„Odczarowana” bramka, ale…

 

Piłkarze GKS-u 1962 Jastrzębie nie mają szczęścia w potyczkach ligowych z zespołem Puszczy Niepołomice. Wcześniej trzykrotnie zmierzyli się z ekipą trenera Tomasza Tułacza i zdołali w nich wywalczyć zaledwie jeden punkt! Mało tego, ani razu nie udało im się zmusić do kapitulacji bramkarza rywali. Patryk Skórecki nie wykorzystał nawet rzutu karnego, bo jego sygnalizowany strzał z 11 metrów obronił Miłosz Mleczko (obecnie w Lechu Poznań). We wtorkowym spotkaniu bramka zespołu z Niepołomic została „odczarowana”, lecz nie wystarczyło to podopiecznym Jarosława Skrobacza do zainkasowania kompletu punktów.

Mecz nie był wstrząsającym spektaklem piłkarskim, momentami wręcz nudnym widowiskiem. W I połowie wartymi odnotowania były strzały z dystansu Łukasza Szczepaniaka (11 min) i Damiana Tronta (13 min), lecz nie były one na tyle precyzyjne, by bramkarze mieli kłopoty z ich obroną.

No i akcja z 43 minuty, gdy gospodarze przeprowadzili wręcz wzorową kontrę. Farid Ali przebiegł z piłką kilkadziesiąt metrów, podał do Jakuba Wróbla, który idealnie obsłużył Marka Mroza. 20-letni pomocnik GKS podciągnął futbolówkę kilka metrów i płaskim uderzeniem zza pola karnego zmusił do kapitulacji Karola Niemczyckiego. Był to pierwszy gol tego zawodnika dla drużyny z Jastrzębia. W 45 min niewiele brakowało, by po główce Tronta piłka po raz drugi zatrzepotała w siatce Puszczy.

Wydawało się, że jastrzębianie mają wszystkie atuty w ręku, ale to goście po przerwie sprawiali lepsze wrażenie i groźniej atakowali. W 63 i 65 minucie dwukrotnie próbował szczęścia strzałami z dystansu Hubert Tomalski, ale Mariusz Pawełek był na posterunku. Zmiany dokonane przez trenera Puszczy Tomasza Tułacza dodały jeszcze jakości jego drużynie i pod bramką gospodarzy było coraz goręcej. W 74 min po zagraniu Bartosza Żurka piłka trafiła w Jose Embalo i wpadła do bramki GKS-u. Był to 5. gol napastnika Puszczy w bieżących rozgrywkach.

W 82 min w dogodnej sytuacji Dawid Gojny (uderzał słabszą, prawą nogą) przeniósł piłkę nad poprzeczką. Piłkę meczową miał jednak w 85 minucie Jakub Bąk. Pozostawiony bez opieki napastnik gości z kilku metrów… podał piłkę Pawełkowi, zaprzepaszczając okazję do zdobycia kompletu punktów.

 

GKS 1962 Jastrzębie – Puszcza Niepołomice 1:1 (1:0)

1:0 – Mróz, 43 min, 1:1 – Embalo, 74 min.

GKS 1962: Pawełek – Kulawiak, Bojdys, Szymura, Gojny – Ali, Norkowski, Mróz (79. K. Adamek), Jadach (72. Szczęch) – Tront – J. Wróbel. Trener Jarosław SKROBACZ.

PUSZCZA: Niemczycki – Bartków, Stępień, Stawarczyk, Mikołajczyk – Szczepaniak (70. Embalo), Uwakwe, Stefanik (66. Serafin), Kotwica, Żurek – Tomalski (84. J. Bąk). Trener Tomasz TUŁACZ

Sędziował Piotr Urban (Warszawa). Widzów: 1354. Żółte kartki: Szymura – Uwakwe, Żurek.
Piłkarz meczu Longinus UWAKWE.

 

Na zdjęciu: Marek Mróz cieszył się ze zdobycia pierwszego gola w barwach GKS-u 1962 Jastrzębie. Nie wystarczył on jednak jego drużynie do zwycięstwa.

GŁOS TRENERÓW

Tomasz TUŁACZ: – Zagraliśmy dobry mecz, mieliśmy pomysł jak przeciwstawić się groźnemu rywalowi, który odbiera punkty wielu mocnym zespołom i jest w czołówce tabeli. Szkoda, że w I połowie w sytuacji, w której mogliśmy zdobyć bramkę, od razu ją straciliśmy. Wyjście na zblokowanie strzału było zbyt późne i – niestety – przegrywaliśmy. Ale cieszę się, ze zespół pozytywnie zareagował i wyrównał. Trzeba też powiedzieć, że mieliśmy doskonałą sytuację na 2:1 i nie wykorzystaliśmy jej. Ten remis przyjmuję jako zdobycz, bo bardzo ciężko podnosi się zespół po porażkach u siebie. Ja to robię praktycznie co drugi tydzień.

Jarosław SKROBACZ: – Na pewno nasze oczekiwania były większe i apetyty na zwycięstwo były ogromne. Na boisku jednak zawsze jest przeciwnik, który ma swoje cele i założenia i je realizuje. Zespół Puszczy na wyjazdach gra bardzo dobrze, do tej pory przegrali tylko jeden mecz. Mieliśmy nadzieję, że będziemy drugim zespołem, który z nimi wygra, ale nie udało się. To nie był zbyt fajny mecz, to nie była dobra reklama futbolu w pierwszoligowym wydaniu. Przeważyła taktyka, chociaż trudno się temu dziwić. My dzisiaj nie byliśmy sobą, po ciężkim sobotnim meczu z Tychami nie zdążyliśmy się do końca zregenerować. Brakowało nam dynamiki na pierwszych metrach. O ile wybiegaliśmy ten mecz do końca i pod kątem wytrzymałości ogólnej było przyzwoicie, to zabrakło nam dynamiki. Ponadto brakowało jakości w rozegraniu i dokładności. To wszystko się po prostu nawarstwiło.