Odra Opole. Każdy jest na wagę złota

Tabela to dla mnie odległe źródło informacji – zaznacza trener opolan Dietmar Brehmer, przestrzegając swoich zawodników, że jutrzejszy mecz z GKS-em Jastrzębie nie będzie łatwą przeprawą.


Opolanie wracają do walki o punkty po trzech tygodniach. 16 października zremisowali (1:1) z Radomiakiem. Potem mieli grać z Chrobrym Głogów, ale mecz ten był na prośbę rywali dwukrotnie przekładany. W zamian za zamkniętymi drzwiami Odra rozegrała sparing z Zagłębiem Sosnowiec, a wynik – 3:1 – zasugerował jasno, że jej dobra forma nie uleciała.

– Czujemy duży głód ligowej gry. Zespół jest przygotowany, że może być wiele zmian – mówi trener Dietmar Brehmer.

Płynna sytuacja

Przeziębienia mogą wyłączyć z sobotniego spotkania z GKS-em Jastrzębie podstawowych zawodników: bramkarza Kacpra Rosę i obrońcę Mateusza Kamińskiego, a więc dwa filary świetnie spisującej się opolskiej defensywy, która w 8 ostatnich meczach traciła gole (2) jedynie z rzutów karnych. Pytajnik należy też postawić przy dyspozycyjności rezerwowego Jakuba Szreka oraz stopera Mateusza Wypycha, wracającego po kontuzji i mającego jeszcze lekkie zaległości motoryczne.

– Kadrę mamy dość szeroką, dlatego, jeśli zajdzie potrzeba, znajdziemy na te wszystkie pozycje zastępstwo. Takie czasy, że sytuacja jest płynna, a każdy zawodnik może okazać się na wagę złota – nie kryje szkoleniowiec Odry. Bardzo możliwe, że do jej bramki wróci Mateusz Kuchta. Niekwestionowany nr 1 między opolskimi słupkami doznał urazu w inaugurującym sezon starciu z ŁKS-em. Od tamtej pory, godnie zastępował go Rosa.

– Jeśli Kacper będzie zdrowy, to na pewno zagra. Mateusz miał długą przerwę. Cieszy, że dysponujemy czwórką fajnych bramkarzy. Na pełnych obrotach pracuje też Tobi Weinzettel, a Błażej Sapielak łapie doświadczenie w drugiej drużynie. Obserwując go na treningach, widzę, że to zawodnik, który w niedługim czasie będzie mocno pukał do składu – przekonuje Brehmer.

Dobry kierunek

Odra jest zdecydowanym faworytem jutrzejszego spotkania z jastrzębianami, którzy nie dość, że mają na koncie ledwie punkt i „śrubują” serię bez ligowego zwycięstwa od czerwcowej wizyty w… Opolu, to jeszcze mają w nogach środowy mecz Pucharu Polski z Puszczą Niepołomice (0:2).

– Obserwowałem Jastrzębie w kilku meczach. Uważam je za bardzo dobrze zorganizowany zespół, który poza spotkaniem z Arką ponosi nieznaczne porażki. W Tychach przegrało 1:3, tracąc dwie bramki z ewidentnych spalonych. Mamy bardzo duży respekt do siły ofensywnej przeciwnika i na nią uczulam zespół. Widać dobrą organizację gry. To drużyna, która zasługuje na dużo więcej. Przygotowujemy się na trudne starcie. Chcemy udowadniać, że jesteśmy ekipą, z którą trzeba się w tej lidze liczyć. Mam nadzieję, że punkty zostaną w Opolu, ale… Jeśli działacze zachowają chłodną głowę, to Jastrzębie zacznie punktować, bo obrany kierunek jest dobry – twierdzi szkoleniowiec Odry, która przy odrobinie szczęścia może znaleźć się w weekend nawet na pozycji wicelidera tabeli.

– Szczerze powiedziawszy, w tabelę się nie zagłębiam. Trzeba by ją bardzo mocno analizować, śledzić, kto ile meczów ma za sobą, a na razie taka zabawa nie ma sensu. Na razie chcemy punktować w każdym meczu. Podsumujemy to może w grudniu, gdy drużyny będą miały rozegraną podobną liczbę spotkań. Na razie jesteśmy z przodu, ale różnice są niewielkie. Tabela to odległe źródło informacji – przyznaje Dietmar Brehmer.


Czytaj jeszcze: Ciężki los weteranów

Gotowi nawet na święta

Wczoraj opolanie poznali trzeci i – taką mają nadzieję – ostateczny termin zaległej konfrontacji z Chrobrym. Do Głogowa pojadą 18 listopada.

– Gramy z Jastrzębiem, Puszczą, a potem czeka nas maraton i mecze co 3 dni, ale jesteśmy gotowi na wszystko. Nie wiem tylko, czy nasze boisko jest gotowe, by na nim grać do 20 grudnia… Przekaz jest taki, że jeśli runda zostanie wydłużona, to spotkania będą odbywały się tam, gdzie są podgrzewane murawy. My takiej nie mamy, a jej stan jest, lekko mówiąc, bardzo przeciętny. To problem, ale takie są czasy, że nawet nie wiemy dokładnie, do kiedy będziemy grali albo ilu zawodników będzie zdrowych. Na razie wygląda to u nas optymistycznie. Ciężko zapracowaliśmy, by zyskać pewien komfort, ale chcemy więcej. Nawet gdybyśmy mieli grać w święta, to jako sztab będziemy na to gotowi – podkreśla szkoleniowiec zespołu z Oleskiej.


Na zdjęciu: Wielce prawdopodobna absencja Mateusza Kamińskiego powoduje, że liderem opolskiej defensywy może być w sobotę Piotr Żemło.
Fot. Adam Starszynski/Pressfocus