Odbili się od dna, ale koszty ogromne

Ostatnie tygodnie nie były najlepsze dla Włókniarza. Fatalne wyniki zespołu, połączone z nieudolnym przygotowaniem toru i zawieszeniem jego licencji, walkowerem dla Stali Gorzów oraz rezygnacją Marka Cieślaka sprawiły, że Lwy stały się obiektem kpin całego środowiska.


Sytuacja powoli się jednak normalizuje. Nowym trenerem został Piotr Świderski, który z marszu wygrał swój pierwszy mecz na trudnym terenie w Lublinie. Awaria wodociągów, która miała wielki wpływ na przygotowanie toru została opanowana, choć koszty naprawy oraz potencjalnego rachunku za wodę będą gigantyczne. Najważniejsze jest jednak to, że Włókniarz ponownie otrzymał licencję na tor, a dzięki dobrej jeździe przeciwko Motorowi ma nadal szansę na play-offy.

28 tysięcy metrów sześciennych problemu

Przed meczem ze Stalą Gorzów prezes klubu, Michał Świącik postanowił przebudować owal. Miał on być taki, do jakiego przyzwyczaili się kibice, a na tor przy Olsztyńskiej ponownie miały wrócić emocje. Zmiany, jakie wraz z toromistrzem na niego wprowadził doprowadziły do katastrofy. Zamiast wielkiego ścigania było wielkie rozczarowanie. Zawody odwołano, a kilka dni później przyznano walkower gorzowianom. W ten sposób Włókniarz stracił punkty, licencję na tor oraz sporo pieniędzy.

Wina jednak nie leżała tylko po stronie prezesa i toromistrza. Swoje trzy grosze dołożyła pogoda i awaria wodociągów. Gdyby nie ona, to prawdopodobnie tor byłby gotowy do zawodów. Awaria prawdopodobnie nastąpiła na początku tygodnia, przed zawodami ze Stalą, kiedy nad Częstochową przeszła ogromna ulewa, która podtopiła między innymi park maszyn.

Od tego czasu, aż do wtorku kiedy problem udało się wykryć wyciekło około 28 tysięcy metrów sześciennych wody. Koszt naprawy, jak i zapłaty za wodę (o ile klub zostanie do tego zobligowany) może sięgać 200 tysięcy złotych. Wliczając do tego karę za walkower, to z kasy klubu może wypłynąć wraz z wodą około pół miliona złotych.

Nadzieje są spore

Mimo tych problemów w Częstochowie patrzą ze sporymi nadziejami w przyszłość. Zastąpienie Marka Cieślaka przez Piotra Świderskiego okazała się strzałem w 10. Już w pierwszym meczu, po dokonaniu kilku roszad w składzie Włókniarz odniósł pierwsze od pięciu spotkań zwycięstwo. I to na torze, na którym Lwy nie wygrały od wielu lat. Oczywiście, nie można popaść w hurraoptymizm i wieścić pewne wejście Włókniarza do play-offów.

Do końca sezonu jeszcze dwa spotkania – z spadkowiczem z Rybnika oraz mistrzem z Leszna. Jednak pojedynek w Lublinie pokazał, że dobrze funkcjonujący zespół może wygrać. Szczególnie warto docenić Jasona Doyla. Zawodnik, który w przeciągu tego sezonu miał ogromne problemu z odnalezieniem się na torze w końcu pokazuje się z dobrej strony.

Możliwe, że wpływ na poprawę jego dyspozycji miał fakt, że ruszyła liga szwedzka. Doyle reprezentuje w niej barwy Vastervik Speedway, choć w ostatniej kolejce nie wyjechał na tor. Mimo to dodatkowe spotkania sprawiają, że Australijczyk odżywa, a w decydującej fazie sezonu może mieć to kolosalny wpływ na miejsce Włókniarza na koniec sezonu zasadniczego.

Fot. Kamil Woldański/PressFocus