Odra Opole. Lepiej gonić niż uciekać

Dziś opolanie mogą postawić ważny krok w stronę utrzymania na zapleczu ekstraklasy.


Odra jako pierwsza w I lidze rozegra mecz z kibicami – w czasach pandemii. Odbędzie się w formie imprezy niemasowej, dlatego dziś na Oleskiej zasiąść będzie mogło 999 osób. Karnetów na rundę wiosenną sprzedało się mniej, zatem kilkaset wejściówek mogło trafić do swobodnej dystrybucji.

– Nawet gdy graliśmy bez publiczności, to kilka osób funkcyjnych na stadionie zawsze było, zerkało, czasem coś krzyknęło. To dawało nam poczucie tego, że nie gramy tylko dla siebie; że to nie wewnętrzna rozgrywka kilkunastu piłkarzy i trenerów, a coś, co daje satysfakcję innym ludziom. Cieszymy się, że w piątek przyjdą już kibice – przyznaje Dietmar Brehmer, trener drużyny z Opola.

Gdzie tkwi klucz?

Powrót kibiców przypada na mecz o dużej wadze. Odra zmierzy się z bezpośrednim rywalem w walce o utrzymanie, wygrana pozwoli jej opuścić strefę spadkową, w której niezmiennie się znajduje mimo ostatnich dobrych wyników (2:0 z Wartą i 1:1 w Nowym Sączu).

– Lepiej gonić niż uciekać – uśmiecha się Brehmer.

-Najważniejsze i tak będzie to, co po 34. kolejce, dlatego na razie nie przejmuję się naszą pozycją. Gdy wyskoczymy ze strefy spadkowej wcześniej, to będzie miło. Jestem przekonany, że jeśli będziemy prezentować się tak solidnie, jak ostatnio, to sezon zakończymy w takim miejscu, na jakie liczymy – dodaje szkoleniowiec opolan, którzy dziś podejmą Chrobrego, a kolejne dwa domowe spotkania rozegrają z plasującymi się obecnie pod „kreską” zespołami Wigier Suwałki i Chojniczanki. Wydaje się, że w tych konfrontacjach leży klucz do zachowania pierwszoligowego bytu.

– Nasza sytuacja cały czas jest trudna, ale walczymy, punktujemy, nasz styl się poprawia. Nie czujemy, byśmy byli pod większą presją niż wcześniej. Staramy się robić swoje. Gdybyśmy tydzień temu przegrali z Wartą, skomplikowalibyśmy sobie położenie, a wygraliśmy. Czujemy, że nabieramy pewności siebie, że bardzo dobrze funkcjonujemy w defensywie. Znaleźliśmy na nią koncepcję, która się sprawdza i chcemy z tego czerpać, eliminując pojawiające się drobne błędy. Rezerwy, co widać było po meczu z Sandecją, mamy jeszcze duże w ofensywie – nie kryje Dietmar Brehmer.

Opiekun i lider

We wtorek w Nowym Sączu opolanie wystąpili w przemeblowanym składzie. Na ławce zaczęli Mateusz Kamiński, Krzysztof Janus i Rafał Niziołek.


Przeczytaj jeszcze: Remis jubilata


– Mieliśmy z tyłu głowy to, że kolejny mecz gramy w piątek, ale przede wszystkim trzeba powiedzieć, że nasza kadra składa się z wartościowych zawodników. Do jedenastki wskoczyli Mikinicz, Kostrzycki i Błanik. Dostali szansę, by się pokazać i ją wykorzystali, dając nam wiele do myślenia. Już wychodząc na spotkanie z Sandecją mieliśmy plan taktyczny na Chrobrego, ale – jak głosi powiedzenie – człowiek robi plany, a Pan Bóg się śmieje – mówi trener Odry.

Takie roszady sprawiły, że kapitańską opaskę nieoczekiwanie założył w ostatnim meczu 22-letni Mateusz Czyżycki. – Jest w radzie drużyny, a jako że nie grali Kamiński, Skrzypczak i Janus, to Mateusz był kapitanem. Nie było dyskusji. To chłopak, który fajnie się rozwija. W szatni opiekuje się młodszą grupą zawodników, a na boisku jest piłkarskim liderem, z którego mamy i jeszcze będziemy mieli dużo pożytku. Wraz z Sebastianem Boneckim byli w Nowym Sączu płucami i sercem drużyny – przekonuje Brehmer.

Wracają do zdrowia

Na początku sezonu Odra i Chrobry zbierały cięgi, ale od dobrych kilkunastu kolejek punktują regularnie i z pewnością nie są dziś „faworytami” do spadku.

– Wiemy, że zmierzymy się z solidnym rywalem, który pod wodzą trenera Djurdjevicia czyni postępy i jest coraz bardziej poukładany. Tworzą go doświadczeni zawodnicy, jak Mandrysz czy Drewniak, ostatnio gra w systemie 4-4-2 i notuje solidne wyniki. Musimy jednak zrobić swoje. Wierzę, że zagramy dobry mecz – podkreśla szkoleniowiec opolan, który może cieszyć się, że do zdrowia po urazach wrócili już Miłosz Trojak, Witalij Fedotow czy Tobiasz Weinzettel.


Fot. Łukasz Sobala / Press Focus