Oddzielić grubą kreską

Kontrowersyjny rzut karny w doliczonym czasie gry środkowego meczu Ligi Mistrzów pomiędzy Realem a Juventusem i czerwona kartka dla Gianluigiego Buffona wywołały sporo dyskusji. Ktoś może się zastanawiać co to ma wspólnego z Piastem? Bramkarz Jakub Szmatuła swego czasu na naszych łamach przyznał, że włoski golkiper jest dla niego wzorem. Zachowanie Buffona w Madrycie od razu przywiodło wydarzenia z jesiennych derbów w Zabrzu, gdzie Szmatuła także otrzymał czerwoną kartkę. – Bardzo podobnie to wyglądało. Też końcówka meczu, choć w przeciwieństwie do nas, karny chyba jednak był. Buffon dostał czerwoną kartkę od razu, nie zapanował nad emocjami. Gdy sędzia wyciągał kartonik to Włoch miał wyraz twarzy niemal identyczny jak ja w Zabrzu. Jak widać na każdym poziomie też trudno zapanować nad nerwami – uśmiecha się Jakub Szmatuła, który szybko poważnieje. – Obyśmy takich emocji nie musieli przeżywać w grupie mistrzowskiej. Oby ostatni mecz sezonu z Bruk-Betem był o nic. Sami sobie zgotowaliśmy taki los, że mamy 4 mecze na wyjeździe – wzdycha doświadczony bramkarz Piasta. – Tych punktów straciliśmy na własne życzenie co niemiara. Spokojnie mogliśmy być w miejscu drużyn Cracovii czy Arki, które mają niemal pewne utrzymanie. Nie ma jednak co gdybać, bo można sobie liczyć, ale nic to nie zmienić. Bylibyśmy wyżej, ale nie jesteśmy. Tego nie ma i trzeba oddzielić przeszłość grubą kreską i zakasać rękawy. Walczymy o jak największą zdobycz punktową w grupie spadkowej i tylko to się liczy – dodaje 37-latek.

Sędziowie też winni

W ostatnim meczu z Bruk-Bet Termaliką Nieciecza Szmatuła robił wszystko, żeby to jednak gliwiczanie zgarnęli trzy punkty. Nawet jego świetna interwencja z końcówki spotkania, gdy zatrzymał Romana Gergela, nic nie dała. – Za chwilę dostaliśmy gola na 1:1 i skończyło się remisem – przyznaje bramkarz gliwiczan, który jednak zgadza się z opiniami, że Vladislavs Gutkovskis był na pozycji spalonej. – W pewnym momencie sędziemu sygnalizowałem to, ale sędzia boczny był według mnie spóźniony, bo on dopiero biegł, gdy padł gol, więc nie mógł tego tak dobrze dostrzec. Następną kwestią jest brak VAR-u, więc nie dało się tego nawet sprawdzić. Zremisowaliśmy wygrany mecz, choć w drugiej połowie nie ma co ukrywać, że graliśmy słabo. Zamiast strzelić drugiego gola cofnęliśmy się – opowiada Szmatuła.

Żarty się skończyły

Wiosna dla bramkarza Piasta ma dwa oblicza. Najpierw przez sześć spotkań był niepokonany w lidze i pobił swój życiowy rekord minut z czystym kontem, a w dwóch ostatnich meczach ligowych, z Wisłą Płock i Bruk-Betem wyciągał piłkę z sitaki w końcówkach meczów, co trzeba pamiętać było zmorą Piasta w pierwszej części obecnego sezonu. – Nie wiem z czego to się bierze. Nie potrafimy postawić kropki nad i, zamiast tego czekamy na końcowy gwizdek i to się źle kończy. Musimy zmienić podejście, bo tak być nie może. Mamy 7 spotkań i to będzie walka na całego, o życie. Żarty się skończyły, trzeba wyjść i orać, jak ja to mówię. Wynik jest zawsze sprawą otwartą, ale musimy dawać z siebie wszystko, nikt nie będzie miał do nikogo pretensji. Na pewno nie możemy wyjść na „lajcie”, jak to mówi młodzież i myśleć, że będzie co będzie. Wszyscy w szatni jesteśmy tego świadomi. Będzie dobrze, bo mamy zespół z charakterem – przyznaje golkiper gliwiczan. – Przed nami miesiąc prawdy. Bardzo byśmy chcieli, żeby ostatnie mecze były o nic. To tego jednak daleka droga i myślimy tylko o najbliższym spotkaniu z Cracovią – kończy Jakub Szmatuła.