Odra Opole – Górnik Polkowice. Stracona szansa

Opolanie w doliczonym czasie gry wypuścili z rąk zwycięstwo z beniaminkiem z Polkowic – i zarazem możliwość zbliżenia się do strefy barażowej na dystans 1 punktu.


Ależ mogą pluć sobie w brody piłkarze Odry. W drugiej z czterech doliczonych przez arbitra minut stracili bramkę, marnując szansę na trzecie z rzędu zwycięstwo, co zdarzyłoby im się pierwszy raz od lata 2020. Zamiast zbliżyć się do strefy barażowej na odległość ledwie 1 punktu, nadal ich strata wynosi 3 „oczka”. Stało się tak, choć poza krótkimi fragmentami mieli kontrolę nad meczem z beniaminkiem z Polkowic, który w II połowie praktycznie im nie zagroził – aż do momentu strzelenia wyrównującego gola. Nic dziwnego, że ostatni gwizdek przyjęto przy Oleskiej z wielkim niedosytem. Goście mogli za to czuć satysfakcję. Jeszcze niedawno zamykali tabelę, ale zaczęli ciułać punkty. W 4 spotkaniach zdobyli ich 8, nie ponosząc porażki. No i grają do końca. Kilka dni wcześniej, w Katowicach, wygraną zapewnili sobie w 90 minucie. To jasna odpowiedź na pytanie, czy drużyna trenera Szymona Szydełki ma jeszcze w sobie wiarę w uniknięcie spadku.

„Miki” się nie myli

Ewentualne zwycięstwo opolan byłoby tym cenniejsze, że przystępowali do tego meczu bardzo osłabieni. Wskutek kartek i kontuzji, trener Piotr Plewnia nie mógł skorzystać z aż 6 zawodników, na czele z motorem napędowym ofensywy Mateuszem Marcem czy podstawowym stoperem Konradem Kostrzyckim. Szkoleniowiec wystawił w wyjściowym składzie 3 młodzieżowców. Gdyby zresztą dwóch z nich, Antoni Klimek i Maciej Wróbel, miało lepiej nastawione celowniki, Odra wygrałaby ten mecz.

W pierwszych fragmentach nieco lepsze wrażenie sprawiali polkowiczanie, ale nie byli w stanie nawet zagrozić bramce strzeżonej przez trzeciego z przedstawicieli opolskiej młodzieży, Błażeja Sapielaka. I to gospodarze objęli prowadzenie. Karol Fryzowicz w bezsensowny sposób sfaulował na skraju pola karnego Dawida Czaplińskiego, a z 11 metrów nie pomylił się Tomas Mikinicz. Słowak, dla którego to piąty sezon w opolskim klubie, wykorzystał w Polsce wszystkie rzuty karne. W bieżących rozgrywkach strzelił 4 gole i pod tym względem to jego najlepszy sezon.

Tym razem się nie popisał

Po zmianie stron znów trochę lepiej zaczęli goście, ale Odra była konkretniejsza. Grała czujnie w tyłach, liczyła na błędy Górnika w rozegraniu. Takowe się pojawiały. Wróbel, Klimek… Oni mogli wykorzystać to, że rywale gubili piłkę na swojej połowie, ale pierwszego zatrzymał Jakub Szymański, drugi spudłował. Na 2:0 mogli też podwyższyć Konrad Nowak czy Mikinicz, ale między słupkami bez zarzutu spisywał się Szymański. Opolanie nie wykorzystali błędów rywali – to zrobili to polkowiczanie. Łukasz Kędziora, który zaliczył świetny debiut na Widzewie, a w Olsztynie zdobył bramkę, tym razem się nie popisał. Stracił futbolówkę na rzecz Abdallaha Hafeza, ten przekazał ją Fryzowiczowi, a jego dogranie strzałem pod poprzeczkę zwieńczył Mateusz Piątkowski. Dla rutyniarza był to gol nr 10 w sezonie. VAR dość długo sprawdzał, czy wszystko odbyło się w zgodzie z przepisami, ale zmiany decyzji opolanie się nie doczekali. Pretensje mogli mieć tylko do siebie.

Odra Opole – Górnik Polkowice 1:1 (1:0)

1:0 – Mikinicz, 18 min (karny), 1:1 – Piątkowski, 90+2 min.

ODRA: Sapielak – Żemło, Kamiński, Kędziora – Mikinicz, Niziołek, Wróbel (66. Pawlik), Klimek – Sauczek (78. Spychała), Czapliński (78. Piech), Nowak (66. Janus). Trener Piotr PLEWNIA.

GÓRNIK: Szymański – Radziemski (64. Hehedosh), Bojdys, Biernat, Ratajczak (61. Żołądź), Fryzowicz – Sobków (24. Szuszkiewicz), Purzycki (46. Wacławczyk), Kozubal (46. Makuch), Hafez – Piątkowski. Trener Szymon SZYDEŁKO.

Sędziował Konrad Kiełczewski (Białystok). Widzów 800.

Żółte kartki: Czapliński, Kamiński – Radziemski, Kozubal, Szuszkiewicz, Hafez.

Piłkarz meczu – Dawid CZAPLIŃSKI.


Na zdjęciu: Mateusz Piątkowski w sobotę w Katowicach zmarnował rzut karny, a w Opolu stanął na wysokości zadania. Jego 10. w sezonie gol zapewnił polkowiczanom cenny punkt.
Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus