpliwości budzi sytuacja z 76 minuty, kiedy to w wyskoku do piłki łokciem zahaczany przez Klimczaka był wspominany Koj. Piłkarz Górnika nie ma wątpliwości, jaka powinna być decyzja arbitra. – Faul był ewidentny. Wygrałem pozycję, zostałem podparty i nie mogłem normalnie wyskoczyć do piłki i jej uderzyć. Dla mnie była to ewidentna jedenastka – nie ma wątpliwości obrońca Górnika.

Tymczasem w spornej sytuacji Raczkowski w ogóle z VAR-u nie korzystał. Mógłby to zrobić, gdyby był sygnał od sędziego odpowiedzialnego za wideo rejestrację, w tym wypadku Tomasza Musiała. Takiego sygnału arbiter z Warszawy jednak nie otrzymał.

Próbowaliśmy o wszystko zapytać odpowiedzialnego za obsadę sędziowską Zbigniewa Przesmyckiego. Przewodniczący Kolegium Sędziów PZPN nie miał jednak czasu na rozmowę… – Sędzia Musiał był też wyznaczony do prowadzenia meczu Pogoń – ŁKS i nikt jakoś nie zgłaszał zastrzeżeń – rzucił tylko krótko do słuchawki.

Pytany przez nas o ocenę kontrowersyjnych sytuacji Marcin Brosz powiedział z kolei. – Po to wprowadzamy pewne rozwiązania, żeby wszystko dobrze funkcjonowało. W ferworze meczu ciężki mi wszystko oceniać. My wiadomo, chcielibyśmy jak najlepiej dla swojego zespołu. Są jednak sędziowie, jest VAR i tego się trzymajmy – odpowiedział spokojnie szkoleniowiec Górnika.

Zabrzanie mogą mieć pretensje do sędziów i siedzącego za VAR Tomasza Musiała, ale muszą też wyciągnąć wnioski ze zremisowanego spotkania z ŁKS i wcześniejszych gier. Cztery remisy w sześciu ostatnich grach, to nie jest wynik na miarę oczekiwań kibiców czy szkoleniowców, a i sami piłkarze mają świadomość, że powinno być lepiej. Okazja do przełamania i do pierwszego zwycięstwa po dwóch miesiącach już w sobotę. Rywalem „górników” na wyjeździe będzie Lechia Gdańsk.

Na zdjęciu: Jedna z kontrowersyjnych sytuacji w meczu Górnik – ŁKS. Sędzia Paweł Raczkowski nie uznaje trafienia Michała Koja (drugi z prawej).