Oddech ulgi

W Zabrzu trochę spokoju po wygranej w Mielcu. Jedno zwycięstwo nie załatwia jednak sprawy.


Drużyna prowadzona przez Bartoscha Gaula w ostatnim czasie miała fatalną serię. Nie wygrała sześciu kolejnych ligowych spotkań i dryfowała w kierunku spadkowego miejsca.

Nowi się pokazali

Początek niedzielnego meczu ze Stalą również nie napawał optymizmem. Gdyby nie dobra czy bardzo dobra postawa w bramce Daniela Bielicy, to gospodarze spokojnie mogli prowadzić. Najlepszy wiosną zawodnik Górnika, który zaczyna wyrastać na czołowego golkipera ekstraklasy skutecznymi interwencjami pomagał jak mógł swoje drużynie, która szczególnie z przodu była mało groźna. Niewidoczny był najlepszy strzelec zespołu Szymon Włodarczyk. Słabszy okres przechodzi Lukas Podolski. Gdzie są inni napastnicy górniczego zespołu? W sobotę grali w rezerwach z KS Myszków w wygranym 8:2 sparingu rezerw. Trzy gole w tym spotkaniu strzelił najskuteczniejszy w zimowych sparingach Piotr Krawczyk, a jednego Amadej Marosa. Słoweniec po tym, jak trafi do Górnika latem, to w lidze nazbierał raptem 112 minut. W niedzielę ani jednego, ani drugiego nie było oczywiście w meczowej kadrze.

Znaleźli się za to w niej pozyskani w ostatnich dniach Japończyk Daisuke Yokota oraz reprezentant Curacao Anthony van den Hurk. I obaj trzeba powiedzieć, że pokazali się z dobrej strony będący tymi, plus może jeszcze Robert Dadok, który na „swoich” śmieciach w Mielcu, gdzie przecież przez 1,5 roku wstępował, napędzali ataki swojej jedenastki. Japończyk w pierwszym fragmencie spotkania trafił w poprzeczkę. Z kolei van den Hurk po pojawieniu się na boisku w II połowie przesądził o losach rywalizacji, zdobywając gola po koszmarnym błędzie popełnionym przez bramkarza „stalówki” Bartosza Mrozka.

Potem wychowanek PSV Eindhoven trafił jeszcze raz, ale fatalnie prowadzący mecz w niedzielę Damian Sylwestrzak gola nie uznał, dopatrując się – w tym akurat wypadku zasadnie – pozycji spalonej.

Do pierwszego gola

Co mówił na pomeczowej konferencji trener „górników” Bartosch Gaul? – Najważniejszym podsumowaniem meczu jest, że bardzo się cieszymy ze zdobycia trzech punktów. Łatwo jest bowiem wytrenować schematy taktyczne, zachowanie na boisku piłkarzy. Zupełnie inaczej jest z psychiką zawodników, tym co mają w głowach. To był trudny mecz. W pierwszych 10, 15 minutach było widać jak groźna jest Stal przy wykonywaniu stałych elementów gry. My jednak też mieliśmy swoje sytuacje do zdobycia gola i ta pierwsza połowa zrobiła się niezłym widowiskiem. W drugiej połowie wyglądało to w ten sposób, że kto pierwszy zdobędzie gola ten wygra – podsumował trener Górnika. Dla zabrzan wygrana w Mielcu była pierwszą w lidze od 5 listopada zeszłego roku, kiedy to po efektownym meczu udało się pokonać Pogoń w Szczecinie 4:1. Teraz przed zabrzanami Legia, najlepiej razem z Rakowem punktujący zespół wiosną (11 punktów w 5 meczach) i wiadomo, że przy Roosevelta, gdzie Górnik wygrał w tym sezonie ledwie dwa razy, łatwo nie będzie. Potem mecz z dołującymi Jagiellonią i Wisłą z Płocka i też trzeba będzie walczyć, jak w Mielcu.

Plusem meczu ze Stalą jest to, że do grania po prawie półrocznej przerwie spowodowanej kontuzją wrócił lider formacji defensywnej Rafał Janicki. W kolejnych meczach i w walce o utrzymanie się w ekstraklasie jego doświadczenie może się okazać bezcenne.


„Banik – Górnik day”

Świetna transgraniczna współpraca na linii Górnik Zabrze – Banik Ostrava czyli dwóch czołowych i utytułowanych klubów z Górnego Śląska po jego jednej i drugiej stronie granicy. W zeszłym roku oba kluby mierzyły się ze sobą w przeciągu jednego dnia w Zabrzu w kilkunastu kategoriach wiekowych. W sobotę ta rywalizacja przeniosła się do Ostrawy, gdzie rywalizowały ze sobą drużyny od U8 do rezerw. Te zremisowały w bezpośrednim starciu 2:2. Łącznie rozegrano aż 12 bezpośrednich meczów! Tutaj dodajmy, że banik to po czesku nic innego jak górnik.


Na zdjęciu: W akcji na pierwszym planie nowy nabytek zabrzan Daisuke Yokota.

Fot. Marta Badowska/PressFocus