Od A do Z, czyli alfabet Igora Angulo

Jaki jest najskuteczniejszy napastnik na polskich boiskach od lata 2016 roku, który trafia raz za razem i za moment będzie w dziesiątce najskuteczniejszych snajperów w historii Górnika? Oto Igor Angulo od A do Z.

A jak Athletic

To klub unikalny na skalę światową, w którym grają wyłącznie piłkarze z Kraju Basków. Można powiedzieć, że jesteśmy jak rodzina. Wszyscy się znamy, pochodzimy z tego samego regionu. Dla kibiców to też ważna sprawa, bo mocno identyfikują się z graczami, z których wszyscy pochodzą z ich terenu. Znają ich dobrze, bo albo mieszkają niedaleko siebie, albo ktoś z nich pracuje z kimś z rodziny zawodnika, albo razem się uczą. To tworzy szczególną więź, między piłkarzami, kibicami, dziennikarzami. Jako początkujący piłkarz nie miałem jakiś idoli. Zawsze byli nimi ci z Athletic, z klubu z którego pochodzę i z którym się tak mocno utożsamiam. Jednym z takich piłkarzy był świetny Julen Guerrero. Potem, kiedy już kończył karierę miałem okazję z nim grać. To było naprawdę coś!

B jak Bilbao

To za czym najbardziej tęsknię będąc tutaj w Polsce w Zabrzu, to plaża. Lubię po niej pospacerować. Kiedy jestem na miejscu, to spędzam tam sporo czasu. Zapach morza, przestrzeń, to coś co lubię i za czym tęsknię. To dla mnie szczególna rzecz w Bilbao. Pogoda może nie jest tak taka, jak na południu Hiszpanii, ale za to jest rodzina, przyjaciele, znajomi.

Lubię wracać do domu na święta. Wtedy jest też czas, żeby udać się na stadion San Mames. Mam wielu kolegów, z którymi grałem, więc nie ma problemu z tym, żeby zorganizować bilety i udać się wspólnie na ligowy mecz. Jak mówię, Athletic jest jak wielka rodzina.

C jak Cannes

Występowałem tam w sezonie 2006/07. Grali wtedy na zapleczu Ligue 1. Poszedłem tam z Athletic na wypożyczenie. Nie miałem wtedy dobrego okresu w rezerwach Bilbao, więc stwierdziłem, że przejście do zagranicznego klubu może mi coś dać. Dyrektorem sportowym był tam były trener Athletic Luis Fernandez. Znał mnie, więc tym bardziej zdecydowałem się na taki ruch. To był dla mnie udany sezon. Szkoleniowcem był Michael Dussuyer. Niezły trener, dodatkowo na miejscu był Luis Fernandez. Nie było łatwo pierwszy raz za granicą, byłem młody, ale dzięki takim ludziom wokół jak Fernandez dałem radę.

D jak Danok Bat

Zacząłem tam treningi w wieku 8 lat. To klub, który specjalizuje się z pracy z młodymi zawodnikami, już nawet kilkulatkami. Zaczynają od 5 lat, a potem zostają tam do okresu, jak mają 12 czy 13 lat. Tam swoją przygodę z piłką zaczynało wielu zawodników, którzy potem dobrze radzili sobie na ligowych boiskach w Hiszpanii, jak Bolo, Lopez, Merino, Exposito. Większość, jak choćby ja, trafia potem do Athletic Bilbao. Oba kluby współpracują zresztą ze sobą. Ja spędziłem tam dwa lata. Jak byłem dziesięciolatkiem, to trafiłem do Athletic.

E jak Ecija

Po tym jak odszedłem z Athletic, to trafiłem do grającej w Segunda B czyli na trzecim poziomie rozgrywkowym klubu Ecija Balompie. Właścicielem był tam Bask, a w klubie byli zawodnicy Athletic, jak choćby Robero Rios. Podpisałem dwuletni kontrakt, szło mi jednak na tyle dobrze (15 bramek w ligowych rozgrywkach przez półtora roku – przyp. red.), że zgłosiła się grająca w Segunda Division Numancia, z którą podpisałem potem 2,5 letni kontrakt.

G jak gole

Kiedy przychodziłem do Polski to nie liczyłem, że będę tak skuteczny i zdobędę tyle bramek. Sam zadaję sobie pytanie skąd się to bierze? Tutaj muszę powiedzieć, że słowa uznania dla trenera Marcina Brosza. Czuję się w Górniku bardzo pewnie, to sprawia, że napastnikowi łatwiej grać, łatwiej zdobywać bramki. Do tego pomagają koledzy z drużyny, którzy starają się na boisku jak mogą. W Zabrzu odnalazłem swoje miejsce. Nigdzie podczas swojej futbolowej kariery nie czułem się, tak jak tutaj. Trener Brosz, fani na trybunach, koledzy z zespołu, którzy tak mi ufają. Taki splot okoliczności sprawia, że idzie tak dobrze. Ciężko we współczesnym piłkarskim świecie znaleźć takie miejsce. Kiedy podpisywałem dwuletni kontrakt, to nie miałem jakiś określonych oczekiwań. Wiadomo, chciałem grać, chciałem pomóc drużynie, jak zawsze gdzie jestem, ale nie oczekiwałem, że wszystko się tak potoczy.

H jak Heynckes

Słynny Jupp Heynckes to szkoleniowiec, który dał mi szansę debiutu w lidze hiszpańskiej w pierwszym zespole mojego Athletic. Byłem wtedy nastolatkiem. Jako trener był bardzo rygorystyczny i surowy. Tak było zarówno jeśli chodzi o zachowanie, jak też i treningi. Kiedy trafiłem do kadry pierwszej drużyny w styczniu 2003 roku, to miałem możliwość zajęć z nim przez kolejne pół roku. Razem ze mną w pierwszej drużynie znalazła się wtedy grupa czterech, pięciu takich zawodników jak ja. Dawał nam szansę, chciał pomóc. Praca z nim to było dobre doświadczenie.

I jak Irun

Po nieudanym pobycie w Numancii przeniosłem się do Realu Irun. Irun to miasto na północy Hiszpanii w Kraju Basków, niedaleko Bilbao. Chciałem się wtedy znaleźć bliżej domu, więc zdecydowałem się na przenosiny do miejsca, skąd pochodzę. To była Segunda B. Tam odzyskałem pewność siebie, grałem i zdobywałem bramki, będąc przez dwa sezony najlepszym snajperem zespołu.

K jak kibice

Czy coś mnie w Polsce zaskoczyło? Pasja z jaką fani przeżywają piłkarskie mecze. W Grecji jest ona na wysokim poziomie, ale tutaj jeszcze bardziej to czuć. Lubię grać w takiej atmosferze, to sprawia, że czujesz się naprawdę świetnie wybiegając na boisko. Kibice są za tobą, wspierają cię. To jest naprawdę coś, co doceniam!

K jak król strzelców

Przed tym zanim zostałem królem strzelców I ligi w Górniku w poprzednim sezonie, to nie udało mi się zostać najlepszym strzelcem w ligowych rozgrywkach. Od momentu gry w Realu Irun, jestem zawsze najskuteczniejszym w drużynie, w której przychodzi mi występować, ale królem strzelców nie byłem. W Zabrzu udało mi się to pierwszy raz. Czy myślę o tym by być królem strzelców i teraz? Zawsze na pierwszym miejscu stawiam dobro zespołu. Jasne, kiedy jest koniec sezonu, to sprawdzasz liczbę bramek, ale najważniejszy jest wynik drużyny, w której występujesz . Na zakończenie gali poprzedniego sezonu rozmawiałem z Carlitosem, który wyprzedził mnie w wyścigu po koronę najskuteczniejszego strzelca ekstraklasy. Powiedział, że zamieniłby swoje bramki na to, żeby z Wisłą Kraków, gdzie wtedy grał, wystąpić w Lidze Europy. Nie udało mu się to, a nam tak. Dlatego jeśli chodzi o zdobyte gole, to mogę być drugi, trzeci czy czwarty, byleby drużyna w której gram osiągała dobre rezultaty.

L jak La Liga

Miałem 19 lat. To było coś niesamowitego, nie do opowiedzenia, kiedy zadebiutowałem w Primera Division. Zagrałem pięć minut w spotkaniu przeciwko Celcie Vigo. Było to 23 marca 2003 roku. Dla mnie spełnienie marzeń. Młodych chłopak z Bilbao dostaje szansę w pierwszym zespole i gra ze swoimi idolami. Wspaniała rzecz!

M jak menedżerowie

Współpracuję z nimi na tej zasadzie, że finalizujemy umowę z klubem, biorą swoją prowizję i się rozchodzimy. Tak też było w przypadku Marcina Matuszewskiego. Skontaktował się ze mną i poinformował o możliwości gry w Górnik. Było już wtedy późno, to był sierpień 2016. Przyjechałem, podpisałem kontrakt i tyle. Potem jeszcze, kiedy przedłużałem swoja umowę z zabrzanami, to kontaktowaliśmy się ponownie. Wszystkie pozostałe sprawy załatwiam sam.

M jak Marcin Brosz

Najlepszy trener z jakim przyszło mi pracować w mojej karierze. Miałem ich wielu, ale nie takiego jak on. Wyciągnął ze mnie to co mam najlepszego, to co potrafię robić. Wiedział, jak to osiągnąć. To jego zasługa, że w Górniku idzie mi tak dobrze.

N jak Numancia

Miałem spore oczekiwania przechodząc do CD Numancia. Pobyt tam nie był jednak dla mnie udany. Mało grałem. Było tam wtedy dwóch szkoleniowców Arconada i Unzue. Ten pierwszy był bratem słynnego hiszpańskiego bramkarza Luisa Arconady. Na początku z zespołem pracował Arconada, a potem Unzue, znany następnie z pracy z Guardiolą. Nie ufali mi zbytnio, nie dawali szansy na granie, a jak nie występowałem, to nie było goli. Musiałem więc stamtąd odejść.

P jak Paralimni i Platanias

Po udanym okresie w Realu Irun chciałem spróbować czegoś innego, stąd zdecydowałem się na kolejny zagraniczny wyjazd. To było kolejny krok w piłkarskiej karierze. Miałem już wprawdzie za sobą doświadczenie gry we Francji, ale wyjazd na Cypr, to było coś innego. Zresztą miałem już wtedy 29 lat. W Hiszpanii, po tym jak większość czasu grałem w Segunda B, wiele bym już nie zwojował. Pomyślałem, że trzeba coś zmienić. W sierpniu 2013 skontaktowali się ze mną ludzie z Enosis Paralimni. Byli już tam zawodnicy z Hiszpanii, więc stwierdziłem czemu nie spróbować. To była dobra decyzja. Podpisałem roczny kontrakt. Choć zdobyłem tam kilka bramek, to spadliśmy z cypryjskiej ekstraklasy. Chcieli, żeby dalej tam grał, ale występy na zapleczu tamtejszej najwyższej klasy rozgrywkowej nie interesowały mnie.

Po okresie gry na Cyprze przeniosłem się do Grecji. W drugim sezonie grałem tam w FC Platanias. Zdobyłem tam dziewięć bramek, będąc najskuteczniejszym zawodnikiem drużyny, ale po sezonie zdecydowałem się na odejście.

P jak przyszłość

W styczniu kończę 35 lat, ale nie odczuwam tego, że jestem blisko końca swojej kariery. Czuję się w tej chwili, jakbym był w szczytowym momencie swojej zawodowej kariery. Mam jeszcze przez 1,5 roku ważny kontrakt z Górnikiem i nie tyle, że chcę go dokończyć, ale nawet przedłużyć, a jak nie to grać dalej gdzieś indziej. Najlepiej oczywiście zostać dla mnie w Zabrzu jak najdłużej, bo świetnie się tutaj czuje i tak dobrze mi idzie. Czuję się rewelacyjnie fizycznie, psychicznie, jestem w dobrej formie, więc w ogóle nie odczuwam, że koniec mojej gry jest blisko.

