Odmienne stany Odry Opole

Sęk jednak w tym, że jesienią, gdy Odra Opole okupowała miejsca w ścisłej czołówce tabeli, spotkania z jej udziałem długimi fragmentami oglądało się z dużym trudem, bo były mało atrakcyjne. W trzech ostatnich starciach z kolei, na tle kandydatów do awansu, niebiesko-czerwoni prezentowali naprawdę dobry futbol. Rywale – Wigry Suwałki (0:0), Stal Mielec (2:2) oraz Chrobry – każdorazowo mogli mówić o dużym szczęściu, że uratowali punkt.

– Jesteśmy zadowoleni. Zawodnicy pokazali charakter i serducho, dlatego skończyło się remisem. Drużyna Odry miała swoje sytuacje, mogliśmy przegrać, ale jestem zbudowany naszą postawą – przyznawał Grzegorz Niciński, trener głogowian.

Teraz można już tylko gdybać, ale gdyby tak Odra wygrała dwa z tych meczów, przy Oleskiej wciąż mogliby marzyć o awansie.

– Trzeci z rzędu zremisowaliśmy mecz, o którym można powiedzieć, że był wygrany. Jakieś fatum ciąży… Trudno powiedzieć, czy można to wytłumaczyć w racjonalny sposób. Jedno trzeba jednak zauważyć, abstrahując już od wyniku: zawodnicy po raz kolejny zostawili na boisku wszystko, co mają. Za to trzeba im podziękować. Z determinacją walczyli do samego końca, do ostatniej sekundy, o zmianę wyniku. Naprawdę zasługują na to zwycięstwo. Wierzę w to, że – niezależnie nawet od punktów – dla samej radości, satysfakcji, dla tych pięciu minut po końcowym gwizdku, ono przyjdzie. Nie spoczniemy, dopóki nie wygramy meczu, bo to może rozpocząć coś świeżego i nowego – zapewnił trener Mirosław Smyła.