Odbicie od dna

Z ogromnym niedosytem wrócili do domów po niedzielnym meczu w Łęcznej piłkarze z Chorzowa. Ruch w starciu z Górnikiem miał wiele znakomitych okazji do zdobycia gola – Majewski, Słoma, Wojciechowski, Kulejewski czy Kowalski w sytuacji sam na sam z Sergiuszem Prusakiem, po raz kolejny jednak zabrakło „Niebieskim” zimnej krwi, by wpakować piłkę do siatki przeciwnika. Mecz dwóch spadkowiczów z ekstraklasy zakończył się więc wynikiem nierozstrzygnięty i był to trzeci z rzędu remis za kadencji trenera Dariusza Fornalaka.

Chcieli zwycięstwa

– Byliśmy świadkami przyzwoitego meczu na dobrym poziomie. Aż nie chce się wierzyć, że grały zespoły, które okupowały ostanie i przedostatnie miejsce w tabeli – kręcił głową trener Fornalak. – Przyjechaliśmy do Łęcznej po zwycięstwo i mieliśmy przez dużą część spotkania pełną kontrolę nad tym co się dzieje na boisku. O wyniku decydują jednak strzelone bramki, a my w kolejnym meczu, mimo wielu stworzonych sytuacji, a dzisiaj były to okazje tak czyste, że wydawało się, że nie można nie trafić do bramki, ale okazało się, że jednak można.

Ruch w ostatnich trzech kolejkach bardziej stracił sześć punktów niż zyskał trzy, a mimo to odbił się od pierwszoligowego dna, na którym pozostawał od inauguracyjnej pierwszoligowej kolejki, bo zaczynał rywalizację z pięcioma ujemnymi punktami (potem doszedł jeszcze jeden minus). Stało się to możliwie, bo inne zespoły z dołu tabeli grały „pod” Ruch, czyli przegrywały swoje mecze.

Kolejny młody, zdolny

– Wywieźliśmy z tego bardzo trudnego terenu punkt. Mam nadzieję, że dziewięć spotkań jakie pozostały do końca rozgrywek wystarczą, by prezentując ten poziom gry i poprawiając skuteczność, utrzymać pierwszą ligę dla Chorzowa – podkreślił szkoleniowiec „Niebieskich” zwracając uwagę na jeszcze jeden pozytywny aspekt niedzielnego mecz obok coraz lepszej gry. Chodzi o debiutancki występ w podstawowym składzie 18-letniego Bartłomieja Kulejewskiego, który zagrał w miejsce pauzującego za kartki doświadczonego Marcina Kowalczyka.

– To nasza kolejna zdobycz nas. Kolejny młody chłopak. Zapytałem go przed meczem, czy chce grać? Był bardzo chętny, a my przed spotkaniem nie wiedzieliśmy, czy poradzi sobie w sytuacji, w której musi zastąpić Kowalczyka. Miał trudny początek, dostał szybko kartkę, ale jestem pełen podziwu, że utrzymał nerwy na wodzy. Druga połowa w jego wykonaniu była bardzo dobra. Nie będziemy mieli żadnych problemów, żeby w przyszłości wystawić go do gry – zapewnił szkoleniowiec „Niebieskich”.