R jak rozczarowanie

Kiedy Athletic podjęło decyzję o tym, że nie przedłuża ze mną kontraktu, to był to dla mnie jeden z najgorszych momentów w karierze. Myślałem, że to koniec, że wszystko się skończyło. Byłem tak wychowany, że był Athletic i nic więcej. Kiedy tam zadebiutowałem w pierwszym zespole, to w prasie było sporo artykułów na mój temat, że zapowiadam się może nie na gwiazdę, ale na bardzo dobrego piłkarza. Dlatego później ciężko przeżyłem odejście z Athletic. To było dla mnie duże niepowodzenie.

Teraz, kiedy mam 34 lata i grę w wielu klubach, także zagranicznych patrzę na to inaczej. Wtedy jednak było to dla mnie jak koniec świata. Trafiłem tam przecież jako dziesięciolatek, a byłem do okresu kiedy miałem 23, 24 lata, a więc był to szmat czasu. Tam się uczyłem wszystkiego, tam wychowywałem, wszystko co zyskałem, to dzięki Athletic.

S jak Smyrnis

Po wyjeździe z Cypru pojawiła się propozycja gry z grającego na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej w Grecji Apollonu Smyrnis. Zdobyłem tam sporo bramek, do awansu zabrakło nam dwóch punktów.

W jak wsparcie

Z Argi Romaną jesteśmy razem od 3,5 roku. Jesteśmy ze sobą od momentu, kiedy byłem jeszcze w Grecji. Jest dla mnie bardzo ważna.

Igor z Argi Romana. Fot. Michał Chwieduk/400mm

Jeśli masz u boku bliska ci osobę, na której pomoc i wsparcie możesz liczyć, a tak jest w przypadku Argi, to przekłada się to potem na twoją grę, na to jak funkcjonujesz. To też dzięki niej jestem w takiej dyspozycji i tak idzie mi w Górniku.

V jak Valverde

Po tym, jak zadebiutowałem w pierwszym zespole Athletic wiosną 2003 roku, to potem trafiłem do drugiego zespołu. Jesienią 2004 roku ponownie byłem w kadrze pierwszej drużyny. Szansę dał mi Ernesto Valverde, były napastnik m.in. Barcelony, gdzie grał z Linekerem. Był innym typem szkoleniowca niż np. Heynckes. Valverdy był bliżej zawodników. To była inna osobowość niż niemiecki szkoleniowiec. Dużo rozmawiał z piłkarzami, chciał jak najwięcej wiedzieć. Heynckes w tym względzie był zupełnie inny.

Z jak zaległości

Spotkałem się z nimi zarówno grając w Hiszpanii, na Cyprze jak i w Grecji. W Platanias zaległości płacowe w stosunku do piłkarzy wynosiły dwa miesiące. Gorzej było w Enosis, tam sięgały one pół roku wstecz. Pieniądze zostały wypłacone po roku czy dwóch, ale wiadomo trzeba było na wszystko czekać. Kiedy byłem w Grecji, to sytuacja ekonomiczna sprawiała, że nie było łatwo. Nie można robić przekazów zagranicznych czy są kłopoty z wybraniem pieniędzy z bankomatów, są limity. Nie było więc dla mnie dobrym rozwiązaniem, jako zawodowego piłkarze, zostanie tam i trzymanie wszystkiego na tamtejszym bankowym koncie. Wszystko z powodu kryzysu ekonomicznego. Dlatego zdecydowałem się na wyjazd z Grecji. Górnik był wtedy dla mnie najlepszą opcją.

Ż jak życie osobiste

Powiedziałbym, że jest nudne. Rano trening, a po południu odpoczynek i regeneracja. Nie mam już 20-lat, muszę więc więcej czasu spędzać na to, żeby dojść do siebie i być odpowiednio przygotowanym. Tak, że po treningach większość czasu spędzam w domu. Czytam, słucham muzyki, oglądam telewizję. Czytam książki o przygotowaniu mentalnym, poświęcone psychologicznemu przygotowaniu się do wysiłku, ale też piłkarskie biografie. Jedną z ostatnio przeczytanych, jest książka o Guardioli.