Odra Opole. Czwarta setka „Kamyka”

Mateusz Kamiński dopiero drugi raz stanie naprzeciw zespołowi, w którym spędził ponad 10 sezonów i rozstał się w kiepskich okolicznościach. Dziś (godz. 18.00) Odra Opole, której jest kapitanem, podejmuje GKS Katowice.


Komplet dla Kamyka – takim, pewnie nader optymistycznym hasłem, Odra Opole reklamuje dzisiejszy mecz z katowicką GieKSą. „Mecz w Łęcznej był 300. występem na poziomie pierwszej ligi dla naszego kapitana Mateusza Kamińskiego Uczcijmy pięknie ten jubileusz wysoką frekwencją na meczu z GKS-em” – zachęca klub z Oleskiej 51.

Ponad 10 lat

Mateusz Kamiński rozpocznie dziś czwartą setkę występów na zapleczu ekstraklasy – w starciu z przeciwnikiem dla siebie niezwykle szczególnym. Zaczął przygodę z tym szczeblem wiosną 2009 roku, trafiając do Katowic z Polonii Bytom, w której u trenera Michała Probierza zagrał 2-krotnie w ekstraklasie. W GieKSie grał przez ponad 10 lat. Z jedną krótką przerwą: gdy Adam Nawałka „porwał” go ze sobą do Górnika Zabrze, z którym awansował co prawda do ekstraklasy, dokładając do tego małą cegiełkę w postaci 4 spotkań, ale nie było mu już dane tego sukcesu skonsumować, swoje zrobiły też problemy zdrowotne i po uporaniu się z nimi wrócił na Bukową.

Przeżył tu mnóstwo – czasy zupełnej biedy, bajdurzenia i szalonych wizji Ireneusza Króla, czas transformacji w miejską spółkę wiążący się ze statusem kandydata do awansu, przegrywane w nieprawdopodobnych okolicznościach walki o ekstraklasę, wreszcie szokujący spadek do II ligi.

Odszedł po Kamieniu

Funkcjonował tu aż u dziewięciu trenerów: począwszy od Nawałki, przez Rafała Góraka, Kazimierza Moskala, Artura Skowronka, Piotra Piekarczyka, Jerzego Brzęczka, Piotra Mandrysza, Jacka Paszulewicza, Dariusza Dudka, aż po – znów – Góraka. Nosił kapitańską opaskę, rozegrał ponad 200 ligowych meczów, mimo to dla wielu kibiców, sfrustrowanych kolejnymi nieudanymi szarżami na bramy ekstraklasy, był symbolem tego złego okresu i „cieszył” się renomą niemal odwrotnie proporcjonalną do stażu w drużynie.

Cokolwiek się działo, stoper utrzymywał się na powierzchni, ale jak nietypowy był ten jego pobyt w GieKSie, tak nietypowo się zakończył. Po spadku w 2019 roku miał zostać w zespole, przygotowywał się do sezonu II ligi, a wyleciał z niego po tym, jak przedłużył się jeden z wieczorów na zgrupowaniu w Kamieniu – nie sam, bo wraz z Bartłomiejem Poczobutem, Mateuszem Mączyńskim i Adrianem Frańczakiem. Trzeba przyznać, że rozstanie z tym kwartetem było wtedy na rękę zarówno klubowi, jak i oczekujących odświeżenia szatni kibicom.

Już piąty sezon

W ten sposób, bez kwiatów, pamiątkowej koszulki i braw z „Blaszoka”, Kamiński rozstał się z GieKSą, a trafił najlepiej, jak chyba można było: do Odry, pierwszoligowej, czyli po prostu wyżej wtedy notowanej, no i będącej przecież klubem nr 1 z jego rodzinnego województwa. Kamiński pochodzi z Prudnika, to z tamtejszej Pogoni ruszył jako młokos do ekstraklasowej Polonii Bytom. Do Opola sprowadzał go dyrektor Dariusz Motała, z którym znał się z katowickich czasów.

Gdy w Odrze przekształcono stowarzyszenie w miejską spółkę, nowy prezes Tomasz Lisiński zaczął kłaść spory nacisk na regionalny pierwiastek w zespole, postaci związanych z Opolszczyzną pojawiało się coraz więcej, dlatego pozycja Kamińskiego jeszcze wzrosła. Jest kapitanem zespołu, ważnym punktem defensywy. To już jego piąty sezon w niebiesko-czerwonych barwach, zbliża się do okrągłej setki ligowych występów w Odrze. Ma ich obecnie 87. 209 zaliczył w GKS-ie, 4 – w Górniku. Razem daje to 300 spotkań rozegranych w I lidze.

Więcej ma Grzeszczyk

Spośród aktywnych zawodników występujących obecnie na zapleczu ekstraklasy, więcej od 34-letniego Kamińskiego uzbierał jedynie Łukasz Grzeszczyk z Górnika Łęczna – aż 355. 270 ma inny gracz Odry, Rafał Niziołek. To dokładnie tyle, ile Michał Ilków-Gołąb, leczący obecnie poważny uraz obrońca Chrobrego Głogów. Inny gracz Chrobrego, Robert Mandrysz, legitymuje się liczbą 256 spotkań. Poza tym barierę 200 meczów na tym poziomie przekroczyli Krzysztof Wołkowicz (GKS Tychy), Jarosław Ratajczyk (Chrobry), Szymon Sobczak (Zagłębie Sosnowiec) i Daniel Tanżyna (GKS Katowice).

Ale brakuje im jeszcze do 250, nie mówiąc o 300… W tym sezonie Kamiński rozegrał wszystkie 9 meczów (liga + PP) w pełnym wymiarze czasowym. Co ciekawe,  dopiero drugi raz w życiu stanie przeciw GieKSie. Ten pierwszy raz miał miejsce wiosną na pustej Bukowej (kara za zadymę z Widzewem), Odra zdeklasowała wtedy katowiczan, zwyciężając pewnie 3:1, a „Kamyk”… ujrzał żółtą kartkę. Jak będzie dziś?


Na zdjęciu: Mateusz Kamiński to gracz z niespotykanie długim stażem w I lidze.
Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus